Wykorzystujemy ciasteczka (ang. cookies) w celu gromadzenia informacji związanych z korzystaniem ze strony. Stosowane przez nas pliki typu cookies umożliwiają: utrzymanie sesji Klienta (także po zalogowaniu), dzięki której Klient nie musi na każdej podstronie serwisu ponownie się logować oraz dostosowanie serwisu do potrzeb odwiedzających oraz innych osób korzystających z serwisu; tworzenie statystyk oglądalności podstron serwisu, personalizacji przekazów marketingowych,
zapewnienie bezpieczeństwa i niezawodności działania serwisu. Możesz wyłączyć ten mechanizm w dowolnym momencie w ustawieniach przeglądarki. Więcej tutaj.
Peugeot RCZ-R 1,6 THP 270KM - trzy litery, które wszystko zmieniają
Wojciech Dorosz
Muszę przyznać, że perspektywa ponownego obcowania z coupe od Peugeota nie budziła mojego entuzjazmu. Całkiem przyjemne podwozie sparowano z oględnie mówiąc nie najładniejszą stylizacją, głównie przodu, co było jak wyganiająca na piwo z kolegami i smażąca na śniadanie boczek żona o aparycji Agnieszki Orzechowskiej. Niezbyt życiowa kombinacja.
Podobno ludzie z Peugeota coś tam poprawiali, ale wiadomo jak to jest. Specjaliści od marketingu zarzekają się, że wymieniono 70 procent samochodu, a jedyną rzeczą
identyczną z modelem przed liftingiem jest dach, podczas gdy otrzymujemy w zasadzie taki sam samochód z lekko zmienionymi światłami. Ostatni hit to dodawanie ledów do jazdy dziennej. Ale ktoś z Peugeota najwyraźniej czyta niniejszą rubrykę, a ja żeby nie pozostać dłużnym muszę pochwalić ich stylistów.
Oto, fanfary, wreszcie pozbyto się uśmiechu klauna, ust do których wjeżdżają wagoniki w wesołym miasteczku. Miejsce gargantuicznego grilla zajęły dwa mniejsze, które wyglądają normalnie, tak jak powinny od początku. Dodatkowo ledy w kącikach paszczy w końcu przywodzą na myśl lwa, a ten na masce ewidentnie ostatnimi czasy chodził na siłownię. Przednie światła mają nieco zmieniony kształt i ciemne wykończenie. W duecie z zimnymi lakierami wygląda to naprawdę dobrze. Tył w zasadzie niczym nie różni się od poprzedniej wersji, ale do niego trudno mieć zarzuty. Nadal nie jestem specjalnie przekonany do linii bocznej, jest coś nie tak z proporcjami nad tylnym kołem, sprawia wrażenie umieszczenia silnika centralnie, ale to jestem w stanie wybaczyć.
Zatem dwie litery, pod postacią skrótu FL zdziałały niemal cuda. Została jeszcze jedna, czyli R. Dzięki niej RCZ otrzymuje wydatniejsze zderzaki, dach udający karbonowy, dziewiętnastocalowe felgi o ciekawym wzorze, za którymi kryją się potężne zaciski hamulców oraz tylny spojler, tym razem stały. No i oczywiście dwie końcówki układu wydechowego, w tej wersji po jednej z każdego końca dyfuzora.
Zmiany we wnętrzu? Nie ma ich zbyt wiele. Deska rozdzielcza nadal pochodzi z 308-mki poprzedniej
generacji, więc nie ma szaleństw., ale jako, że nie nazywam się Inspektor Gadżet wolę takie niż z wodotryskami. W wersji R otrzymujemy jednak kubełkowe fotele z wzorowym trzymaniem bocznym, kierownicę wykończoną skórą oraz metalową gałkę dźwigni zmiany biegów wprost z 208-mki GTI.
Jednak zapomnijcie o tym wszystkim, o nadwoziu oraz wnętrzu, bowiem to liczby mają oddziaływać na zmysły fanów motoryzacji. A są nimi 270, 330 i 5,9. Pierwsza to liczba koni, druga to ilość momentu obrotowego, a ostatnia to czas potrzebny na osiągnięcie pierwszej setki. To spory skok, bowiem do tej pory najmocniejszy motor miał całe 70 koni mniej. Pewnie większość z was pomyśli, że zwiększyli pojemność. Specjaliści z Peugeota zawołali jednak innych specjalistów, tym razem z działu Peugeot Sport, tego samego, który jest odpowiedzialny za 208 T16, czyli 875-konną wersję z Pikes Peak, starty w WRC i Le Mans, i wykrzesali ze skromnego motoru 1.6 dodatkową moc, tym samym osiągając wynik blisko 170 koni z litra pojemności. To więcej niż w przypadku Ferrari, Lamborghini czy magików z Japonii. Jeśli szukacie dobrego urzeczywistnienia powiedzenia „mały, ale wariat” to lepszego nie znajdziecie.
Gwarancja niezależności testu.
Oznacza ona, iż test nie był inspirowany, sponsorowany, sprawdzany oraz korygowany w jakikolwiek sposób przez firmy czy też osoby powiązane z testowanym produktem. Nie miały one również wpływu na jego kształt oraz formę.
Tekst pochodzi z poniższego numeru miesięcznika motoryzacyjnego: