Wykorzystujemy ciasteczka (ang. cookies) w celu gromadzenia informacji związanych z korzystaniem ze strony. Stosowane przez nas pliki typu cookies umożliwiają: utrzymanie sesji Klienta (także po zalogowaniu), dzięki której Klient nie musi na każdej podstronie serwisu ponownie się logować oraz dostosowanie serwisu do potrzeb odwiedzających oraz innych osób korzystających z serwisu; tworzenie statystyk oglądalności podstron serwisu, personalizacji przekazów marketingowych, zapewnienie bezpieczeństwa i niezawodności działania serwisu. Możesz wyłączyć ten mechanizm w dowolnym momencie w ustawieniach przeglądarki. Więcej tutaj. Zamknij

logo kdk.pl
Testy Tech Historia Prawo Felietony Gazeta ikona szukaj
Testy Tech Historia Prawo Felietony Ekomoto Inspiracje KATALOG FIRM Cennik logo KATALOG dla kierowców SZUKAJ






Historia

Burzliwa historia z wieloma „białymi plamami” - Bugatti 57 C



Burzliwa historia z wieloma „białymi plamami” - Bugatti 57 C

Burzliwa historia z wieloma „białymi plamami” czy ten Bugatti 57 C rzeczywiście należał do mistrzyni łyżwiarstwa, Sonji Henie?

Spróbujemy uchylić rąbka tajemnicy związanej z ostatnim sprzedanym w Niemczech egzemplarzem Bugatti. Składają się na nią: magiczny kształt w głębokiej czerni, baśń o pięknej
księżniczce, spotkanie po 32 latach, a także... tajemnicza emaliowa plakietka.

Miejscowość Cernobbio nad jeziorem Como, 21 kwietnia 2007 r. Najpiękniejsze automobile spotykają się ponownie w „Konkursie Elegancji” organizowanym przy hotelu Villa d'Este. Tym razem na pokazie pojawił się uczestnik, który dzięki swemu oszałamiającemu wyglądowi usuwa w cień wszystkich pozostałych: to Bugatti 57 C, którego karoserię wykonała w 1939 r. berlińska firma Voll & Ruhrbeck. Jak można się spodziewać, urzekający kabriolet o długości 5,54 m bez trudu zdobywa nagrodę publiczności - Złoty Puchar. Gigantyczny pojazd przeżywa takie oblężenie, że konieczne okazuje się przełożenie umówionej przez nas sesji zdjęciowej. Właściciel Bugatti, Amerykanin John Patterson, proponuje nam, byśmy odwiedzili go w jego rodzinnym Louisville. Zgadzamy się, zadowalając się na razie opowieścią o niezwykłej historii limuzyny, którą na jego prośbę zbadali znawcy marek samochodowych i historycy motoryzacji. Jak udało się ustalić, Bugatti skonstruowany został na zlecenie Reinharda barona von Koenig -Fachsenfelda, który podarował go Sonji Henie. Baron Fachsenfeld, urodzony w 1899 r. w Aalen, kierowca rajdowy, w latach 30. pionier aerodynamiki skonstruował na przykład wyprzedzającego swą epokę Adlera Autobahn. Sonja Henie, urodzona 1912 r. w Oslo, pionierka zastosowania choreogra-fii w tańcach na lodzie, jako trzykrotna mistrzyni olimpijska (od 1928 do 1936 r.) i dziesięciokrotna mistrzyni świata najbardziej utytułowana łyżwiarka w historii, następnie światowego formatu gwiazda rewii na lodzie i hollywoodzkich filmów z szalonymi gagami. Człowiek błękitnej krwi, anioł srebrnego lodu i czarna limuzyna historia jak z bajki... Wczesnym latem 2007 r. otworzyły się przed nami wrota skarbca Pattersona; powoli i dostojnie wyjechała przez nie czarna piękność. Dopóki silnik będzie zimny, proszę jechać ostrożnie zwraca się do nas gospodarz. Potem oddaje wart pięć, może sześć milionów dolarów pojazd w nasze ręce...

Łagodnie wijące się drogi okolic rzeki Ohio między Indianą a Kentucky okazały się idealnym miejscem

na zapoznanie się z możliwościami kabrioletu. Początkowo jednorzędowy, ośmiocylindrowy silnik wysokoprężny o pojemności 3,3 l i mocy 175 KM wydaje łagodny szum; przy wyższych obrotach zaczyna się jednak nerwowe zawodzenie, na które przy dużym obciążeniu nakłada się głuche dudnienie. Już przy 1000 obrotów na minutę da się odczuć potężny ciąg, narastający aż do osiągnięcia wartości 5000. Wskaźniki prędkościomierza i obrotomierza chronometrów Jaegera, niegdyś najwyższej klasy przyrządów pomiarowych, niedoścignionych zarówno pod względem ceny, jak i precyzji poruszają się po skali z rytmicznym tykaniem. Obsługa częściowo zsynchronizowanej przekładni czterobiegowej jest nieco toporna, sprzęgła za to nadzwyczaj lekka. Idealnie wyregulowane hamulce, bardzo precyzyjny układ kierowniczy, dzięki temu prowadzenie olbrzymiego, ważącego jednak dzięki aluminiowej karoserii zaledwie 1,5 tony pojazdu jest dziecinnie proste. Gdybym miał zawiązane oczy, na podstawie wrażenia z jazdy, charakterystyki silnika czy dźwięku jego pracy stawiałbym na to, że jadę właśnie zaprojektowanym o 20 lat później Jaguarem XK 140. Gdyby podpowiedziano mi, że chodzi o pojazd przedwojenny, przyszłoby mi na myśl co najwyżej wspaniałe Alfa Romeo 8C 2900. Jednak sportowa lekkość tego bardzo szybkiego auta na tle innych luksusowych samochodów z lat 30. jest po prostu niesamowita. Nie ma wątpliwość, że ktoś, kto chce zrozumieć aurę otaczającą markę Bugatti, a zwłaszcza legendarną „57”, musi najpierw odbyć jazdę takim samochodem. Proszę wybaczyć mi te egzaltowane słowa, ale i tak wydaje mi się, że nie oddają one w pełni radości, jaką sprawiła mi jazda.

Burzliwa historia z wieloma „białymi plamami” - Bugatti 57 C














Maj 2008

Opracowanie: Jerzy Kossowski
Czarna magia. Wolfgang Blaube, Tłum. Kamil Markiewicz
Zdjęcia Stephan Lindloff, archiwum redaktion@oldtimer-markt.de





Warte uwagi