Android Auto na centralnym wyświetlaczu
Widok z kamery cofania w nocy
KONIEC GALERII
Czarne wnętrze z białą duszą
Czarny kolor nadwozia w połączeniu z pakietem optycznym Czerń plus powoduje, że testowany egzemplarz Audi S3 Limousine nie tylko wygląda doskonale, ale również szlachetnie i... zwyczajnie. Nie inaczej jest we wnętrzu, które otrzymało czarną podsufitkę. O tym, że znalazł się człowiek w kabinie 333-konnego „parku rozrywki” (do tego jeszcze dojdziemy) świadczy w zasadzie tylko emblemat na dole spłaszczonej kierownicy, która - moim zdaniem - powinna cechować się większą mięsistością. Fotele są wygodne z dobrym trzymaniem bocznym i odpowiednią twardością, która sprawdza się nawet w najdalszych trasach. W połączeniu z zakresem regulacji kolumny kierownicy ustawienie komfortowej pozycji nie stanowi żadnego problemu.
Chciałbym napisać, że wnętrze jest zwyczajne, ale takie nie jest, gdyż znajduje się w nim dużo fizycznych przycisków. Nawet nie przypuszczałem, że ich obecność może sprawić mi taką radość. Dzięki nim
nie tylko sprawnie można ustawić komfortową temperaturę oraz nawiewy, ale również zmienić tryb jazdy, wyłączyć system start-stop, czy chociażby ustawić ogrzewanie foteli. Jest ono trzystopniowe (z pamięcią, czyli włącza się za każdym razem, i tak do momentu kiedy nie postanowimy go wyłączyć) i działa sprawnie już na najniższym stopniu. Doskonale usytuowane jest miejsce na smartfona z ładowaniem indukcyjnym. Umieszczony na nim pod skosem telefon jest praktycznie niewidoczny z ulicy, co jest dużym atutem jeżeli zapomnimy go wziąć. A może się tak zdarzyć, gdyż samochód przypomni nam o smartfonie tylko jeżeli wcześniej ładował się indukcyjnie, a nie gdy jedynie leżał. Regulacja mediami jest połączeniem dwóch światów: dotykowego i fizycznego. Łączy je okrągły panelek (to chyba najwłaściwsza jego nazwa), który – stawiając fizyczny opór – pozwala na zmianę utworu, wyciszenie mediów lub całkowite ich wyłączenie. Za to dotykowo, głaszcząc go w kierunku zgodnym z ruchem wskazówek zegara, pogłaśniamy wydobywające się z głośników dźwięki. Przyciszamy wykonując ruch w przeciwnym kierunku. Działa to sprawnie i nie wymaga szczególnych umiejętności. Gdyby tylko znalazło się miejsce na dedykowany schowek na okulary, a przestrzeń w podłokietniku oferowała więcej miejsca (obecnie w jego wnętrzu zmieści się mniej rzeczy niż w kieszeniach przeciętnych męskich spodni, nie wspominając już o kobiecej torebce, nawet kopertówce), to dla mnie rozplanowanie wnętrza byłoby niemal idealne.
Nagłośnienie sygnowane logiem Sonos nie „poniosło mnie”. Oczywiście, dźwięk wydobywający się z głośników nie charczy, ale również nie niesie za sobą żadnych uniesień, i to pomimo możliwości ustawienia kilku jego parametrów. Co gorsza, udało mi się dojść do końca skali głośności (tak, lubię czasami posłuchać muzyki z natężeniem jakbym był na koncercie), a i tak w kabinie nie panował ponadnormatywny harmider. Posiada on jednak kilka ciekawych rozwiązań, a w zasadzie to zainstalowana stacja multimedialna. Jednym z nich jest możliwość bezprzewodowego przesyłania dźwięków ze sparowanego smartfona. Co istotne ich jakość jest na tym samym poziomie co dźwięki z radia, czy też pendriva. Dodatkowo, w ten sam sposób możliwe jest słuchanie plików filmowych (zapisanych jako mp4), jednak tym razem system Audi identyfikuje je jako komunikaty nawigacji, trzeba zatem pamiętać aby były one włączone.
Pomimo że Android Auto działa bezprzewodowo i robi to stabilnie oraz pewnie, to ja stałem się fanem nawigacji fabrycznej. Spasowała mi jej szata graficzna, sposób prowadzenia, ilość komunikatów oraz bieżące monitorowanie ruchu drogowego (działa jeżeli w nawigacji mamy ustawiony cel). Tym samym Android Auto poszedł w odstawkę, aczkolwiek
przy każdym odpaleniu Audi S3 Limousine włączał się automatycznie.
Na obniżony poziom komfortu podróżowania nie mają prawa narzekać pasażerowie tylnej kanapy. Została ona dobrze wyprofilowana, posiada odpowiednią twardość, a ilość miejsca – nie tylko na nogi – jest wystarczająca i nie powoduje uczucia klaustrofobii oraz konieczności przyjęcia kompromisu w ułożeniu ciała.
Park rozrywki
Audi S3 Limousine może udawać A3 i to tak skutecznie, że nawet najbardziej czujna żona da się oszukać, jednak do czasu. Granicą jest odpalenie S3. Gang silnika jest doskonały i dużo obiecuje, na szczęście nie bezpodstawnie i to bez względu na wybrany tryb jazdy. A jest ich sześć:
efficiency, comfort, auto, dynamic, dynamic plus oraz
individual. Wszystkie one są jednakowo traktowane, co oznacza, że na takim trybie odpalimy S3 Limousine na jakim został zgaszony. Bez względu na tryb jazdy, każdą swoją komórką czujemy iż to my kontrolujemy samochód, a nie dzieje się tak z powodu ingerencji elektronicznych „kagańców”. Wszystko to za sprawą kilku elementów. Układ kierowniczy jest bezpośredni, zawieszenie twardo zestrojone - ale nie na tyle aby pokonując nierówności asfaltu martwić się wypadającymi plombami z zębów – napęd Quattro praktycznie w żadnych warunkach nie traci przyczepności, skrzynia biegów sprawnie odgaduje nasze polecenia wydawane pedałem gazu, a systemy zostały skalibrowane jakby wierzyły w nasze umiejętności. Doskonale.
Różnice w zachowaniu Audi S3 Limousine w zależności od trybu jazdy są odczuwalne, ale nie radykalne, przynajmniej dopóki nie włączy się
dynamic. Dwa pierwsze (
efficiency oraz
comfort) mogą delikatnie rozczarować osoby które czytanie specyfikacji zakończyły na dwóch danych: mocy oraz masy samochodu. Jednak tylko je. Audi S3 Limousine sprawnie nabiera prędkości, pewnie pokonuje zakręty emanując przy tym spokojem i jedynie czuć delikatne opóźnienie w reakcji skrzyni biegów na komendy pedału przyspieszenia. W
auto elektronika próbuje odgadnąć nasz obecny nastrój i dostosować samochód do niego, czy dziś jesteśmy bardziej Hołowczyc, czy też leniwiec. W trybie
dynamic układ wydechowy nie tylko staje się głośniejszy, ale następuje przegazowanie, jak skrzynia zbija biegi. To dodatkowo zwiększa wrażenia z jazdy. Jeszcze bardziej utwardza się układ kierowniczy i prowadzenie jedną ręką w tym trybie nie jest bezpiecznym oraz dobrym rozwiązaniem, chyba że chce się zaoszczędzić na siłowni i w trakcie jazdy zrobić „łapę”. Wszystkie systemy wykazują się także większą wyrozumiałością i ufnością w nasze umiejętności. Nie zmienia się za to poskok pedału gazu i nadal płynnie można nim operować. Wyraźnie bardziej odczuwalne jest podhamowywanie, a system start-stop ma więcej wyrozumiałości w działaniu. Ten tryb w określonych warunkach – w moim przypadku lokalne kręte drogi – potrafi dać przyjemność na wielu płaszczyznach.
Kalibracja systemów wspomagających i karcących kierowcę przypadła mi do gustu. Aż sam się zdziwiłem. Nawet sczytujący znaki okazał się przydatny. W pewnych warunkach przyspieszenie Audi S3 Limousine jest hipnotyzujące, i to do tego stopnia że można nie chcieć go przerywać. Jednak na drogach publicznych są ograniczenia. Wtedy właśnie nieodzowny okazywał się system sczytujący znaki, delikatnie informując mnie, że już czas aby zdjąć nogę z pedału gazu. System utrzymujący auto w osi jezdni do prędkości 60 km/h zupełnie nie przejmuje się tym co robimy. Po jej przekroczeniu, jeżeli już wkracza do akcji, to robi to zdecydowanie, ale pozwalając kierowcy na pewną swobodę w prowadzeniu. Pomimo iż system start-stop lubi działać, szczególnie na trzech pierwszych trybach, to przy okazji stara się nie drażnić kierowcy, a wręcz przewidywać zachowania drogowe. Tak dzieje się chociażby w korku. Zatrzymujemy się, system start-stop wyłącza silnik, jednak wystarczy że samochód przed nami ruszy, wtedy automatycznie uruchamiany jest nasz silnik. Podtaczanie działa znakomicie i to do tego stopnia, że w korku możemy bezproblemowo poruszać się tylko za jego pośrednictwem. Bardzo sprawnie i z odpowiednim czasem na reakcję działa system informujący - w trakcie cofania - o zbliżającym się pojeździe. System zapobiegający przed najechaniem na poprzedzający pojazd nie jest panikarzem i reaguje niemal w ostatniej chwili.
Bez względu na tryb jazdy, po osiągnięciu prędkości przelotowej, również na autostradach, wydech wycisza się. Tym samym nawet daleka podróż nie powoduje konieczności zrezygnowania z słuchania multimediów oraz zaopatrzenia się z zatyczki do uszu. W kabinie nie tylko bez podnoszenia głosu można porozumiewać się z pasażerami, ale także panuje większa cisza niż w niektórych „cywilnych” modelach.
Rozczarował mnie widok z kamery cofania w nocy. Jest on tak przesycony, że korzystając z niej można nie zauważyć wszystkich elementów za pojazdem. Na szczęście czujniki parkowania są czujne i precyzyjne, a widok z kamery za dnia nie budzi zastrzeżeń. Skrzynia biegów bez praktycznie żadnego opóźnienia reaguje na zmianę kierunku jazdy, a zgaszenie Audi S3 Limousine powoduje jej samoczynne przeskoczenie na „P” (parking) oraz zaciągnięcie hamulca ręcznego.
Czy Audi S3 Limousine ma duże zapotrzebowanie na benzynę? I tak, i nie, wszystko zależy od punktu wyjścia. Liczenie na to, że model wyposażony w dwulitrowy silnik generujący 333 KM i pozbawiony jakiegokolwiek wspomagania elektrycznego będzie poruszał się „na kropelce”, to jak oglądanie polskiej Ekstraklasy oczekując tempa rodem z Premier League, nierealne. Średnie faktyczne spalanie oscyluje w granicach 10 l/100 km. Czasami jest to o litr lub dwa mniej (jeżeli udaje nam się zachować płynność jazdy), a niekiedy o tyle samo więcej.
Brakujący element, czyli przycisk „kup teraz”
Audi S3 Limousine (w testowanej wersji wycenione na 284 180 PLN) nie jest samochodem który ma za zadanie przewieźć cię z miejsca A do B. To jego drugorzędna rola. On przede wszystkim ma sprawić abyś cieszył się z każdego pokonanego nim kilometra drogi, i z tej roli wywiązuje się doskonale. Nieważne że posiada najbardziej niepraktyczne nadwozie, którym mało co przewieziesz. Nieważne że jego napęd jest irracjonalny, bo na drogach publicznych – jadąc zgodnie z przepisami – możesz cieszyć się z jego możliwości przez chwile liczone w sekundach, i to pojedynczych. Nieważne że nie wzbudza dużego respektu na drodze, bo pozbawiony został wszystkich „krzyczących” ozdobników poprawiających trakcję (spojlery, napompowane błotniki) oraz rzucającego się w oczy koloru. Jego nadwozie jest wręcz nie do odróżnienia od słabszych braci i w praktyce zdradzają go tylko cztery końcówki układu wydechowego oraz delikatne czerwone emblematy. I co z tego? To nie są przywary, to wręcz jego zalety. To model dla osób które nie muszą, czy też nie chcą, już niczego udowadniać, a splendor na drodze jest ostatnią rzeczą której potrzebują. Można by wręcz zaryzykować tezę iż – pod tym względem - „skrojony” został dla introwertyków. To model, który kupuje się sercem, nie rozumem, potrafiący dać taką ilość endorfin, że nie zdziwiłbym się jakby za jakiś czas do jego zakupu konieczna była recepta. Chcę go.
Ostatni akapit należy się osobom które wszędzie odnajdują teorie spiskowe. Tym razem będziecie rozczarowani. Tak, do ciebie piszę. Oczywiście, że zdjęcia testowanego modelu były wykonywane przed salonem, i to tym samym, który użyczył mi S3 Limousine do testu, czyli Audi Kraków-Wieliczka. To był mój pomysł i dziękuję, że zgodzili się na niego, bo wymagało to od nich wykonania dodatkowej pracy. Równocześnie nawet mimiką twarzy nie dali do zrozumienia iż chcieliby przed publikacją przeczytać test i mieć wpływ na jego kształt oraz formę. Nic takiego nie miało miejsca, a wręcz zaryzykuję stwierdzenie iż czytasz go wcześniej niż oni.
Specyfikacja Audi S3 Limousine TFSI 333 KM Quattro:
Pojemność silnika: 1984 cm3
Maksymalna moc silnika: 333 KM
Maksymalny moment obrotowy: 420 Nm
Napęd: AWD (Quattro)
Skrzynia biegów: automatyczna
Prędkość maksymalna: 250 km/h
Przyspieszenie 0-100 km/h: 4,7 sek.
Średnie zużycie paliwa w cyklu mieszanym (WLTP): 8,2 l/100 km
Emisja CO2 w cyklu mieszanym: 186 g/km
Masa własna: 1610 kg
Długość: 4504 mm
Szerokość: 1816 mm
Wysokość: 1391 mm
Wnętrze Audi S3 Limousine TFSI 333 KM Quattro