Wykorzystujemy ciasteczka (ang. cookies) w celu gromadzenia informacji związanych z korzystaniem ze strony. Stosowane przez nas pliki typu cookies umożliwiają: utrzymanie sesji Klienta (także po zalogowaniu), dzięki której Klient nie musi na każdej podstronie serwisu ponownie się logować oraz dostosowanie serwisu do potrzeb odwiedzających oraz innych osób korzystających z serwisu; tworzenie statystyk oglądalności podstron serwisu, personalizacji przekazów marketingowych, zapewnienie bezpieczeństwa i niezawodności działania serwisu. Możesz wyłączyć ten mechanizm w dowolnym momencie w ustawieniach przeglądarki. Więcej tutaj. Zamknij

logo kdk.pl
Testy Tech Historia Prawo Felietony Gazeta ikona szukaj
Testy Tech Historia Prawo Felietony Ekomoto Inspiracje KATALOG FIRM Cennik logo KATALOG dla kierowców SZUKAJ






Test

Mini Cooper D - „Gokart” z dieslem



Mini Cooper D - „Gokart” z dieslem

Ostre pokonywanie zakrętów to prawdziwa frajda, pod warunkiem że poruszasz się po gładkiej jak stół nawierzchni. Nowy Mini Cooper przeszedł delikatny restyling, a przy tym otrzymał nowe serce – wysokoprężny silnik o mocy 110 KM, stąd literka D w oznaczeniu modelu.

Gdy przed blisko 50 laty na brytyjskich drogach pojawiły się pierwsze Austiny i Morrisy Mini, miały być one tanim, prostym, a przy tym funkcjonalnym samochodem dla tłumów. Jak to często z klasykami bywa, po latach
Mini powrócił w nowym wcieleniu – jednak podobnie do VW Beatle, teraz nie jest to już tanie i proste toczydełko, a raczej synonim miejskiego stylu życia, bycia cool, trendy i jazzy, z mniejszą lub większą odrobiną szpanu. Mini ma się wyróżniać z tłumu – i co by tu nie mówić, wciąż robi to zdecydowanie, a przy tym z wdziękiem i gracją. Ciekawa sylwetka, z jednej strony nowoczesna, a z drugiej nawiązująca do stylu pierwowzoru sprzed półwiecza z pewnością jeszcze długo pozostanie świeża i będzie przyciągać spojrzenia. Stylistyka Mini to ciekawe połączenie krągłości i łagodnych linii maski, eliptycznych reflektorów czy lusterek, z niemal płaskimi i prostopadłymi szybami i dachem. Wszystko jednak skomponowano bardzo harmonijnie – bez nadmiernych ekstrawagancji, a jednak ciekawie.

We wnętrzu również dominują wyraźnie podkreślone okręgi i owale wszelkiej wielkości – okrągły jest nawet elektroniczny kluczyk, a i pedały sprzęgła i hamulca mają wyraźnie zaokrąglone kształty, nie wspominając o okrągłych klamkach czy wlotach powietrza. Wnętrze Mini nawet nie próbuje udawać przestronnego auta rodzinnego – wszak to pojazd raczej dla singla, niż ustatkowanej głowy rodziny, stąd na tylnej kanapie tylko dwa miejsca, a i tak najlepiej podróżować tym autkiem we dwójkę. Na przednich miejscach siedzi się nisko, ale całkiem wygodnie. Fotele zapewniają dobre trzymanie boczne, co przy sportowym zawieszeniu Mini z pewnością się przyda. Przed oczami kierowcy usytuowano spory obrotomierz i wyświetlacz podstawowych funkcji komputera pokładowego. Główny wyświetlacz oraz monstrualny, wręcz nieco karykaturalny prędkościomierz zintegrowany ze sterowaniem radia znalazł się w kolejnym chromowanym okręgu w centralnym miejscu deski rozdzielczej. Poniżej, na konsoli centralnej usytuowano sterowanie klimatyzacją oraz ciekawej konstrukcji przełączniki wahliwe, obsługujące elektrycznie sterowane szyby (w drzwiach pozbawionych obramowań) oraz lampy przeciwmgielne i centralny zamek. Podobne przyciski znalazły się także nad głową kierowcy, w pokrytym antracytową podsufitką dachu, sterując oświetleniem wnętrza oraz dużym, panoramicznym szyberdachem. Niestety spora część wyposażenia Mini to opcje dodatkowe i to czasami dość kosztowne. W standardzie nie otrzymamy bowiem nawet klimatyzacji, co w tym segmencie samochodów nieco dziwi. Standardem są za to elementy bezpieczeństwa zarówno czynnego, jak i biernego - poduszki czołowe, boczne i kurtyny, ABS, EBD, Brake Assist czy automatyczna kontrola stabilności i trakcji ASC+T. Lista wyposażenia dodatkowego jest niezwykle długa i jak podkreśla sam producent, niemal każdy samochód wyposażany jest bardzo indywidualnie. Wśród ciekawych opcji wyposażenia dodatkowego znajdziemy m.in. wielofunkcyjną kierownicę z tempomatem, podgrzewane siedzenia czy dedykowany dla Mini system nawigacji (niestety z dość starymi mapami, nie uwzględniającymi choćby odcinka A2 Konin – Stryków). W ramach wartego 13 tys. zł wyposażenia pakietu Chili otrzymujemy m.in. światła przeciwmgielne, dodatkowe oświetlenie wnętrza, radio z CD i 10 głośnikami (dodatkowa dopłata prawie 2 tys. zł) czy dodatkowe elementy chromowanego wykończenia detali.

Jeszcze kilka lat temu pod maską takiego samochodu silnik wysokoprężny uchodziłby co najmniej za pomyłkę i faux pas. Technika w tej dziedzinie idzie jednak szybko

do przodu i tym samym literka D przy nazwie modelu już tak nie razi, a co najwyżej wzbudza zainteresowanie – Mini na ropę, ciekawostka. Diesla pod maską miała już wcześniejsza wersja Mini. Jednak 75-konny silnik 1,4 znany m.in. z Toyoty Yaris uchodził za zbyt słaby i ospały do takiego samochodu. Dlatego w drugiej, odmłodzonej wersji Mini zastosowany został silnik opracowany przy współudziale z koncernem PSA. Wyposażony w turbinę o zmiennej geometrii silnik 1,6 osiąga moc 110 KM i 240 Nm momentu obrotowego, co w aucie tej wielkości zapowiada dobre osiągi. I tak rzeczywiście jest. Około 10 sekund do setki i prędkość maksymalna bliska 200 km/h (deklarowana przez producenta) to w samochodzie tej wielkości wynik więcej, niż przyzwoity. Silnik sprzęgnięty z sześciobiegową skrzynią manualną zapewnia też odpowiednią elastyczność przy wyprzedzaniu czy jeździe miejskiej. Jednostka napędowa nie boi się wyższych obrotów, pozwalając na dynamiczne rozpędzanie na jednym biegu. O ile przy spokojnej jeździe niemal można zapomnieć, że to diesel, to przy mocniejszym wciśnięciu gazu i większych obrotach silnik staje się nieco bardziej hałaśliwy i zużywa więcej paliwa. I tu niestety pewne rozczarowanie. Zwykle podczas jazd testowych, przy zachowaniu kodeksowych prędkości i choćby podstaw ekonomicznej jazdy udaje nam się bez większych problemów uzyskiwać wyniki deklarowane przez producenta. Tu niestety ta sztuka wymaga anielskiej cierpliwości i znacznej dozy samozaparcia, a i tak deklarowany przez producenta, średni wynik 4,4 litra na 100 km jest wyraźnie zbyt wyżyłowany. Realna wartość jest o około litr wyższa i to przy założeniu, że wciąż nie będziemy eksploatować Coopera do granic jego możliwości. A te, w kwestii dynamicznego przemieszczania się, są niemałe. W parze z mocnym jak na tę klasę silnikiem w Mini idzie też zawieszenie i bardzo bezpośrednio działający układ kierowniczy z elektromechanicznym wspomaganiem EPAS. Już pierwszy rzut oka na auto zdradza, z czym będziemy mieli do czynienia. Koła rozstawione są szeroko w narożnikach nadwozia, co zapewnia bardzo dobrą stateczność. Duże, 17 calowe alufelgi z niskoprofilowymi oponami 205/45 i nieduży prześwit sugerują – będzie twardo. I tak jest w rzeczywistości. Zawieszenie zestrojone jest wyraźnie pod kątem osiągów i zapewnia bardzo dobre prowadzenie i trzymanie się „miniaka” nawet na bardzo ciasnych i szybko pokonywanych łukach.

W połączeniu z precyzyjnym układem kierowniczym można rzec, że autko pokonuje wiraże niczym gokart. Jednak ciemną stroną tego rozwiązania jest komfort jazdy. Na polskich, nierównych drogach dłuższa jazda Mini z takim zawieszeniem i niskimi oponami staje się po prostu uciążliwa. Nasz kręgosłup odczuje każdą dziurę czy nawet poprzeczne łączenia asfaltu, a przejazd przez tory czy wystającą studzienkę będzie prawdziwą katorgą zarówno dla ciała, jak i dla uszu, słyszących charakterystyczne trzeszczenie elementów wnętrza i nadwozia. Do tego większe nierówności czy koleiny potrafią na chwilę wytrącić mini z równowagi – ale tylko do czasu odzyskania pełnej przyczepności. W dłuższej perspektywie odbije się to wszystko nie tylko na nerkach kierowcy, ale i na trwałości samochodu, narażonego na znaczne obciążenia „udarowe” – czego efektem było choćby permanentne skakanie wytrzęsionego układu samopoziomowania biksenonowych reflektorów. Jednym słowem – układ zawieszenia bardzo dobry i pewny w prowadzeniu, ale w polskich warunkach wyjątkowo niepraktyczny. Cóż, nie ma nic za darmo, rasowy wygląd i dobre właściwości jezdne kosztują utratę komfortu, a przy tym niestety i sporo gotówki. Bazowa wersja Mini Cooper D kosztuje 83 tys. zł. Za prezentowany model z pakietem Chili i dodatkowymi „bajerami” przyjdzie zapłacić aż 115 tys. zł. Niestety, chęć posiadania modnego, a przy tym dobrze jeżdżącego samochodu to kosztowna sprawa, ale o to w tym po części chodzi – snobistyczny samochód nie może być zbyt tani, bo stałby się za popularny. Póki co Mini Cooper D nadmierna popularność raczej nie grozi.

Mini Cooper D - „Gokart” z dieslem Mini Cooper D - „Gokart” z dieslem Mini Cooper D - „Gokart” z dieslem Mini Cooper D - „Gokart” z dieslem Mini Cooper D - „Gokart” z dieslem














Marzec 2008

Mirosław Ganiec






Warte uwagi