Czas wrócić do rzeczywistości, a ponieważ byliśmy na miejscu i praktycznie w dowolnym momencie mogliśmy skorzystać z ładowarki popuściliśmy wodze fantazji i zaczęliśmy przemieszczać się e-tronem nie zwracając uwagi na ubytek zasięgu. Szybciej nie było, natomiast energochłonnie już tak. Taka jazda pokazała jak wrażliwy jest e-tron na styl jazdy kierowcy. Ciągła jazda z dotkniętym pedałem gazu, nieprzewidywanie zachowania na drodze innych użytkowników
Nadszedł moment, aby „zatankować” e-trona. Pod ładowarkę docieramy z naładowaną w 25% baterią i zasięgiem sięgającym 69 km, czyli już od 31 kilometrów jesteśmy „karmieni” informacją o niskim stopniu naładowania baterii. Audi e-tron posiada gniazda do ładowania po dwóch stronach – z lewej podwójne, a z prawej pojedyncze. Otwieramy klapkę (elektryczną, a jakże) ukrywającą gniazda. Wybieramy pierwszą z brzegu ładowarkę i okazuje się, że do pełnego naładowania e-trona z oferowaną przez nią prędkością 11 kW/h będzie ona potrzebowała prawie 6 godzin i 50 minut. Druga dostępna ładowarka (zdefiniowana przez e-trona po podłączeniu jako indukcyjna) oferowała prędkość ładowania wynoszącą 50 kW/h i pełne naładowanie baterii zajęło jej trochę ponad półtorej godziny. Czas ten można spędzić na oglądaniu w e-tronie (a jakże) filmu na DVD, oczywiście pod warunkiem że zabraliście go ze sobą. Film wyświetlany jest na centralnym monitorze i posiada zadowalającą jakość. Na tyle zadowalającą, że da się go oglądnąć, jednak wciągnąć się w toczącą się w nim akcję raczej niekoniecznie. Okazało się, że pierwotnie przewidywany czas ładowania było wyliczony praktycznie co do minuty. Odblokowujemy zatem wtyczkę ładowarki (przyciskiem otwierającym i zamykającym klapkę z gniazdami do ładowania), odstawiamy ją na jej pierwotne miejsce i odjeżdżamy „uzbrojeni” w 285 km zasięgu i z naładowaną w 100% baterią.
Przed nami i e-tronem kolejny test, czyli sprawdzenie magazynowania przez niego energii. Natura przygotowała dla nas doskonałe do tego warunki. Temperatura spadła do 9 stopni Celsjusza, a wilgotność zaczęła zbliżać się do 100%. W ciągu nocy temperatura zmniejszyła się o kolejne 5 stopni, a poranek przywitał nas całkowitym zamgleniem, 100% wilgotnością i temperaturą wynoszącą niecałe 10 stopni Celsjusza. Po dwunastu godzinach bateria e-trona była naładowana w takim samym stopniu, tylko jego zasięg zmalał o 1 kilometr. Brawo. Uprzedzając fakty, kolejnej nocy sytuacja się powtórzyła. Stopień naładowania baterii pozostał bez zmian, a zasięg zmniejszył się tym razem o 2 kilometry i to pomimo większej amplitudy temperatur wynoszącej 12 – 14 stopni (parkowaliśmy przy 18 stopniach, w nocy temperatura spadła do 6, a rano sprawdzaliśmy odczyty przy 22 stopniach Celsjusza). Przy okazji zaobserwowaliśmy pewną ciekawostkę dotyczącą wskazań i ogólnej gospodarki e-trona energią. Siedząc w jego wnętrzu i słuchając muzyki płynącej z głośników zauważyliśmy, że po piętnastu minutach przewidywany zasięg zmniejszył się o 7 kilometrów, jednak stopień naładowania baterii był ciągle taki sam.
Jest coś przyciągającego w muszyńskich ogrodach zmysłów i to tak magnetycznego, że nie odmówiliśmy sobie przyjemności przebywania w nich również kolejnego dnia. Pomimo że moglibyśmy w ogóle ich nie opuszczać, to po kilku godzinach nasze organizmy zaczęły dopominać się o dawkę kofeiny oraz cukry. Z naturą się nie dyskutuje. Opuściliśmy zatem ogrody i udaliśmy się do Miejsko-Gminnego Ośrodka Kultury w Muszynie. Tak, to właściwy adres i zdecydowanie godny polecenia. Tam smakosze kawy i ciast znajdą swoje miejsce na ziemi.
Pomimo dysponowania 264-kilometrowym zasięgiem i naładowaniem baterii w 85% postanowiliśmy raz jeszcze skorzystać z ładowarki. Tym razem wybraliśmy ładowanie z prędkością 11 kW/h i tak jak wcześniej po godzinie i trzydziestu minutach mogliśmy cieszyć się baterią naładowaną w 100% i zasięgiem 310 kilometrów (tak, też się nad tym zastanawialiśmy skąd taka różnica w zasięgu i nie doszliśmy do żadnych konstruktywnych wniosków. Jedyny to taki, że musieliśmy wcześniej jeździć pochłaniając mało energii, a wskazywany zasięg jest wypadkową naszych wcześniejszych dokonań). Drogę powrotną postanowiliśmy odbyć tymi samymi drogami, jednak wykorzystując nabyte przez nas umiejętności w poruszaniu się modelem elektrycznym. Ustawiliśmy zatem rekuperację na ręczne działanie. Taka konfiguracja uwidoczniła jak bardzo osiągany zasięg zależy od stylu jazdy kierowcy. Pokonując tą samą odległość do celu dotarliśmy z zasięgiem 203 km, tym samym pokonując 156 kilometrów przy ubytku zasięgu zaledwie 107 kilometrów. Jednym słowem sielanka i zero stresu. Uczciwie należy jednak przyznać iż pewnych przyzwyczajeń nie da się pozbyć. W momencie kiedy zrobił się korek na autostradzie i oba pasy ruchu stanęły w pierwszym odruchu spojrzeliśmy na zasięg i stopień naładowania baterii.
Czas na podsumowanie. Audi e-tron nadaje się nie tylko na codzienne poruszanie się na krótkich odcinkach, ale z powodzeniem sprawdzi się również w weekendowej wycieczce. Jednak jak daleka ona może być, to już w znacznej mierze zależy od stylu jazdy kierowcy. Czym bardziej zgra się on z e-tronem, tym dalej będzie mógł ją planować. Przewidywany zasięg i faktycznie pokonana ilość kilometrów – dużo bardziej niż w samochodach z napędami tradycyjnymi – będzie odzwierciedlać sportowe zapędy kierowcy. Ci traktujący zero-jedynkowo pedał gazu mogą wyczerpać zasób energii tuż po opuszczeniu miasta, z którego rozpoczęli wycieczkę. Tak, to nie żart. W trakcie testu, w zależności od sposobu poruszania się, e-tron wykazywał zapotrzebowanie na energię w przedziale od 19,5 kW do prawie 41 kW na 100 kilometrów. Ważna jest również charakterystyka drogi po której poruszamy się. Autostrada nie jest naturalnym środowiskiem do jazdy dla e-trona i nie dlatego, że źle się prowadzi, bo prowadzi się przewidywalnie, stabilnie i pewnie, ale nie daje ona możliwości odzyskiwania energii i doładowywania baterii w trakcie jazdy. Zdecydowanie lepiej i efektywniej wygląda „połykanie” odległości drogami lokalnymi, tutaj zdecydowanie wydajniej pokonamy każdy kilometr. Dobrze jest również wybierać miejsca gdzie będziemy mieli dostęp do ładowarki, tak na wszelki wypadek. W tym kontekście Muszyna jawi się jako idealne miejsce nie tylko na pierwszy weekendowy wyjazd. Można do niej dojechać i wrócić bez konieczności ładowania e-trona na miejscu (jeżeli dobrze będziecie razem współpracować).