Można mieć najlepsze i najbardziej skuteczne wycieraczki, jeżeli jednak w zbiorniku na płyn spryskiwacza będzie sucho, nie poradzą one sobie z usunięciem brudu z przedniej szyby. Tak samo nie zrobi tego sam płyn spryskiwacza kiedy wycieraczki będą zepsute lub też ich pióra będą nosiły
stopień zużycia kwalifikujący je do muzeum lub też do ponownego przetworzenia. Tylko połączone działanie wycieraczek z płynem spryskiwacza jest w stanie zapewnić właściwą przejrzystość przedniej szyby.
Dotychczas rynek płynów do spryskiwaczy podzielony był na dwa produkty: letni oraz zimowy. Pierwszy miał posiadać właściwości powodujące lepsze usuwanie owadów z szyby, a drugi – oprócz niezamarzania przy ujemnych temperaturach – lepiej miał sprawować się w warunkach zimowych. Wydaje się że taki podział, szczególnie w sezonie jesienno-zimowym czasami powodował konsternację wśród kierowców. A przynajmniej tak uznał jeden z producentów (nie wiem czy jedyny). Wynikało to z faktu, że jeżeli źle wyliczyli dawkowanie płynu, i nie przejmując się nadchodzącą zimą, ponownie wlali do zbiornika letni, mogli nie zdążyć opróżnić go. Tym samym narażali się na zamarznięcie płynu, a co za tym idzie braku możliwości skorzystania z niego. To duży przejaw nonszalancji i ignorowania komunikatów „pogodynek”, a także zabawa bezpieczeństwem. Jednak pojawiło się na rynku odpowiednie rozwiązanie, a kierowcy otrzymali właściwe narzędzie aby zapewnić sobie czystość przedniej szyby jesienią. Wydaje się, iż właśnie taka idea przyświecała producentowi, który dostarczył na sklepowe półki jesienny płyn do spryskiwaczy. To może być przełomowy produkt o którym marzyli od wielu lat kierowcy, ale nie zdawali sobie z tego sprawy. To produkt który jest w stanie skutecznie
rozwiązać dylemat niektórych kierowców: wlewać jeszcze letni płyn do spryskiwacza, czy już zimowy. Zgodnie z zapowiedzią producenta jesienny płyn do spryskiwacza ma utrzymywać swoje właściwości do temperatury –5 stopni Celsjusza. Czy posiada jeszcze jakieś dodatkowe cechy? Producent w tym zakresie jest na wyraz lakoniczny i jeżeli tak jest, to nie chwali się nimi. Po głębszym zastanowieniu, aż ciężko sobie wyobrazić jak dotychczas radzili sobie kierowcy w tym okresie pogodowym i w jak dużym stopniu ich zachowanie wymagało poprawy. Bo – nie posiadając innej alternatywy - zbyt wcześnie, co jest całkowicie bez sensu, kupowali płyn zimowy oraz wlewali go do zbiornika w samochodzie. Tym samym zamiast wydawać pieniądze dwa razy (na jesienny i zimowy płyn), wydawali je tylko raz (na zimowy), co z perspektywy rynku i działających na nim firm jest niedopuszczalnym zachowaniem. Aczkolwiek wydaje się, iż jesienny płyn spryskiwacza może być nad wyraz przełomowym produktem. Najprawdopodobniej nie w przeciągu roku, czy też dwóch, ale kilku. Bo jeżeli efekt cieplarniany będzie postępował zgodnie z zapowiedziami, to bez żadnej korekty receptury, będzie można zmienić na nim nazwę na „zimowy” i nadal będzie spełniał swoją rolę. To proste, nieskomplikowane i skuteczne rozwiązanie.
Czy to już koniec nowości w tym sektorze branży motoryzacyjnej? Naturalnym krokiem wydaje się być pojawienie się na rynku wiosennego płynu do spryskiwacza. Czy tak się stanie, czas pokaże. Wystarczy tylko poczekać do końca zimy.
Zrzut z gazetki promocyjnej sklepu