Pokłóciłeś się z żoną (mężem), nie jesteś mile widziany w domu lub po prostu masz ochotę lub musisz posiedzieć w samochodzie, Kona Hybrid zadba o jego jakość. Możesz rozsiąść się wygodnie i włączyć film, który
Komendy głosowe są ubogie i ułomne. Za ich pomocą nie ustawisz nowego celu w nawigacji, możesz ewentualnie spróbować dogadać się, żeby poprowadziła cię do domu (jeżeli wcześniej go ustawiłeś) lub wznowiła prowadzenie do wcześniejszego celu. Tak samo możesz spróbować za ich pośrednictwem zadzwonić. Czasami się uda, ale bardzo dużo będzie zależało od tego jak zapisałeś kontakt. Czego byś nie próbował zrobić, twoim nadrzędnym hasłem powinno być słowo „spokój”.
Kona Hybrid prowokuje żeby zjechać z drogi asfaltowej. Dzięki zwiększonemu prześwitowi poruszanie się po nieutwardzonych drogach nie jest dla niej problemem. Dobrze jednak, aby było sucho. Powody są dwa: hybrydowa odmiana dostępna jest tylko z napędem na jedną oś oraz drzwi nie zakrywają progu, którego zabrudzenia łatwo możemy przenieść na swoje ubranie. Po mieście Kona Hybrid pozwala na sprawne poruszanie się. Nie tylko jest zwrotna, ale również nie odczujesz braku mocy. Trochę inaczej jest przy prędkościach autostradowych. Tutaj gwałtowne przyspieszenie wymaga od niej dużego wysiłku. Robi to, jednak z oporem i dając do zrozumienia, że taka jazda nie jest jej ulubioną. Na plus zaskakuje za to wyciszenie kabiny. Spokojnie możesz prowadzić konwersację, również z pasażerami tylnej kanapy, przynajmniej w ten sposób częściowo rekompensując im pominięcie ich obecności w specyfikacji. Praktycznie bez względu na prędkość, z którą się poruszasz, gwałtowne naciśnięcie na pedał gazu powoduje reakcję napędu, nie natychmiastową, ale z delikatnym i akceptowalnym opóźnieniem. Zestrojenie zawieszenia i liniowo utwardzające się wspomaganie kierownicy daje poczucie kontroli przy prowadzeniu. Czujesz, że to ty, a nie systemy panują nad nią. Praktycznie bez względu na charakter jazdy Kona Hybrid zaspokoi się spalając niecałe 8 litrów na 100 km.
Hyundai niby daje możliwość konfigurowania systemów przez kierowcę, ale ta wolność wyboru jest połowiczna. Bez względu na nasz wcześniejszy wybór, każdorazowo przy odpalaniu Kony Hybrid, system utrzymania samochodu w osi jezdni jest włączony i to w wariancie aktywnym, czyli „odbijać się” będziemy od linii. Najgorzej, oczywiście dla nas, jeżeli lubimy z niego korzystać, ale w wersji pasywnej (tylko informuje nas o przekroczeniu linii). Hyundai daje taką możliwość, ale przy każdym odpaleniu musimy przestawiać jego działanie z aktywnego na pasywny. Niestety nie da się tego zrobić jednym kliknięciem, a wymaga to od nas przebrnięcia przez całkiem pokaźną ilość pozycji w menu. System działa od prędkości 60 km/h, co czasami powoduje konsternacje za kółkiem, kiedy w połowie zakrętu stwierdza, że odpuszcza sobie dalszą pracę. Na szczęście całkowicie można go wyłączyć fizycznym przyciskiem. System monitorowania martwego pola jest czasami nadgorliwy, jakby nie wierzył w przyspieszenie Kony Hybrid. Pomimo że zbliżający się pojazd jest jeszcze daleko już sygnalizuje jego obecność. Tempomat adaptacyjny (z regulowaną czułością i zakresem ustawianym z dokładnością do 1 km/h) potrafi dać chwilową ulgę w prowadzeniu. Działa sprawnie i również, bez niepotrzebnego stresu wyhamuje Konę Hybrid kiedy poprzedzające nas pojazdy zatrzymają się. Na szczęście nie ma systemu start-stop, bo nikomu on nie jest potrzebny.
Testowy egzemplarz Kony Hybrid wyposażony został w wyświetlacz Head-up (szybkę nad kierownicą), który dubluje
Sprawne zaparkowanie Kony Hybrid korzystając z samych lusterek jest trudne i wymaga sporych umiejętności. Na szczęście na wyposażeniu znalazły się czujniki parkowania, jak i kamera cofania. O ile do czujników nie można mieć zastrzeżeń, to z kamery cofania i to pomimo, że jest precyzyjna nie skorzystasz wtedy, kiedy jest ona najbardziej potrzebna. W słoneczny dzień – rewelacja, w deszczowy i mglisty – możesz zobaczyć zamiast obrazu krople wody, w pochmurną ciemną noc – ziarno na ekranie wielkości pięści. Analogicznie do dopracowania nadają się automatyczne światła. O ile doskonale reagują na zaciemnienie, to już w trakcie deszczu są zagubione i raz jedziemy na pełnym oświetleniu, a raz tylko na światłach dziennych i to pomimo, że ani nie zaczęło mniej padać, ani nie zrobiło się jaśniej. Po prostu takie uatrakcyjnienie jazdy. Za to automatyczne wycieraczki sprawują się doskonale i we właściwym momencie przecierają szybę.
Wersja hybrydowa jest najdroższym wariantem Kony wyposażonym w silnik tradycyjny. Cennik otwiera wersja Comfort za 100 200 PLN. Testowany egzemplarz był w najwyższej wersji wyposażenia – Premium – która została wyceniona na 128 800 PLN.
Hyundai Kona Hybrid ukierunkowany jest na kierowcę i w zasadzie tylko na niego, pasażerów praktycznie pomija. Dla jednych będzie to atut niszczący modele konkurencji, a u innych takie podejście osłabi chęć zakupową. Tak samo jak tytułowy Conan. Dla jednych postać mocno negatywna (złodziej, płatny zabójca) i niewarta uwagi, dla innych bohater (pod jego rządami Aquilonia stała się najpotężniejszym krajem w zachodnim świecie), z którym chciałoby się spędzić dużo czasu.