Przejdźmy do tego, jak rozwiązano kwestię napędu w opisywanym Passacie. Jest on wyposażony w spalinowy, czterocylindrowy silnik benzynowy 1.4 o mocy 150 KM. Pod maską znajdziemy także elektryczny silnik o mocy 115 KM, który umiejscowiony jest pomiędzy silnikiem spalinowym, a sześciobiegową automatyczną skrzynią DSG. Połączenie tych dwóch jednostek udostępnia kierowcy łącznie 218 KM. W Passacie zamontowano też dodatkowy akumulator o pojemności 13 kWh, który możemy doładowywać z gniazdka. Według producenta w pełni naładowany akumulator (poprzez zwykłe gniazdko zajmuje to około 8 godzin) pozwala na przejechanie - z wykorzystaniem tylko prądu - do 55 kilometrów. I, co warto podkreślić, jest to całkowicie realny dystans, zweryfikowany podczas testu. Nie tylko w mieście, ale również poza nim, nawet przy prędkościach autostradowych. Bardzo fajnym rozwiązaniem jest fakt, że kosztem większego zużycia paliwa mamy możliwość pełnego
naładowania baterii w czasie jazdy. Zajmuje to dystans około 100 kilometrów. Ceną jest zużycie paliwa, które znacząco wzrasta, ale o tym w dalszej części artykułu.
Wrażenia z bezszelestnego poruszania się przez ponad 50 pierwszych kilometrów mogą być trochę dziwne, ale są zbliżone do tradycyjnie napędzanego Passata. Auto rewelacyjnie przyspiesza (7,4 s do 100 km/h), ale przy hamowaniu czuć o 150 kg wyższą masę własną, która w tej wersji wynosi 1730 kg. A to już sporo jak na limuzynę klasy średniej. Układ kierowniczy pracuje idealnie, choć według mnie zawieszenie jest zbyt miękko zestrojone, co owszem zapewnia komfortowe podróżowanie, ale tylko na prostych odcinkach. W zakrętach auto potrafi się mocno wychylić.
Aby pomieścić wszystkie elementy napędu hybrydowego, w tym dodatkowe akumulatory, pojemność zbiornika paliwa obniżono do 50 litrów. Jeśli jesteśmy w stanie zapewnić Passatowi dostęp do prądu, tak aby zawsze ruszać z pełnymi akumulatorami, jeździć tylko w trybie EV i kończyć jazdę zanim się wyczerpią, silnik spalinowy może nie uruchamiać się wcale. W bardziej realnym scenariuszu, ale nadal zakładającym regularne ładowanie akumulatora, można ograniczyć średnie zużycie paliwa nawet do 4,4 litra na 100 kilometrów. Dzięki temu mamy możliwość przejechania na pełnym baku ponad 1100 kilometrów! Oczywiście, w momencie gdy zapas energii elektrycznej się wyczerpie, wyczerpują się także możliwości oszczędzania. Niewielki „benzyniak” w sporym aucie swoje musi „wypić”. I niech nie przyjdzie wam do głowy uruchamianie trybu doładowywania akumulatora w czasie jazdy. Zejście poniżej 10 litrów na 100 km graniczy wtedy z cudem. Coś za coś!
Skupmy się chwilę na wnętrzu. Otóż wszyscy pasażerowie
Passata mają do dyspozycji bardzo dużą ilość miejsca. Nie ma również problemu z bagażami mimo zmniejszonego do 402 litrów bagażnika. We wnętrzu wszystko jest intuicyjne i proste w obsłudze. Kierowca ma przed sobą bardzo czytelne, całkowicie wirtualne zegary. Na konsoli środkowej znajduje się dotykowy ekran multimedialny obsługujący nie tylko wszystkie multimedia, ale również komputer pokładowy.
Uważam, że hybryda plug-in w wydaniu Volkswagen'a jest idealnym lekarstwem na obecny poziom dostępności ładowarek w naszym kraju. Statystyki mówią, że Polak przejeżdża dziennie około 50 kilometrów swoim autem. Powinien więc być w stanie znakomitą większość dystansu przejechać tylko na energii z akumulatorów i niemal w ogóle nie uruchamiać silnika benzynowego, jeśli tylko uda mu się zorganizować możliwość regularnego i taniego ładowania auta z gniazdka w nocy. Takie oszczędności niosą za sobą oczywiście spory wydatek podczas zakupu. Cena testowanego modelu wynosi ponad 200 tysięcy złotych, a to niemal dwukrotnie więcej niż cena podstawowej wersji Passata.
Gniazdo ładowania baterii