Wykorzystujemy ciasteczka (ang. cookies) w celu gromadzenia informacji związanych z korzystaniem ze strony. Stosowane przez nas pliki typu cookies umożliwiają: utrzymanie sesji Klienta (także po zalogowaniu), dzięki której Klient nie musi na każdej podstronie serwisu ponownie się logować oraz dostosowanie serwisu do potrzeb odwiedzających oraz innych osób korzystających z serwisu; tworzenie statystyk oglądalności podstron serwisu, personalizacji przekazów marketingowych, zapewnienie bezpieczeństwa i niezawodności działania serwisu. Możesz wyłączyć ten mechanizm w dowolnym momencie w ustawieniach przeglądarki. Więcej tutaj. Zamknij

logo kdk.pl
Testy Tech Historia Prawo Felietony ikona szukaj
Testy Tech Historia Prawo Felietony Ekomoto Inspiracje KATALOG FIRM Cennik logo KATALOG dla kierowców SZUKAJ






Test

Suzuki Swift 5MT Premium Plus - W pół drogi


Robert Lorenc


Suzuki Swift 1.2 DualJet mild Hybrid 2WD 5MT Premium Plus

W 2024 roku Suzuki postanowiło zaprezentować światu nowego Swifta. Pozostał on wierny swoim dotychczasowym ideałom i oparł się postępującej cyfryzacji w samochodach. Tym samym obcowanie z nim będzie dla jednych podróżą sentymentalną oraz przywiązaniem producenta do tradycji, a dla pozostałych podróżą do czasów swoich rodziców z dużym pierwiastkiem analogowym. Czy taka konstrukcja ma szansę na sukces?

Pomimo że Suzuki Swift nie stał się crossoverem, ani tym bardziej SUV-em, to wsiada się do niego wygodnie, nawet jak zaparkuje się przy krawężniku, to da się zrobić to z godnością. I to praktycznie bez względu na nasz wiek, kondycję kręgosłupa oraz kolan. Dostęp bezkluczykowy działa sprawnie i w zależności od naszych ustawień może otworzyć tylko te drzwi, przez które chcemy dostać się do kabiny lub wszystkie. Swift posiada bardzo estetyczne dwutonowe wnętrze – jasne na dole i ciemne u góry. Taka kombinacja rozjaśnia kabinę i powoduje milszy jej odbiór. Mam tylko nadzieję, że jasną tonację da się utrzymać przez długi czas w fabrycznym wyglądzie, bo została
ona umiejscowiona w najbardziej newralgicznych miejscach narażonych na kontakt chociażby z butami. Do zaproponowanej miękkości foteli trzeba się przyzwyczaić. Pierwotnie uznałem ją za zbyt dużą, jednak po teście zmieniłem zdanie: jest na maksymalnym poziomie mojej skali, mogłyby być ciut twardsze, ale sprawdziły się również przy dłuższych wyjazdach. Ilość miejsca jest wystarczająca, tak z przodu, jak i z tyłu. Pozostając na chwilę na tylnej kanapie, to oprócz jej wygody Suzuki nie zaoferowało jej pasażerom żadnych innych luksusów, nawet rączek nad drzwiami do przytrzymywania się.

Plusy ujemne, minusy dodatnie


Wnętrze Swifta to połączenie dwóch światów, analogowego i cyfrowego, przy czym nie zawsze Suzuki wzięło z każdego z nich to co najlepsze. Mamy zatem tradycyjne zegary z umieszczonym pomiędzy nimi wyświetlaczem, na którym możemy wybrać wyświetlane informacje, klasyczną dźwignię hamulca ręcznego, trzy gniazda USB (jedno z transmisją danych i dwa do ładowania) oraz gniazdo zapalniczki. Fabryczną nawigację znajdującą wszystkie poszukiwane przeze mnie adresy ze sprawnym prowadzeniem do celu. Płynnie działający Android Auto (bezprzewodowo), dobrze brzmiące nagłośnienie, a po szybkim i sprawnym sparowaniu smartfona, doskonałą jakość rozmów telefonicznych. Fizyczne przyciski do obsługi klimatyzacji, dotykowy ekran o niezłej rozdzielczości, jednostopniowe podgrzewanie przednich foteli, które będą grzały dopóki ich nie wyłączymy, uzupełniają funkcjonalności, z których Suzuki może być dumne.

Na drugim biegunie znajduje się czas potrzebny ekranowi do jego uruchomienia (około 5 sekund), czy chociażby jego reakcja na dotyk, która jest wyraźnie opóźniona. Zabrakło również regulacji głośności za pomocą fizycznych przycisków lub pokrętła. Trzeba to robić za pośrednictwem

dotykowych przycisków na ekranie, co nie jest zbyt ergonomiczne w trakcie jazdy. Z pozycji kierowcy, sytuację ratuje fizyczny regulator głośności na kierownicy. Ustawienia temperatury nawiewu trzeba się nauczyć, nie ma cyferek, a kreski oznaczające „trochę cieplej”, „trochę zimniej”. W testowanym modelu, który był przedstawicielem środkowej wersji wyposażenia (dostępne są trzy), zabrakło mi podświetlenia lusterka w osłonach przeciwsłonecznych, przedniego podłokietnika, czy też schowka na okulary.

Bagażnik z powodzeniem pozwala nie tylko na zrobienie większych zakupów, ale również na spakowanie paru toreb. Co prawda nie trzeba się zbytnio schylać, aby dotknąć oparć tylnych foteli, ale nadrabia on głębokością.

Stworzony do jazdy


Napis Hybrid na bagażniku Swifta jest mylący. To nie jest tradycyjna hybryda, która pozwala na pokonanie jakiegokolwiek dystansu bez użycia silnika spalinowego. Suzuki udało się „wycisnąć” 83 konie mechaniczne z motoru o pojemności prawie 1200 centymetrów sześciennych. Aż musiałem sprawdzić, czy nie pomyliłem kartek ze specyfikacjami technicznymi i nie wziąłem tej sprzed prawie dwóch dekad, jednak nic takiego nie miało miejsca. Nie jest to zła wiadomość, jednak konkurencja czytając ją musiała zakryć usta, aby nie epatować szczerym uśmiechem politowania. „Na papierze” oferowana moc nie jest powalająca, jednak subiektywne odczucia z jazdy są zgoła odmienne, jakby Suzuki zapomniało dopisać paru koni. Swift nie odstaje od innych samochodów, a dynamika przyspieszenia zasługuje na większą wzmiankę niż „występuje”. Oczywiście nie jest ani demonem prędkości, ani przyspieszenia, jednak to, które oferuje w zupełności wystarcza do sprawnego poruszania się nie tylko po mieście. Naturalnie, wyprzedzenie innego samochodu trzeba dokładnie zaplanować, aby nie wprowadzać nerwowości w kabinie, jednak da się to zrobić, i to nie tylko jeżeli będzie to pojazd wolnobieżny.

Suzuki Swift 1.2 DualJet mild Hybrid 2WD 5MT Premium Plus

Do gangu trzycylindrowego silnika trzeba się przyzwyczaić. Jest on wyrazisty. Nie rasowy, ale również nie ma się wrażenia, iż przy każdorazowym mocniejszym naciśnięciu pedału przyspieszenia pod maską Swifta wywróciła się metalowa szafka z narzędziami. Silnik słychać nie tylko w trakcie przyspieszania, ale również poruszając się z dużymi prędkościami, na drogach szybkiego ruchu, czy też autostradach.

Sprzęgło „bierze” wysoko, co oznacza, że przy ruszaniu, praktycznie przez ponad połowę jego poskoku nie przesuniemy się nawet o centymetr. Skrzynia biegów działa precyzyjnie, wspomaganie układu kierowniczego jest dobrze dobrane, a zawieszenie optymalnie zestrojone – pozwala na wygładzenie ubytków nawierzchni bez obawy o nieskoordynowane przemieszczenie się naszych wewnętrznych organów, a równocześnie na tyle sztywne że ostrzejsze pokonywanie zakrętów zapewnia potrzebną do tego stabilność. Naturalnie mając cały czas na uwadze gabaryty Swifta i jego rozstaw osi. Automatyczne światła działają nadpobudliwie i wystarczy im przejazd pod niewielkim mostem, aby zmieniły oświetlenie zewnętrzne. To zaleta, a nie wada, bo prędzej przy ograniczonej przejrzystości powietrza będziemy jechać na światłach mijania, niż dziennych. Czujniki parkowania nie są nadaktywne i przeczulone. Na centralny ekran kamera cofania przekazuje obraz, który w dzień jest dobrej jakości, a w nocy wzbogacony taką ilością ziarna, że można się poczuć jakbyśmy oglądali film odtwarzany z taśmy VHS, i to takiej mocno zużytej.

Przy 27 stopniach Celsjusza i pełnym słońcu, klimatyzacja manualna nieźle radzi sobie z utrzymaniem komfortowej temperatury w kabinie. Z pewnością w znaczący sposób wspomagają ją w tym przednia oraz boczne szyby, przez które nie czuć żaru promieni słonecznych. Przy okazji dobiegający do naszych uszu dźwięk jej pracy nie jest przesadnie donośny, nawet jak robi to z pełnią swoich możliwości.






System utrzymania pojazdu w osi jezdni działa przy wyższych prędkościach i robi to stanowczo, nie pozostawiając wątpliwości. Jednak w testowanym egzemplarzu Swifta nie wzbudził mojego zaufania. Powodem takiego stanu rzeczy była jego niestabilność, a konkretnie przy tej samej prędkości, wywołując jego działanie, raz sprawował się bez zarzutu, a kiedy indziej w ogóle nie reagował na przecięcie osi jezdni. Na szczęście można go wyłączyć fizycznym przyciskiem. Start-stop jest nie tylko nadpobudliwy, ale również lubi pracować. Nie przeszkadza mu nawet, że jeszcze się toczymy i potrafi już się aktywować (można go wyłączyć fizycznym przyciskiem). Na tle innych system monitorowania martwego pola jest prymusem. Z wyczuciem sygnalizuje zbliżający się pojazd, jak również jego wskazanie gaśnie jeżeli od wyprzedzanego pojazdu znaleźliśmy się w wystarczającej odległości.

Suzuki Swift dobrze się prowadzi, a przy okazji nie potrzebuje dużej ilości paliwa – w trakcie testu po wszystkich rodzajach dróg i nie nastawionego na oszczędności benzyny, zadowolił się średnim spalaniem 6,6 l/100 km. Spędzony w kabinie czas oraz pokonywane kilometry mogłoby być naprawdę miłymi i przyjemnymi doznaniami, jednak tak nie jest. Częściową odpowiedzialność za to biorą przepisy UE, jednak ich wykonanie leży po stronie Suzuki, a jest ono – delikatnie ujmując – nienajlepsze i drażniące. Powodem są emitowane, praktycznie przez cały czas, sygnały dźwiękowe o różnym natężeniu. Czasami częściej, a czasami rzadziej, ale na tyle systematycznie, że jak – jakimś cudem – przestałyby być słyszalne, to można by zacząć się martwić, bo oznaczałoby to, że coś się zepsuło (najprawdopodobniej). Można je tylko starać się ignorować, ale przyzwyczaić się do nich jest bardzo trudno.

Aby stać się posiadaczem Swifta konieczne jest wydanie 80 900 PLN (cena regularna). Testowany egzemplarz był w wersji wyposażenia Premium Plus, a jedyny jego dodatek stanowił lakier metaliczny (dopłata 2 490 PLN), co ukształtowało jego cenę na poziomie 89 390 PLN.

Zasługuje na szansę


Wydaje się iż Suzuki zatrzymało się w połowie drogi. Zleciło inżynierom przygotowanie nowej odsłony Swifta, takiej wpisującej się w obecne trendy, czyli z dużą ilością elektroniki. Kiedy rozwinęli oni „skrzydła” nagle jakby wystraszyli się swojej odwagi i zatrzymali się, uznając, że tyle wystarczy i model gotowy jest do wprowadzenia do sprzedaży. Tak też zrobili. Nie jest to zarzut względem niego, a czyste spostrzeżenie, które prowadzi do wniosku, iż trudno będzie przekonać do niego kierowców (chciałbym się mylić, naprawdę), tak obecnych, chcących zmienić model na nowszej generacji, jak i nowych. A szkoda, bo Swift okazał się dopracowanym autem. Nieźle jeździ, posiada praktycznie wszystkie obecne udogodnienia – tak te pożądane, jak i te denerwujące. Pomimo że miasto jest jego środowiskiem naturalnym, to drogi szybkiego ruchu nie stanowią dla niego terenu, w który lepiej się nie zapuszczać. Suzuki Swift jest modelem wartym zainteresowania, tylko trzeba znaleźć w siebie moc, aby dać mu szansę.







Specyfikacja Suzuki Swift 1.2 DualJet 2WD 5MT Premium Plus:
Silnik: benzynowy: DualJet mild Hybrid
Pojemność silnika: 1197 cm3
Napęd: na przednie koła
Maksymalna moc: 83 KM
Maksymalny moment obrotowy: 111,8 Nm
Skrzynia biegów: manualna 5-biegowa
Prędkość maksymalna: 165 km/h
Przyspieszenie 0 –100 km/h: 12,5 sek.
Zużycie paliwa w cyklu mieszanym: 4,4 l/100 km
Emisja CO2: 98 – 99 g/km
Długość: 3860 mm
Szerokość: 1735 mm
Wysokość: 1495 mm

Suzuki Swift 1.2 DualJet mild Hybrid 2WD 5MT Premium Plus

Wnętrze Suzuki Swift 1.2 DualJet mild Hybrid 2WD 5MT Premium Plus



Podziel się:




Maj 2024

Robert Lorenc

Dziękuję firmie Matsuoka – Autoryzowanemu Dealerowi Suzuki - z ul. Pułkownika Stanisława Dąbka 28 w Krakowie za udostępnienie samochodu do testu oraz Miro Market Raciborowice za pomoc przy realizacji sesji zdjęciowej.

Gwarancja niezależności testu.
Oznacza ona, iż test nie był inspirowany, sponsorowany, sprawdzany oraz korygowany w jakikolwiek sposób przez firmy czy też osoby powiązane z testowanym produktem. Nie miały one również wpływu na jego kształt oraz formę.

Zobacz ostatnie numery miesięcznika motoryzacyjnego:













Warte uwagi