Wykorzystujemy ciasteczka (ang. cookies) w celu gromadzenia informacji związanych z korzystaniem ze strony. Stosowane przez nas pliki typu cookies umożliwiają: utrzymanie sesji Klienta (także po zalogowaniu), dzięki której Klient nie musi na każdej podstronie serwisu ponownie się logować oraz dostosowanie serwisu do potrzeb odwiedzających oraz innych osób korzystających z serwisu; tworzenie statystyk oglądalności podstron serwisu, personalizacji przekazów marketingowych, zapewnienie bezpieczeństwa i niezawodności działania serwisu. Możesz wyłączyć ten mechanizm w dowolnym momencie w ustawieniach przeglądarki. Więcej tutaj. Zamknij

logo kdk.pl
Testy Tech Historia Prawo Felietony Gazeta ikona szukaj
Testy Tech Historia Prawo Felietony Ekomoto Inspiracje KATALOG FIRM Cennik logo KATALOG dla kierowców SZUKAJ






Test

Skoda Superb 1.4 TSI 150 KM - Klasa S(uperb)


Wojciech Dorosz


Skoda Superb 1.4 TSI 150 KM

Długo zabierałem się do napisania tego tekstu. Naprawdę długo. Bardzo długo. Na tyle długo, że całkiem zapomniałem o testowanym samochodzie. Na moje nieszczęście przypomniał mi o nim przedstawiciel dilera, a jako że słowo się rzekło i jestem niemal pewien, że aby nikomu nie sprawić przykrości, oddając kluczyki byłem nieco entuzjastyczny.

Teraz jednak pod presją jestem zmuszony zmarnować czas swój, wasz i naczelnego. Przy okazji być może przyczyniając się do zwolnienia marketingowca. Nikomu nie życzę źle, ale z ludźmi, którzy potrafią napisać całą broszurkę o objętości trylogii na temat paru nowych śrubek i innego kształtu wlotów powietrza ewidentnie jest coś nie tak.

Przechodząc do meritum. Szukając w odmętach swojej pamięci nie przypominam sobie, żebym kiedykolwiek napisał
ekstatyczny tekst na temat jakiejkolwiek Skody. Nie jest to podyktowane patriotyczną zawiścią, że Czechom się udało, a my z FSO ponieśliśmy sromotną klęskę. Nic do rzeczy nie ma również fakt, że to w gruncie rzeczy dobre samochody. Pragmatyczne, praktyczne, kiedyś rozsądnie wycenione i uzbrojone w technologię niemieckiego giganta, co ostatnio nie wydaje się być zaletą.

Jednak kilka lat temu, jeszcze kiedy Volkswagen nie postanowił nas podtruwać dieslami, za relatywnie niewielkie pieniądze otrzymywaliście pojemny i niezawodny samochód. Jak na przykład Skodę Superb. Niestety, jej wizerunkowi nie pomógł nawet fakt, że przynajmniej dwiema generacjami jeździł jeden z najbardziej zdolnych i charyzmatycznych polskich aktorów, Piotr Fronczewski.

Na papierze wszystko wygląda więcej niż obiecująco. Bierzecie płytę podłogową z Passata, którą następnie rozciągacie do granic możliwości. Pod osłoną nocy podkradacie się do magazynu, żeby zabrać wszystkie części, nawet te ze znaczkiem Audi, a jako że to jeden koncern, być może i Bentleya. Ostatecznie forsujecie na jakimś ważnym spotkaniu rady nadzorczej, że jako że to Skoda, trzeba uciąć cenę o przynajmniej kilka procent. Sami wiecie, standardowy bełkot, postrzeganie marki, niegdyś komunistyczny kraj, krecik i Helena Vondrackowa.

Jednak teraz marketingowcy oraz część dziennikarzy motoryzacyjnych posuwa się za daleko mówiąc, „Hej, po co ci Klasa S, skoro możesz mieć Skodę”. Tak, jasne. Volkswagen już raz eksperymentował z segmentem F i skończyło się na tym, że Phaetona z dieslem V10 pod maską obecnie możecie kupić za równowartość paczki żelków. Nawet Biedronka i Lidl nie mają takich promocji.

Zresztą popatrzcie tylko na stylistykę. Skoda od lat osiąga niedoścignione dla nikogo innego wyżyny, bowiem będąc w XXI wieku i montując chociażby ledy

potrafi sprawić, że jej samochody wciąż wyglądają jakby były produkowane od czasów Favorit. Wizualnie są po prostu tanie i bardzo nieskomplikowane.

O ile nie siedzieliście ostatnio w jakimś BMW albo nawet VW będziecie zauroczeni prostotą i ergonomią wnętrza. Sytuacja komplikuje się, jeśli jednak robicie rundkę po salonach, a Skody jest na szarym końcu. Stylistycznie jest nieco topornie, przyciski są duże, nie ma joysticka do sterowania, a całość sprawia wrażenie jakby była zrobiona przed paroma laty. Materiały wykończeniowe ogólnie są dobre, podobnie sytuacja wygląda jeśli chodzi o spasowanie. Natomiast trafiają się gorsze miejsca i wtedy widać, że przy projektowaniu Superba palce maczali księgowi i ekolodzy, oferując plastiki ze zużytych butelek. Dodatkowo, decydując się na jakąś tańszą wersję, o tym jak mało jesteście majętni lub oszczędni, wam oraz pasażerom przypominać będą zaślepki zamiast przycisków. Poza tym nawet za dopłatą nie dostaniecie części gadżetów z Passata. Ot taki prztyczek w nos i pokazanie miejsca w szeregu. Ponadto przygnębienie powiększa wszechobecna szarość.

Te oraz inne wady wynagrodzi wam przestrzeń jaka was otacza. Wsiadając do Superba zostaniecie połknięci tudzież całkowicie pochłonięci. Wszak z tyłu jest tyle miejsca co w Klasie S, a cały samochód jest raptem o dwa centymetry krótszy niż Klasa E. Nie musicie się również obawiać ilości bagażu jaki zechcecie zabrać. Pojemność bagażnika nie jest reglamentowana jak w liniach lotniczych, a dodatkowo klapa otwiera się jak w liftbacku, a nie jak limuzynie.

Znalazła się tu jednak łyżka dziegciu, kabina jest co prawda długa, ale niewspółmiernie wąska, jak ta w samolocie. Albo coś innego długiego, ale wąskiego. W każdym razie możecie nie odczuć zapowiadanej satysfakcji, a w trójkę nie będzie wam wygodnie. Sam nie wiem dokąd zmierza ta metafora.



Skoda Superb 1.4 TSI 150 KM Skoda Superb 1.4 TSI 150 KM Skoda Superb 1.4 TSI 150 KM Skoda Superb 1.4 TSI 150 KM















Listopad 2018

Tekst: Wojciech Dorosz
Zdjęcia: Skoda

Gwarancja niezależności testu.
Oznacza ona, iż test nie był inspirowany, sponsorowany, sprawdzany oraz korygowany w jakikolwiek sposób przez firmy czy też osoby powiązane z testowanym produktem. Nie miały one również wpływu na jego kształt oraz formę.

Tekst pochodzi z poniższego numeru miesięcznika motoryzacyjnego:


POBIERZ NUMER




Warte uwagi