Wykorzystujemy ciasteczka (ang. cookies) w celu gromadzenia informacji związanych z korzystaniem ze strony. Stosowane przez nas pliki typu cookies umożliwiają: utrzymanie sesji Klienta (także po zalogowaniu), dzięki której Klient nie musi na każdej podstronie serwisu ponownie się logować oraz dostosowanie serwisu do potrzeb odwiedzających oraz innych osób korzystających z serwisu; tworzenie statystyk oglądalności podstron serwisu, personalizacji przekazów marketingowych, zapewnienie bezpieczeństwa i niezawodności działania serwisu. Możesz wyłączyć ten mechanizm w dowolnym momencie w ustawieniach przeglądarki. Więcej tutaj. Zamknij

logo kdk.pl
Testy Tech Historia Prawo Felietony Gazeta ikona szukaj
Testy Tech Historia Prawo Felietony Ekomoto Inspiracje KATALOG FIRM Cennik logo KATALOG dla kierowców SZUKAJ





caravaning

Kaszubski kamper z książkami



Kaszubski kamper z książkami

Knéga w języku kaszubskim znaczy „księga”, a Knégòbùs to „bus z książkami”. Ale w tym przypadku to nie zwykły bus, tylko... kamper, promujący literaturę i – przy okazji – caravaning!

Taki właśnie pojazd w tym roku dwukrotnie objedzie Kaszuby. Pierwszy objazd rozpoczął się 8 stycznia w Wejherowie, a zakończył 18 czerwca w Gdyni. W tym czasie biblioteka na kołach
odwiedziła pięćdziesiąt dziewięć miejscowości i przejechała ponad pięć tysięcy kilometrów! Po co? Przede wszystkim, by promować kaszubską literaturę. A dlaczego kamperem i kto wpadł na ten niezwykły pomysł?

Holenderska idea
- Pomysł biblioteki, czytelni i księgarni w jednym, a do tego na kołach pojawił się już bardzo dawno, po tym jak w 1997 roku grupa działaczy samorządowych z Kaszub wróciła z wyjazdu studyjnego do Fryzji na północy Holandii – mówi Artur Jabłoński, działacz kaszubski, dziennikarz i pisarz. – Fryzowie pochwalili się Kaszubom m.in. swoją siecią bibliobusów, które zaraz po II wojnie światowej ruszyły do fryzyjskich wiosek. Wśród członków delegacji byłem także ja, którego myśl o powtórzeniu pomysłu Fryzów na Kaszubach nie opuszczała przez długie lata. Bezpośrednim bodźcem do uruchomienia projektu „Knégòbùsa” w 2014 roku była nieudana próba wprowadzenia na Uniwersytecie Gdańskim kierunku Etnofilologia Kaszubska. Zgłosiło się na te studia 14 osób, co wydaje się być sporą grupą, jak na 300-tysięczną mniejszość kaszubską, ale władze uczelni zdecydowały, że to za mało, by kierunek zaczął funkcjonować. Radio Kaszëbë i Stowarzyszenie Ziemia Pucka oraz Stowarzyszenie Osób Narodowości Kaszubskiej „Kaszëbskô Jednota” postanowiły włączyć się w promocję Etnofilologii Kaszubskiej wśród młodzieży z Kaszub poprzez bezpośredni kontakt z uczniami szkół w regionie. Najlepszym do tego pretekstem i narzędziem jednocześnie był bibliobus. A realizację projektu powierzono mi.

Książki nie znoszą wilgoci
- Wiedziałem, że muszę temu podołać, chociaż nie miałem pojęcia, jakiego typu samochód będzie spełniał dwa podstawowe

warunki: będzie tani i funkcjonalny – mówi Artur Jabłoński. – Podpatrywałem w internecie, jak robią to inni. W Holandii, we Fryzji, czy w Wielkiej Brytanii bibliobusami są wielkie autobusy lub ciężarówki, które przystosowywane są do swojej funkcji w fabryce. Szukałem jednak dalej, aż wreszcie trafiłem na włoski przykład, który wydawał się być najbardziej możliwy do zrealizowania... Zacząłem więc szukać kampera! Godziny spędzone w internetowych przeglądarkach dały mi ogólne pojęcie w tym temacie. Nadszedł więc czas, by ruszyć na poszukiwania auta w realnym świecie.

Eksploracja rynku rozpoczęła się w sierpniu 2013 roku.

– Zacząłem od najbliższej okolicy – wspomina Artur Jabłoński. – Znalazłem coś w Redzie, Gdyni, Pruszczu Gdańskim. Szybko zorientowałem się, że stać nas na Fiata Ducato w rocznikach między 1987-1993. Naoglądałem się tych samochodów mnóstwo, ale wszystkie z tych, do których dotarłem, miały jedną wadę: w każdym znajdowałem jakieś zacieki na suficie alkowy, a przecież książki nie znoszą wilgoci! Któregoś dnia przejeżdżałem ulicą Hutniczą w Gdyni, a tam na autohandlu stał ON – samochód marzenie! Wspaniale utrzymany: zarówno kabina kierowcy, jak i wnętrze mieszkalne. Kosztował 20 tysięcy złotych, a jego opis brzmiał następująco: „Samochód Specjalny Kempingowy. Rok produkcji 1983. Pojemność silnika 2.5 diesel. Liczba miejsc – 4”. Niepokoił mnie nieco rok produkcji... Jednak sprzedający przekonał mnie, że w rzeczywistości samochód jest z roku 1993, bo z tego pierwszego pojazdu pozostała tylko rama z wybitą blaszką. Na drugi dzień przyjechałem ze znajomym mechanikiem, też członkiem stowarzyszenia „Kaszëbskô Jednota”, które miało realizować projekt bibliobusa. Potwierdził, że kamper jest w dobrym stanie technicznym i że rzeczywiście „buda” samochodu i jego podzespoły to rok 1993. Podpisałem umowę, zostawiłem pieniądze i... wsiadłem za kierownicę kampera pierwszy raz w życiu, ukończywszy właśnie 43 lata! Jechałem zatłoczoną ulicą Hutniczą, przez Rumię i Redę do domu w Czarnym Młynie w gminie Puck. Pot ściekał mi po plecach, jak wtedy, kiedy prowadziłem samochód zaraz po zdaniu prawa jazdy, ale byłem szczęśliwy!

Kaszubski kamper z książkami
Knégòbùs przed biblioteką w Słupsku














Wrzesień 2014

Opracowanie: Dariusz Wołodźko
Foto: archiwum Radio Kaszëbë


Tekst pochodzi z poniższego numeru miesięcznika motoryzacyjnego:


POBIERZ NUMER




Warte uwagi