Wykorzystujemy ciasteczka (ang. cookies) w celu gromadzenia informacji związanych z korzystaniem ze strony. Stosowane przez nas pliki typu cookies umożliwiają: utrzymanie sesji Klienta (także po zalogowaniu), dzięki której Klient nie musi na każdej podstronie serwisu ponownie się logować oraz dostosowanie serwisu do potrzeb odwiedzających oraz innych osób korzystających z serwisu; tworzenie statystyk oglądalności podstron serwisu, personalizacji przekazów marketingowych, zapewnienie bezpieczeństwa i niezawodności działania serwisu. Możesz wyłączyć ten mechanizm w dowolnym momencie w ustawieniach przeglądarki. Więcej tutaj. Zamknij

logo kdk.pl
Testy Tech Historia Prawo Felietony ikona szukaj
Testy Tech Historia Prawo Felietony Ekomoto Inspiracje KATALOG FIRM Cennik logo KATALOG dla kierowców SZUKAJ






Felieton

Innowacja według Renault: mamy stać nie jeździć ich samochodami


Robert Lorenc


Renault z Canal+

Zmiany, które pociągają za sobą korzyść czy też ciąg działań prowadzących do wytworzenia całkowicie nowych lub w dużym stopniu ulepszonych produktów, procesów albo systemów, kiedy to dane rozwiązanie nigdy wcześniej nie znalazło zastosowania w przedsiębiorstwie, nazywamy innowacją. Renault właśnie ogłosiło taką, która sprawi, że ich modele będą miały dodatkową funkcjonalność, ale pod warunkiem, że staną się nieruchomościami. Brzmi jak żart, ale nim nie jest.

Informacja na temat prac nad wprowadzeniem innowacji bardzo często jest “elektryzująca”, gdyż - przynajmniej z założenia - ma ona ułatwić lub uprościć nam codzienne życie. Te pochodzące od producentów samochodów z reguły dotyczą nowych systemów bezpieczeństwa czynnego, wzbogacenia możliwości modeli, czy też zastosowania




nowych rozwiązań. Jednak po raz pierwszy innowacyjność dotyczy nie poruszania się samochodem, a jego przydatności w formie spoczynkowej. I to nie w momencie, kiedy jesteśmy poza jego kabiną, a - żeby docenić jej wagę - koniecznie musimy znajdować się w jego wnętrzu. Cóż, Renault okazało się prekursorem.

Jak można przeczytać w komunikacie prasowym „Renault i Canal+ łączą siły, aby wspólnie wprowadzić innowacyjne usługi i zapewnić abonentom Canal+ nowy, jeszcze prostszy sposób dostępu do najlepszych materiałów audiowizualnych na urządzeniach mobilnych.”. Tym samym, od 4 października 2024 roku w modelach Renault wyposażonych w openR link możliwe będzie zainstalowanie aplikacji Canal+. Będzie ona również fabrycznie instalowana w kompatybilnych samochodach Renault. Ze względów bezpieczeństwa, aby korzystać z niej, samochód nie może znajdować się w ruchu.

Pierwszą moją reakcją po przeczytaniu komunikatu było: fajnie, tylko na co to komu i po co? Jak głębiej zastanowiłem się nad zaproponowaną przez te dwie firmy innowacją (a w zasadzie dla mnie „innowacją”), to jedynym jej beneficjentem jest Canal+, o ile w ogóle. Dla Renault to - w najlepszym razie - ciekawostka, gdyż trudno mi wyobrazić sobie, aby kogokolwiek, kto dotychczas




wahał się czy kupić Renault, właśnie aplikacja Canal+ przekonała do tego. Zgoła bardziej prawdopodobne jest, iż już posiadając model tej marki, ktoś skusi się na instalację tego oprogramowania. Jednym z pobudek może być chęć pochwalenia się przed znajomymi. A dlaczego nie? Ludzie oglądają filmy na smartfonach, więc może i zaczną na centralnych ekranach samochodów? Byłby to swoisty powrót do kin samochodowych, z tym tylko wyjątkiem, iż teraz każdy oglądałby to co chce, a w zasadzie to co Canal+ mu udostępni.

Znajdując w sobie maksymalną ilość optymizmu, a nawet euforii, podjęty krok byłby dla mnie zrozumiały, gdyby dotyczył chociażby Norwegii, gdzie znaczną część trasy można pokonać statkiem. Wtedy, siedząc sobie w samochodzie, dla „zabicia czasu”, można zerkać na centralny ekran śledząc losy bohaterów jakiegoś filmu, bo o przeżywaniu ich losów z pewnością nie ma co marzyć. Tymczasem aplikacja Canal+ jest dostępna w trzech krajach: Francji, Szwajcarii i Polsce. Tak, w Polsce również. W końcu przestaliśmy być zapomnianym zaściankiem Europy, a nawet staliśmy się - przynajmniej dla Renault i Canal+ - jednym z trzech najważniejszych rynków, bo właśnie na nich najszybciej wprowadza się najnowsze rozwiązania. Prawda? Miło jest nareszcie zostać docenionym.

Oczami wyobraźni widzę tłumy klientów kierujących się do salonów Renault, a następnie wykupujących dostęp do Canal+ zachęconych tym dodatkiem do samochodu. Dodatkiem, którego użyteczność - delikatnie ujmując - jest wątpliwa. Aczkolwiek może to przemyślana decyzja, skierowana do konkretnej grupy kierowców, którzy dotychczas nawet nie wiedzieli, iż potrzebują takiej funkcjonalności w samochodzie. Jedną z takich grup, która od razu przychodzi na myśl, to taksówkarze, którzy czekając na zgłoszenia klientów mogliby milej spędzać czas i być aktywnymi użytkownikami aplikacji, tyle tylko że narzekają oni, iż konkurencja w postaci Ubera, Freenow, czy też innych „aplikacyjnych” przewoźników zabiera im klientów i ustawicznie spadają im obroty. Tym samym, zasadne staje się pytanie: czy będzie ich stać na wydanie dodatkowych pieniędzy, aby uzyskać dostęp do zasobów aplikacji Canal+?





Wydaje się, iż trzeba Renault życzyć, aby zaprezentowana innowacja nie spotkała się z entuzjastycznym przyjęciem kierowców, gdyż może to spowodować masowe unieruchomienie ich pojazdów. Tym samym, nie tylko obowiązkowe przeglądy będą wykonywać zgodnie z czasookresem, a nie przebiegiem, ale jeżeli okaże się, iż zawartość aplikacji Canal+ jest wciągająca (nie jest, przynajmniej w Polsce), mogą nie chcieć przerywać seansów i podróżować lawetami siedząc wygodnie w swoich samochodach.

Renault z Canal+


Podziel się:




Październik 2024

Tekst: Robert Lorenc
Zdjęcia: Renault Marketing 3D-Commerce

Zobacz ostatnie numery miesięcznika motoryzacyjnego:













Warte uwagi