Wykorzystujemy ciasteczka (ang. cookies) w celu gromadzenia informacji związanych z korzystaniem ze strony. Stosowane przez nas pliki typu cookies umożliwiają: utrzymanie sesji Klienta (także po zalogowaniu), dzięki której Klient nie musi na każdej podstronie serwisu ponownie się logować oraz dostosowanie serwisu do potrzeb odwiedzających oraz innych osób korzystających z serwisu; tworzenie statystyk oglądalności podstron serwisu, personalizacji przekazów marketingowych, zapewnienie bezpieczeństwa i niezawodności działania serwisu. Możesz wyłączyć ten mechanizm w dowolnym momencie w ustawieniach przeglądarki. Więcej tutaj. Zamknij

logo kdk.pl
Testy Tech Historia Prawo Felietony Gazeta ikona szukaj
Testy Tech Historia Prawo Felietony Ekomoto Inspiracje KATALOG FIRM Cennik logo KATALOG dla kierowców SZUKAJ






Felieton

Jaguar F-Type - Powinienem pozwać Unię Europejską, wy także


Wojciech Dorosz


Jaguar F-Type UE

Mimo że kolejna generacja Focusa już zdążyła zadomowić się na rynku, Ford nie planuje wersji RS. Nie żeby poprzedni był szczególnie dobry bądź bezawaryjny, ale zawsze. Podobnie jak Mitsubishi, przez co jedyne Evo o jakim usłyszycie to to w Golfie 1.5 TSI. Na nasz rynek nie trafi również ani Bronco, ani nowe STI, a kto wie czy w ogóle jakiekolwiek nowe Subaru. Ale czeka to prawdopodobnie większość japońskich koncernów, które wkrótce staną się egzotyczne jak obecnie Lancia czy Cadillac.

Wiem, że część z nich i tak miała problemy za sprawą nieco archaicznej
gamy modelowej i producenci sami są sobie winni, ale głównym powodem odwrotu była Unia Europejska i jej bezużyteczne przepisy. Chociaż oferują dopłaty do zakupu nowych samochodów, to klienci pozostali przy swoich starych modelach, co jest bardziej ekologiczne niż zakup Tesli. Zresztą to i tak nie ma sensu, bowiem według badań stary Mercedes zatruwa powietrze podobnie jak nowoczesne modele z setkami systemów i różnych układów. Pod warunkiem oczywiście, że akurat nie oszukują w testach emisji. Poza tym to bardziej życiowe, gdyż wkrótce elektrownie mogą nie nadążać z rosnącą ilością samochodów elektrycznych na drogach, którą i tak stracą podczas samego ładowania. W końcu Model 3 potrafi naładować o jedną trzecią więcej niż faktyczna pojemność baterii. Zresztą to i tak nie jest ważne, gdyż za sprawą dziwnego podejścia Unii Europejskiej miejskie samochody są większymi trucicielami niż wielkie SUV-y, a wszystko za sprawą liczenia dopuszczalnych limitów dla poszczególnych klas. Tym samym całe starania idą na marne, bowiem każde oszczędności w emisji są nadrabiane ciągle zwiększającą się podażą podwyższonych samochodów. Bez ustanku jesteśmy atakowani wzajemnie wykluczającymi się informacjami z dziedziny ekologii. Nonsensy, idiotyczne pomysły gonią lawirowania danymi tak, by dowieść, że ten kto to robi, ma rację. Nic dziwnego, że przeciętny obywatel ma dość i tęskni za czasami, gdzie królowała wolność. Nie taka jak obecnie, gdzie musimy akceptować, że ktoś nie jest w stanie określić jakiej jest płci albo co go podnieca. Myślę o wolności umysłu, niezmąconego spokoju oraz radości bytu, nieznośnej lekkości tegoż.

I niestety aby to osiągnąć potrzebujecie amerykańskiego muscle cara. Posiadając go, przy okazji pokażecie środkowy

Mimo że jest trochę za ciężki jak na dwuosobowy samochód sportowy zrobiony z aluminium, o długości raptem Hyudaia i30, szerokości większej niż Toyota Land Cruiser, to ujmuje gracją i lekkością prowadzenia.

palec pseudoekologom. Dlaczego właśnie taki samochód? Bowiem mam dość lawirowania technologią, kastrowania osiągów przez komputery by pierdzenie z rury wydechowej było nieco bardziej znośne. W końcu dlatego, że w dzisiejszych czasach mają one odwagę być takie jakie są: nieprzystosowane, bez specjalnej funkcji i niezaprzątające sobie głowy tym, by jakąkolwiek spełniać. Gardzące lifestylem, o ile w ogóle znają takie słowo. Będące Clintem Eastwoodem, a nie Harry Stylesem, czy Tekashi 69. Oglądające ostre filmy porno, a nie youtuberów, czy obrady sejmu. Nie znające Natalii Siwiec, Kasi Cichopek czy innych celebrytek, ale wiedzące kim był Tomasz Stańko albo Zbigniew Zapasiewicz.

Szósta generacja Mustanga łączy idealnie nostalgię, wolność i starą szkołę ze znośną nowoczesnością. Nadwozie odwołuje się do kultowego pierwowzoru, zachowując jednocześnie autonomię własnego stylu. Ta sama historia jest we wnętrzu, które owszem ma przyciski z innych Fordów, ale nie wygląda identycznie jak we wszystkich modelach koncernu VAG. Silnik to z kolei hołdowanie tradycyjnemu stwierdzeniu, że nic nie zastąpi pojemności, tyle tylko, że obecnie Billy i Bob robią to lepiej. Teraz moc ma zbliżoną do BMW M4, w czymś co w Europie nazwalibyśmy finezyjną taczką. Jednak dzięki męskiej decyzji o zastosowaniu wielowahaczowego zawieszenia Mustang nie tylko jeździ prosto - pod warunkiem, że nie wciśniecie zbyt mocno gazu - ale także pokonuje zakręty. I to szybko, i przy świetnym akompaniamencie z układu wydechowego, w przeciwieństwie do wykastrowanych nowych Porsche. A wszystko to za cenę średnio wyposażonego Audi A4 czy Kii Stinger. Wiele gorących hatchbacków niebezpiecznie zbliża się cenowo do Mustanga z V8, który ma gwarancję i nie trzeba w nim nic przerabiać.






Jest jednak jeden mały problem, jest zbyt oczywisty, jak to że Amazon ciemięży swoich pracowników. Albo niczym Janusz Chabior, będący świetnym aktorem, jednocześnie gwarantującym wysoki poziom aktorstwa, ale także i tego, że będzie grał tego złego. Sęk w tym, że w Mustangu będziecie widziani bardziej jako pozerzy aniżeli ktoś z gustem bądź poczuciem jakiegokolwiek stylu. Co innego jeśli wybierzecie Jaguara F-Type'a, hołdującego klasycznej budowie. Także ma silnik V8, jest egzotyczny, a jego wygląd sprawia, że ludzie powinni wam dziękować, że mogą go zobaczyć na ulicy. Ma silnik z przodu ukryty pod długą maską, krótką kabinę oraz napęd na tylną oś, nad którą gładko opada dach. Wreszcie tylny zderzak skrywający cztery końcówki układu wydechowego. Szkoda tylko, że nie ma już dwóch położonych centralnie jak w modelu sprzed liftingu, a ten dodał drapieżności i tchnął nowoczesność w kilkuletnie nadwozie. O ile tył różni się niewiele, o tyle przód zmienił się diametralnie, za sprawą teraz poziomych i przymrużonych reflektorów. Wnętrze nie robi aż takiego wrażenia, jest kilka tanich plastików, a design do końca

Dzięki zapędom UE takie samochody wkrótce będą niepożądane równie mocno, co brudne paznokcie na kolacji u królowej.

tworzy spójną jedność, ale to bynajmniej nie znaczy, że to kiepska kabina. Pozycja za kierownicą jest niska jak przystało na sportowe coupe, fotele zapewniają należyte wsparcie i wystarczającą wygodę, a całość daje poczucie wyjątkowości tworząc niepowtarzalną atmosferę, połączenia sportowych konotacji z luksusem. Bazowy wariant być może oferuje sporo mocy i więcej niż niezłe osiągi, ale to nie tego oczekujcie. Pięciolitrowa jednostka generuje czterysta pięćdziesiąt koni mechanicznych, co jest wartością więcej niż wystarczającą, może nie na tyle by mierzyć się z 911 Turbo, ale pierwsza setka pojawia się poniżej pięciu sekund. Niestety mimo starań, nie zamknie budzika na trzystu kilometrach na godzinę. Ale F-Type mógłby być najwolniejszym samochodem na świecie pod warunkiem, że dokładnie tak by brzmiał. Nawet w trybie cichym generuje dźwięki lepsze niż inni w sportowym. Układ wydechowy serwuje bogactwo tonów i dzikość zupełnie jakby był utworem bonusowym z „Too fast for love”.

Jaguar zdążył przyzwyczaić klientów do komfortu i wygody, będąc w istocie luksusową kanapą w stylu chesterfield, jak choćby Cadillac. Dobra wiadomość jest taka, że F-Type prowadzi się tak dobrze jak wygląda i jak brzmi. Kolejna dobra, to fakt że ma kilka obliczy. Może z powodzeniem pełnić funkcję GT z charakterem, służąc do komfortowej jazdy. Nadaje się także do cięcia zakrętów na torze i równie dobrze do zostawiania śladów opon na asfalcie. W każdej z tych postaci gwarantuje szeroki uśmiech. Mimo że jest trochę za ciężki jak na dwuosobowy samochód sportowy zrobiony z aluminium, o długości raptem Hyudaia i30, szerokości większej niż Toyota Land Cruiser, to ujmuje gracją i lekkością prowadzenia, będąc tak naprawdę poważną maszyną do pokonywania zakrętów. Pomaga w tym elektronicznie sterowany dyferencjał, który niweluje podsterowną charakterystykę. A tę można też zamieniać w nadsterowność operując odpowiednio

pedałem gazu, jednocześnie wybierając kąt ustawienia samochodu względem zakrętu. Ale nawet po zamaszyście przejechanym wirażu wraca posłusznie na prostą, co tylko świadczy o stopniu dopracowania podwozia. Patrząc na czasy przyspieszeń można by spodziewać się, że zawieszenie będzie równie twarde i bezkompromisowe co zasady panujące w Pałacu Buckingham, wygodny jak latryna i tak bogato wyposażony jak dom amiszów. Jednak F-Typem bynajmniej nie trzeba jeździć szybko by czerpać ogrom przyjemności, wersja R wydaje się nazbyt na wyrost. Układ kierowniczy został dobrze wyważony między precyzją a wygodą prowadzenia, podobnie jak twardość zawieszenia. Bez zmian pozostaje euforyczny dźwięk z podwójnych końcówek układu wydechowego, przywodzący na myśl brzmienie E-Type'a z lat sześćdziesiątych.

Pewnie, że ma swoje wady. Chociaż ośmiobiegowa przekładnia ZF jest całkiem porządną skrzynią, to w istocie jest zwykłym automatem, któremu trochę brakuje do PDK. Nie jest również tak bezpośredni w prowadzeniu jak 911, kabina jest ciasna, a pojemność bagażnika to pusty śmiech. Także lifting, mimo że nieco unowocześnił nadgryzione zębem czasu coupe, to system multimedialny nie jest tak szybki i dobrej jakości jak u konkurentów. Podobnie jak systemy wspomagające prowadzenie nie są tak zaawansowane.

Jaguar F-Type UE

Ale też na widok żadnego innego z samochodów nie będziecie wznieceni bardziej niż w trakcie oglądania filmów na pornhubie. Żaden przy wjeździe na parking galerii handlowej nie będzie zwiastował nalotu eskadry Spitfire'ów swoim wydechem. Jasne, z silnikiem V8 i kilkoma elementami wyposażenia z łatwością przekracza pół miliona, ale żaden samochód w podobnej cenie nie będzie dawał poczucia takiej wyjątkowości, dzięki któremu, każdy dzień stanie się wydarzeniem. Może jedynie Lexus LC, ale ten nie ma tak szalonej osobowości, a każde Porsche, czy BMW ma zdecydowanie mniej poczucia humoru i łobuzerskiego pierwiastka. Wszystkie inne samochody można opisać tylko za pomocą cyferek, natomiast do zobrazowania F-Type'a potrzebna jest pasja. A Jaguar ma do tego brutalność, agresję i ostrość zdolną do zamienienia nawet zatwardziałego wegetarianina w oddanego mięsożercę.

Jednak zamiast kupna Mustanga nie wybierajcie się do salonu brytyjskiej marki. Lifting co prawda upodobnił przód F-Type'a do Maserati, co nie jest złą rzeczą. Nawet fakt, że coupe jest sztywniejsze, a opadająca linia dachu sprawia, że nie sposób nie mieć lubieżnych myśli. Jednak jest jedno duże ale. Jest nim kabriolet w wersji V6 S. Wygląda jeszcze bardziej pociągająco i brzmi jakby otworzyły się bramy nieba. Zatem jeśli chcesz coupe z silnikiem V8 kup roadstera z V6 przed liftingiem za mniej niż nowego Mustanga. A to jedna z ostatnich okazji, bowiem dzięki zapędom UE takie samochody wkrótce będą niepożądane równie mocno, co brudne paznokcie na kolacji u królowej. Zamiast nich otrzymamy świat bez autorytetów, bądź będą one pokroju Margot, wątpliwej renomy, kultury czy moralności. F-Type nie ma najlepszej trakcji, nie jest najszybszy ani też najbardziej precyzyjny. Jawi się jako ostatnie tchnienie wolności, w czasach permanentnej poprawności i kontroli. Zresztą chyba o żadnym współczesnym samochodzie nie można powiedzieć, że to w istocie Nikki Sixx w bamboszach.


















Podziel się:




Sierpień 2021

Tekst: Wojciech Dorosz
Zdjęcia źródłowe: Jaguar, Pexels; kolaż: studio.kdk.pl

Tekst pochodzi z poniższego numeru miesięcznika motoryzacyjnego:


POBIERZ NUMER




Warte uwagi