Wykorzystujemy ciasteczka (ang. cookies) w celu gromadzenia informacji związanych z korzystaniem ze strony. Stosowane przez nas pliki typu cookies umożliwiają: utrzymanie sesji Klienta (także po zalogowaniu), dzięki której Klient nie musi na każdej podstronie serwisu ponownie się logować oraz dostosowanie serwisu do potrzeb odwiedzających oraz innych osób korzystających z serwisu; tworzenie statystyk oglądalności podstron serwisu, personalizacji przekazów marketingowych,
zapewnienie bezpieczeństwa i niezawodności działania serwisu. Możesz wyłączyć ten mechanizm w dowolnym momencie w ustawieniach przeglądarki. Więcej tutaj.
Zrobiło się cieplej i na drogach pojawili się motocykliści. I dobrze.
Robert Lorenc
Tytuł nie jest żadną ironią, ani sarkazmem. Całkowicie i szczerze cieszę się z ich obecności oraz mam nadzieję, że inni kierowcy, tak jak i ja, będą kibicowali, aby na drogach było ich coraz więcej. Już wyjaśniam dlaczego.
Utarło się, że dla kierowców samochodów każdy, kto porusza się innym środkiem transportu po drodze jest – delikatnie ujmując - niemile na niej widziany. Kiedyś byli to motocykliści, a od pewnego czasu dołączyli do nich rowerzyści, a „kością niezgody” był brak poszanowania na drodze. Dotyczyło to każdej ze stron. Nie trzeba było zrobić setki kilometrów po mieście żeby zostać miniętym w ułamku sekundy przez motocyklistę lub być świadkiem ich popisów na drodze, gdzie jazda na jednym kole stała się jednym z ich popisowych numerów. Jednak obecnie takie sytuacje
zdarzają się nad wyraz rzadko i obecnie kierowcy współpracują na drodze z motocyklistami, a nie udowadniają, kto ma większego... kalibru władzę na niej. Chyba, że ja trafiłem do jakiegoś elitarnego grona kierowców, których omijają takowe zdarzenia. Grona z którego nie zdawałem sobie sprawy. Teraz, kiedy spotykam się z motocyklistą na drodze wspólnie poruszamy się ze zbliżoną prędkością bacząc wzajemnie na siebie i ograniczenia prędkości, bo one również dotyczą motocyklistów, tak samo jak dotyczyły wcześniej, tylko dosyć często o tym zapominali. Nie widuję również aby wciskali się „na żyletkę”, jak i poruszali się ruchem węża będąc co sekundę na innym pasie ruchu. Bazując na swoich obserwacjach, obecnie na drogach jest cywilizowanie i normalnie, czego niestety nie oddają statystyki wypadków z udziałem motocyklistów. O ile liczba wypadków drogowych w Polsce z roku na rok systematycznie spada, to te z udziałem motocyklistów przez kilka lat były w zasadzie na niezmiennym poziomie, aby w 2018 roku wystrzelić w górę (prawie o 20%). Na szczęście w 2019 roku znowu spadły i mam nadzieję, że ten trend się utrzyma, bo mogą one zniechęcić kolejne osoby do poruszania się tym środkiem osobistego transportu. A byłoby to wielką stratą, również dla kierowców.
Nie trzeba skończyć kilku kierunków studiów, ani w ogóle żadnego, żeby wiedzieć, iż motor zajmuje na drodze mniej miejsca niż samochód. Jest również na niej bardziej mobilny i chociażby w przypadku korka jest w stanie sprawnie go ominąć, a nie wydłużać go. Istotny również jest fakt, iż aby poruszać się motorem, w przeciwieństwie do roweru, musimy posiadać stosowne uprawnienia. Co za tym idzie, przeważnie to kierowcy pozostawiają swoje
samochody na parkingach przesiadając się na motory, a nie wybierają je zamiast transportu publicznego. Warto zatem, aby każdy kierowca dodatkowo ich do tego ruchu zmotywował. A wystarczą naprawdę niewielkie gesty. Nauczmy się, że podjeżdżając pod sygnalizator świetlny warto, aby każdy kierowca poruszający się lewym pasem przesunął się delikatnie w lewą stronę, a ten na prawym w prawo. W ten sposób, po środku powstanie dodatkowa przestrzeń, którą bezpiecznie będzie mógł pod sygnalizator przemieścić się każdy motocyklista, który będzie chciał. Prawda że to proste i nie wymaga wielkich umiejętności?
Obecność motocyklistów na drogach posiada jeszcze jeden ważny aspekt, tym razem edukacyjny i mający zasadniczy wpływ na bezpieczeństwo. Dzięki ich obecności, chcąc bezpiecznie zmienić pas ruchu, nie wystarczy tylko zerknąć w lusterko, gdyż nie wystarczy to na prawidłową ocenę sytuacji. W jego trakcie nie ocenimy z jaką prędkością zbliża się do nas inny pojazd i czy zmiana pasa nie spowoduje zagrożenia, nie tylko dla niego, ale również dla nas. Przyzwyczajenie do dłuższego patrzenia się w lusterko, to dobra praktyka, a dodatkowo może być również zbawienna, szczególnie w trakcie poruszania się autostradą.
A zatem kierowcy na motory. Czym więcej ich przesiądzie się, tym więcej zostanie miejsca na drogach, a co za tym idzie zwiększy się płynność ruchu na nich.