... tak jak osoba, która czekała na mnie i właśnie gramoliła się – tak to właściwe słowo, bo nie mogłem powstrzymać się od małej złośliwostki i zaparkowałem przy wysokim
krawężniku, taką mamy relację – do wnętrza kabiny. Chwilę to trwało, bo pogoda nie oszczędzała wody spadającej z nieba, a dodatkowo Audi S3 nie jest SUV-em (o zgrozo, to takie modele jeszcze się produkuje? Mogliby niektórzy krzyknąć) i jest normalnie zawieszone, a nawet lekko niżej i musiała wykazać się elastycznością przy wsiadaniu.
- Nie spóźniłeś się. Niemożliwe, ale i tak zdążyło mnie przewiać – tylko ona potrafi na jednym wdechu pochwalić, ale tak że brzmi to jak zarzut.
Złośliwości złośliwościami, ale zdrowie jest najważniejsze więc włączyłem jej ogrzewanie fotela, które nie dość że trzystopniowe, to jeszcze posiada pamięć, co oznaczało, że jak musielibyśmy wyjść z samochodu, to po powrocie i ponownym odpaleniu samochodu grzałoby ono z takim samym natężeniem jak wcześniej. Niestety musiałem wycofać, żeby móc rozpocząć podróż, bo w międzyczasie przyjechały inne samochody.
- Widzisz coś? – spytała patrząc na centralny wyświetlacz, który pokazywał widok tylnej kamery, w tym momencie z centralnie umiejscowioną na nim kroplą wody, która praktycznie uniemożliwiała właściwe odczytanie otoczenia za samochodem. Na szczęście wskazań czujników nic nie zakłócało.
- Wszystko – odparłem żeby uciąć rozmowę.
Szybko się zadomowiała i to do tego stopnia, że wyciągnęła USB twierdząc, że posłuchamy „prawdziwej muzyki”, a nie tego jazgotu, który ja preferuję. Niestety nie posłuchaliśmy, bo Audi S3 wszystkie wejścia ma na USB typu C, a ona miała tradycyjne. Jakoś nie było mi przykro z tego powodu, tym bardziej, że multimedia grają dobrze i potrafią zaspokoić niejedne gusta dźwiękowe, moje na pewno.
Zanim otrząsnęła się po muzycznej porażce zatrzymałem się aby coś załatwić.
- Zaraz wracam – zaordynowałem.
- A co ja mam robić?
- Oglądniesz film – mówiąc to włączyłem na centralnym wyświetlaczu przygotowany na tę okazję film wojenny, czyli z gatunku którego nie trawiła, i nie czekając na reakcję
zgasiłem silnik i wyszedłem. Nie musiałem robić nic więcej, bo skrzynia automatycznie przeskakuje na pozycję parking (P), takie udogodnienie dla zapominalskich.
Kiedy wróciłem ciężko było wywnioskować, czy rzuci mi się do gardła, czy mamy chwilowe zawieszenie broni. Niepewność nie trwała nawet dwóch kilometrów i wygrał jej charakter do komentowania wszystkiego.
- Zapaliło ci się lusterko – kolejna od niechcenia rzucona przez nią uwaga.
- Nie zapaliło tylko zaświeciło, tak ma być, to sygnalizacja że zbliżał się do nas samochód. Ignorantka.
W zasadzie, to ostrzeżenie systemu monitorowania martwego pola, który działa sprawnie i to samo można powiedzieć o pozostałych systemach, z tą tylko różnicą, że trzeba wiedzieć czego się po nich spodziewać. Taki przykładowo, system utrzymania samochodu w osi jezdni odbija nas od linii, ale nie działa w pełnym zakresie prędkości.
- A ty nie potrafisz skręcać koniem – odgryzła się.
- Tym, a w zasadzie tymi potrafię i jest to całkiem przyjemne zajęcie, szczególnie jak uświadomisz sobie jakie stado tutaj Audi umieściło. To trochę taki odpowiednik koni pełnej krwi angielskiej (najszybsze konie na świecie) w gamie modeli Audi A3. Pominę już fakt, że są tańsze od tych twoich, bo jeden kosztuje trochę ponad 820 PLN i to bez żadnego polowania na okazję.
- Miesięcznie? – nie mogła się powstrzymać.
- Nie, na własność. Zresztą sama policz, bo podróżujemy dzięki 310 które tutaj się znajdują.
- Faktycznie, nawet przyjemnie mruczą...
Aż mnie wcięło. Czyżby komplement jej się wymsknął, a może coś dosypali jej do kawy?
- ... może to dlatego, że nie ma schowka na okulary?
I wszystko wróciło do normy nawet nie opłacało się wchodzić w polemikę. To jej gadanie i czepianie się lub jak ona woli to nazywać „dbanie o szczegóły”, potrafi tak wkurzyć, że człowiek ma ochotę osiodłać ją i spróbować ujeździć. Bez sensu byłaby chęć wytłumaczenia jej, że najważniejsze w tym samochodzie jest to czego nie widzi. Że do dyspozycji mamy pięć trybów jazdy
efficiency, comfort, auto, dynamic, individual, ale jeżeli chce się poczuć drzemiącą w S3 moc, to dwa ostatnie powinny być tymi ulubionymi, szczególnie w połączeniu z ustawieniem
skrzyni biegów na „S”, a nie „D”. Że to właśnie na nich najlepiej - czyli z szybkością z jaką oczekujemy od prawie sportowego samochodu - skrzynia biegów i napęd reaguje na nasze komendy wydawane pedałem gazu. Że Audi wierzy swoim klientom i respektuje ich wybory, co oznacza, że jak zakończymy podróż w trybie
dynamic, to i na nim rozpoczniemy nową. Że projektanci pozwalają kierowcy na chwilę zapomnienia i nie musi on pamiętać gdzie schował kluczyk, bo bezkluczykowy dostęp działa na wszystkich czterech drzwiach i naprawdę robi to sprawnie, tak samo jak automatyczne światła właściwie reagują na zmieniające się warunki pogodowe. Wyklarowanie jej tego w tym momencie wydawało się tak samo zasadne jak fakt, że masa własna S3 jest jedynie o 50 kg większa niż najwyższego i najcięższego konia (był nim urodzony w 1846 roku wałach rasy shire o imieniu Sampson, który ważył 1520 kg i miał 2,19 metra wysokości).
- Dobrze, że niedawno skończyłam robić zęby i mam wszystkie plomby mocno obsadzone, bo mogłyby mi wypaść, a przynajmniej się poluzować – zupełnie nie zraziła się moim milczeniem i brakiem odpowiedzi.
Oczywiście przesadzała. Fakt, że zawieszenie Audi S3 jest stosunkowo twarde i na dziurawej drodze nie zaznamy nadmiaru komfortu, jednak poza nią sprawdza się znakomicie i daje doskonałe czucie drogi oraz samochodu, czyli tak jak powinno być.
Nie wytrzymałem tej kolejnej zaczepki i zareagowałem w najczystszy sposób, czyli dodałem mocniej gazu. W zasadzie tylko na chwilę, bo prędkościomierz zaczął zachowywać się jakby rozpoczął konkurencję z sekundnikiem, a my nie znajdowaliśmy się na drodze bez ograniczeń prędkości. Nasze plecy całą powierzchnią przyległy do oparć foteli, ona zamilkła, a jej twarz zastygła. Dotychczasowe mruczenie wydechu zamieniło się w praktycznie pełnokrwisty gang, który – w przeciwieństwie do niedawnych zaczepek – był miłym uzupełnieniem w prowadzeniu, a Audi S3 naprawdę potrafi sprawić dużą przyjemność. Jest przewidywalne, pewne w zachowaniach i jeżeli tylko posiada się odpowiednią ilość umiejętności oraz zdolność przewidywania ułomnego zachowania innych kierowców, sprawi, że nawet niedawny zły dzień zakończysz z uśmiechem na ustach.
Dotychczas wiedziałem, że jazda samochodem potrafi uśpić, szczególnie młode pokolenie, ale że potrafi odebrać chęć dalszego wypluwania słów, okazało się miłym dodatkiem i swoistego rodzaju hipoterapią, szczególnie dla mnie. Szybko okazało się, że radość z prowadzenia potrafi przenieść się również na pasażera. Pomimo że milczała, wyraz jej twarzy mówił wszystko. Pomimo iż skupiony byłem na prowadzeniu nie uszedł mojej uwadze fakt, że zagościła na jej licu dawno niewidziana konfiguracja mięśni. Tak, nie miałem omamów, uśmiechała się i nie był to chwilowy grymas, bo w takim nastroju dojechaliśmy do celu.
- Dobra siostra spadaj i baw się dobrze z tymi swoimi konikami, a ja zostanę ze swoimi.
Miałem wrażenie, że wysiadała niechętnie, ale miłość do żywych koni zwyciężyła nad tą które właśnie opuszczała - mechanicznych.
Wnętrze Audi S3 Sportback