Wykorzystujemy ciasteczka (ang. cookies) w celu gromadzenia informacji związanych z korzystaniem ze strony. Stosowane przez nas pliki typu cookies umożliwiają: utrzymanie sesji Klienta (także po zalogowaniu), dzięki której Klient nie musi na każdej podstronie serwisu ponownie się logować oraz dostosowanie serwisu do potrzeb odwiedzających oraz innych osób korzystających z serwisu; tworzenie statystyk oglądalności podstron serwisu, personalizacji przekazów marketingowych, zapewnienie bezpieczeństwa i niezawodności działania serwisu. Możesz wyłączyć ten mechanizm w dowolnym momencie w ustawieniach przeglądarki. Więcej tutaj. Zamknij

logo kdk.pl
Testy Tech Historia Prawo Felietony ikona szukaj
Testy Tech Historia Prawo Felietony Ekomoto Inspiracje KATALOG FIRM Cennik logo KATALOG dla kierowców SZUKAJ






Test

Nissan Qashqai MY2024 MHEV AT 2WD - Nie dziwi mnie sukces Qashqaia


Robert Lorenc


Nissan Qashqai MY2024 1.3 DIG-T MHEV 158 KM AT 2WD Tekna+

To już kolejna odsłona modelu względem którego marketingowcy Nissana zrobili naprawdę dużo, aby maksymalnie utrudnić życie klientom. Wymyślili nazwę, której nie da się zapamiętać i wymówić, nie wspominając już o poprawnym jej napisaniu, co zdarza się do dzisiaj. Okazało się jednak, że klienci całkowicie nie zrozumieli ich przekazu i Qashqai stał się hitem. Na szczęście, bo inżynierowie wykonali kawał dobrej roboty. Niestety nie idealnej.



Wnętrze Qashqaia jest przemyślane, miłe i przyjazne w obyciu. I to do tego stopnia, że nawet nie przeszkadza wystający z deski centralny ekran (włączający się praktycznie natychmiastowo oraz sprawnie reagujący na dotyk). Dostępu do kabiny bronią drzwi zakrywające progi (doskonale chronią ubranie przed zabrudzeniem od karoserii), z których przednie zostały wyposażone w dobrze działający system bezkluczykowy. Komfort i wygoda jaką proponują przednie fotele jest poetycka i może być stawiana za wzór. Nie obraziłbym się nawet jakby w niezmienionej postaci skopiowali je inni producenci. W zasadzie nie ma aspektu, do którego mam jakiekolwiek zastrzeżenie. Długość siedziska jest optymalna, tak samo jak i twardość. Szerokość oraz trzymanie boczne takie jak powinno
być w modelach o takiej charakterystyce, do tego bardzo szeroka – elektryczna – regulacja. Jeżeli ktoś nie znajdzie idealnej pozycji w Qashqaiu, to nie znajdzie jej w żadnym innym samochodzie. Doskonała jest również tapicerka. Nie tylko posiada ciekawy wzór, ale co ważniejsze, jest miła w dotyku, aż chce się ją głaskać. Również z tyłu pasażerowie nie powinni narzekać. Co prawda zostali skazani na ustawienia zaprojektowane przez inżynierów, ale przyłożyli się oni do pracy. Tak kąt oparcia kanapy, jak również siedzisko, zapewniają wygodną pozycję w podróży, a ilość miejsca na nogi na pewno nie została konsultowana z Ryanairem, bardziej z klasą biznes w liniach Emirates. Całość pozytywnego wrażenia uzupełnia fotel kierowcy, który odsuwa się, aby łatwiej było na niego wejść, czy też z niego zejść. I gdyby tutaj zatrzymali się projektanci byłoby idealnie. Jednak nie wyhamowali i umieścili w przednich fotelach funkcję masażu (są trzy do wyboru: Relaks, Regeneracja, Krzyż). Sama w sobie, jako dodatek, jest miłym uzupełnieniem, jednak w Qashqaiu jej działanie nie przypadło mi do gustu. Każdy z rodzajów masaży ogranicza się tylko do dolnych partii pleców, a różni je sposób ucisku, którego natężenie oraz prędkość możemy samodzielnie regulować. To trochę tak, jakbyśmy myli połowę twarzy, i to za każdym razem. Natomiast działanie dysz nie jest symboliczne. Program Regeneracja z powodzeniem mógłby mieć nazwę Katapulta, bo z pieczołowitością (na największej prędkości oraz natężeniu) próbuje nas zepchnąć z fotela.

Wnętrze kabiny zachęca aby w ogóle jej nie opuszczać. Otoczeni jesteśmy miękkimi materiałami, które nie są plastikami. Oczywiście również i te się znalazły, ale w miejscach które niekoniecznie często dotykamy (oprócz podszybia bocznych drzwi). Wszędzie indziej materiał jest przytulny i miły. Znalazło się miejsce na pokaźną liczbę przycisków, i co najważniejsze, faktycznie są one fizyczne, a nie tylko takie udają. Nawet oświetlenie ambientowe zostało tak zaprojektowane, iż nie miałem ochoty od razu go wyłączyć, jak bardzo często mi się zdarza. Brawo. Podłokietnik z przodu posiada dwie komory. W górnej maksymalnie zmieścimy portfel lub papierośnicę, niestety nie smartfona o tradycyjnych rozmiarach, gdyż jest on za długi. Dolna komora jest bardziej pojemna i posiada przemyślanie umieszczone dwa gniazda USB typu „c” (do góry). Dzięki temu nie trzeba zastanawiać się, co można wsadzić do komory, aby nie uszkodzić pendrive. Doskonały jest

szklany dach (z elektryczną roletą), który powoduje miłe rozświetlenie wnętrza, gdyż zajmuje praktycznie całą powierzchnię dachu. Szkoda tylko, że nie jest otwierany, ani uchylny oraz jego obecność wyklucza schowek na okulary. Cóż okularnicy muszą poradzić sobie w inny sposób.

Teoretycznie Nissan Qashqai posiada fabryczną nawigację. Teoretycznie, bo w rzeczywistości to Google Maps, z których można korzystać bez konieczności uruchamiania Android Auto (jest również dostępny i to bezprzewodowo, a działa bez żadnych zacięć w połączeniu i jego utrzymaniu). Pomimo iż wszystko funkcjonuje sprawnie, a komendy głosowe „prowadź do” doskonale odgadują nasze polecenia, to nie spodobała mi się taka forma integracji. Pewnie jestem w mniejszości, ale dla mnie takie rozwiązanie to pójście na łatwiznę i oferowanie tego samego dwa razy. Co gorsza, jak Google postanowi obrazić się, to w tym samym momencie przestają działać obie funkcjonalności (wiem, znaczna część społeczeństwa traktuje tę firmę jak bożyszcze i nie wyobraża sobie dnia w którym ten gigant miałby nie być dostępny na terenie Polski, czy też szerzej, Europy. Ale tak samo myśleli właściciele Nokii, Saabów, komunikatora GG, żarówek bądź odkurzaczy o mocy większej niż 900W. Jak wygląda rzeczywistość wystarczy się rozejrzeć). Aczkolwiek na pewno jedna grupa z powyższego rozwiązania będzie zadowolona. To użytkownicy smartfonów Huawei. A wszystko do przez zakaz dostępności usług Google na urządzeniach tego producenta. Osoby posiadające smartfona z ładowaniem bezprzewodowym nie muszą sprawdzać przed wyjściem z domu poziomu energii w jego baterii. Ładowarka indukcyjna w Qashqaia jest nie tylko – w praktyce - jedynym miejscem w którym bezpiecznie może podróżować telefon, to uzupełnia energię w nim sprawnie oraz bez nagrzewania obudowy.

Nissan Qashqai MY2024 1.3 DIG-T MHEV 158 KM AT 2WD Tekna+

Nagłośnienie w testowanym egzemplarzu Qashqaia sygnowane zostało marką BOSE, i jeżeli tak jest w rzeczywistości, to wszyscy pracujący nad nim powinni zastanowić się nad zmianą zajęcia. Przyznaję gra głośno, dialogi są wyraźnie słyszalne, a basów jest aż za dużo. Jednak w dźwiękach brakuje głębi, nie wspominając już o wysokich tonach, które znajdują się w dawce homeopatycznej. Dodatkowo sposób doboru mocy głośników robił chyba magazynier przynosząc te najbardziej zakurzone, które znalazł na półkach. Dzięki temu, jako kierowca, chcąc aby dźwięk nie dochodził tylko z przodu, konieczne jest przekierowanie praktycznie całego balansu na tył. Przy okazji zastanawia mnie czy osoby z BOSE miały jakikolwiek kontakt z projektantami Qashqaia. Wydaje mi się że nie, bo dziwnie zachowują się multimedia. Jeżeli ustawione miałem radio, startowało ono bez zawahania, wraz ze stacyjką. Jeżeli jednak słuchałem USB, to każdorazowo musiałem manualnie włączać odtwarzanie. Dziwne, interesujące i na tyle zagadkowe, że do chwili obecnej nie rozwiązałem tajemnicy takiego działania. Z pozytywów konieczne jest wymienienie fizycznego pokrętła głośności oraz możliwości odtwarzania na centralnym wyświetlaczu filmów w trakcie postoju (z dźwiękiem udało się mi tylko z tymi zapisanymi jako mp4).

Pomimo iż tapicerka foteli jest ciemna, a one same nie są wentylowane, to zapewnienie właściwej termiki w kabinie da się osiągnąć. I to w zasadzie bez większego trudu. Wszystko dzięki wydajnej klimatyzacji, która przy okazji nie stara się zagłuszyć swoją pracą multimediów oraz szybom i szklanemu dachowi, które izolują nas od promieni słonecznych (nie czujemy ich działania na ciele).






Nissanem Qashqai do przodu możemy poruszać się jednym z trzech trybów: Eco, Standard lub Sport. Ich działanie jest dla smakoszy i koneserów. Oczywiście przełączając pomiędzy Eco, a Sport odczujemy różnicę w zachowaniu modelu, ale nie jest ona radykalna. Eco dba aby silnik pracował jak najrzadziej, więc przy każdym zatrzymaniu aktywuje system start-stop i równocześnie zwalnia działanie klimatyzacji. Sport oprócz lekko zwiększonego oporu na kierownicy oraz delikatnie szybszej reakcji na naciśnięcie pedału gazu, nie przynosi ze sobą większych zmian. Najbardziej optymalny jest Standard. Nasz komfort jest dla niego najważniejszy (na postoju klimatyzacja pracuje z pełną mocą, a system start-stop nie aktywuje się traktując utrzymanie odpowiedniej termiki jako priorytet), w trakcie jazdy reakcja na pedał gazu jest zadowalająca (nawet bez włączonego trybu S), a wspomaganie układu kierowniczego dobrze dobrane oraz w miarę nabierania prędkości utwardzające się liniowo. Z zestrojenia zawieszenia zadowolony będzie nie tylko kierowca, ale również pasażerowie tylnej kanapy (zasługa w tym rozwiązania wielowahaczowego, które zastosowano w testowanej wersji). Qashqai nie ma tendencji do podskakiwania, jest przewidywalny w zakrętach oraz całkiem skutecznie radzi sobie z nierównościami drogowymi. Jego zachowanie jest przewidywalne, a układ kierowniczy przekazuje kierowcy wystarczającą liczbę informacji o drodze. Skrzynia biegów sprawnie dobiera odpowiednie przełożenia, jednak nie zawsze robi to bez denerwującego opóźnienia. Dzieje się tak chociażby w chwili kiedy nie używaliśmy pedału gazu, poruszając się siłą rozpędu, a postanowiliśmy dosyć mocno – nie pełnoskalowo – go nacisnąć. Wtedy przyspieszenie następuje z wyraźnym opóźnieniem, jednak nie tak dużym abyśmy pomyśleli iż nigdy nie zostanie zrealizowane. Podobna zwłoka występuje przy przełączaniu kierunków jazdy. Da się z nią żyć, ale manewrując w ciasnych przestrzeniach, lepiej aby reakcja skrzyni biegów była szybsza. Jednak najbardziej denerwujące opóźnienie jest w momencie szybkiej próby włączenia się do ruchu. Trzeba je uwzględnić, aby nie spowodować nerwowej sytuacji na drodze. Auto Hold (podtaczanie) sprawdzi się przy parkowaniu, jednak w korku jego przydatność jest znikoma ze względu na jego anemiczność. Plus należy się Nissanowi za informowanie kierowcy praktycznie o wszystkim. Włączamy wycieraczki, na ekranie przed kierowcą pojawia się komunikat na jakiej obecnie znajdują się prędkości, nie musimy się tego domyślać. Zatrzymaliśmy się i nie zadziałał system start-stop? Od razu dostajemy informację dlaczego.

Dynamika, którą zapewnia 158 KM jest wystarczająca, to wydaje się być najwłaściwsze określenie. Nie mamy problemu z osiągnięciem i utrzymaniem prędkości autostradowej. Start spod świateł nie przynosi dreszczyku emocji, czy uda nam się szybciej osiągnąć prędkość przelotową niż rowerzysta na ścieżce obok. Wyprzedzanie innych pojazdów musi być zaplanowane, ale bez konieczność brania pod uwagę wznoszenia drogi. Bez względu na prędkość, również w trakcie przyspieszania, kabiny nie atakują ponadnormatywne dźwięki i bez podnoszenia głosu można prowadzić konwersację ze wszystkimi pasażerami. Gang silnika ma dla uszu neutralny wydźwięk i na żadnych obrotach nie brzmi jakbyśmy robili mu krzywdę, a on sam prosił o zaprzestanie używania pedału przyspieszenia w tak szerokiej skali. Po puszczeniu pedału gazu Qashqai przechodzi w tryb pośredni pomiędzy żeglowaniem (efekt jakbyśmy wcisnęli pedał sprzęgła), a podhamowywaniem. Jednak bliżej mu do żeglowania, i to bez względu na tryb jakim się poruszamy.






Sposób działania asystentów przypadł mi do gustu. Oczywiście nie wszystkich, bo chociażby ten sczytujący znaki, który jest obowiązkowy, nieustannie działał mi na nerwy, niejako w trybie ciągłym (poprzez popiskiwanie) informując, że pracuje. Na szczęście Nissan zrobił dużo, aby zmniejszyć jego uciążliwość, tym samym jego dźwięki są słyszalne, aczkolwiek da się je ignorować, czy też zagłuszyć. Za to działanie reszty asystentów było dla mnie nieinwazyjne. Monitorujący martwe pole włączał sygnalizację w odpowiednim momencie. Z wyczuciem reagowały te ostrzegające przed najechaniem na poprzedzający pojazd, reagując również na przechodniów. Natomiast utrzymujący w osi jezdni miał dwulicowe działanie. Na prostym odcinku drogi subtelnie korygował moje poczynania kiedy uznał że skraj pasa jest zbyt blisko. Radykalizował się na zakrętach i robił wszystko, aby pokonać je wytyczonym pasem ruchu.

Nissan zrobił dużo, aby parkowanie Qashqaiem było bezemocjonalne. Dużo, ale nie wszystko. Posiada satysfakcjonujący promień skrętu, mamy dobrze skalibrowane czujniki parkowania (precyzyjne i prawdomówne), widok 360 stopni oraz kamerę z przodu i z tyłu. Wszystkie te elementy działają sprawnie, jak jedna drużyna, ale nie w każdych warunkach. Tylna kamera jest podatna na brud z drogi i wystarczą niewielkie opady, czy też jazda po sypkiej nawierzchni, aby jej obiektyw pokazywał w znacznej części nicość. Po zaparkowaniu wystarczy zgasić Qashqaia, a skrzynia biegów samoczynnie przeskoczy na „P” (parking), nie zaciągnie jednak hamulca ręcznego, nawet jak teren nie będzie płaski, a przynajmniej tak działo się w użyczonym mi egzemplarzu.

Nissan obiecuje średnie spalanie testowanej wersji Qashqaia na poziomie 6,4 l/100 km. Czy taki wynik jest do osiągnięcia? Nie mam pojęcia, wydaje mi się że tak, ale pewności nie mam, i to z kilku powodów. Testowany egzemplarz był praktycznie nowy i z każdym dniem wskazanie jego spalania spadało. Dodatkowo nie nastawiałem się na osiąganie celów zapisanych w tabelce jego specyfikacji, co za tym idzie moja jazda nie była zbyt ekonomiczna. Mimo tego średnie spalanie z całego testu wyszło 10,8 l/100 km przy średniej prędkości 29 km/h, i to pomimo że jeździłem drogami szybkiego ruchu, autostradami oraz drogami lokalnymi. Witamy w dużym mieście gdzie korki są codziennością.

Nie dziwi mnie sukces Qashqaia, bo to naprawdę przemyślany i dobrze wykonany model. Oczywiście niepozbawiony wad, ale żadna go nie dyskwalifikuje, a niektóre z nich mogą nawet nie być za takowe uznane. Pewien dysonans budzi we mnie cena, którą trzeba zapłacić za niego. Testowany egzemplarz został wyceniony na 193 349,99 PLN (cena regularna nieuwzględniająca rabatów). To niebezpiecznie blisko psychologicznej granicy 200 000 PLN. Oby nie okazała się ona hamulcem sprzedażowym, bo byłoby szkoda. Może jednak to tylko moje czarnowidztwo. Oby.







Specyfikacja Nissan Qashqai MY2024 MHEV AT 2WD:
Silnik: benzynowy
Pojemność silnika: 1332 cm3
Maksymalna moc: 158 KM
Maksymalny moment obrotowy: 270 Nm
Napęd: na oś przednią
Skrzynia biegów: automatyczna Xtronic
Prędkość maksymalna: 199 km/h
Przyspieszenie 0-100 km/h: 9,2 sek.
Zużycie paliwa w cyklu mieszanym (WLTP): 6,4 l/100 km
Emisja CO2: 145 g/km
Pojemność bagażnika: 436l
Długość: 4425 mm
Szerokość: 1835 mm
Wysokość: 1625 mm

Nissan Qashqai MY2024 1.3 DIG-T MHEV 158 KM AT 2WD Tekna+

Wnętrze Nissana Qashqai MY2024 1.3 DIG-T MHEV 158 KM AT 2WD Tekna+







Podziel się:




Wrzesień 2024

Robert Lorenc

Dziękuję Japan Motors - Autoryzowanemu Dealerowi Nissana - z ul. Jasnogórskiej w Krakowie za użyczenie samochodu do testu.

Gwarancja niezależności testu.
Oznacza ona, iż test nie był inspirowany, sponsorowany, sprawdzany oraz korygowany w jakikolwiek sposób przez firmy czy też osoby powiązane z testowanym produktem. Nie miały one również wpływu na jego kształt oraz formę.

Tekst pochodzi z poniższego numeru miesięcznika motoryzacyjnego:


ZOBACZ NUMER




Warte uwagi