Listwa z podwójnym działaniem przycisków
A tutaj w drugim ułożeniu
Android Auto na centralnym wyświetlaczu
Widok z tylnej kamery w deszczowej pogodzie
Gniazdo USB w oparciu przedniego fotela
Bagażnik w pełnej krasie
KONIEC GALERII
W końcu trafił do nas model w podstawowej wersji wyposażenia i – co może wydawać się dziwne – tylko my o tym wiedzieliśmy. Wszystko to dzięki podejściu producenta, który z zewnątrz zrezygnował z „przyozdobienia” Niro elementami nacechowanymi - w ogólnym odbiorze i będąc nad wyraz delikatnym - synonimami „wersji dla osób nie mających estetycznych oczekiwań”. Tym samym dla przeciętnego użytkownika dróg, z zewnątrz Kia Niro w podstawowej wersji, nie różni się niczym od swoich droższych i wyposażonych w większą ilość elementów braci. Tak samo w kabinie, gdzie również nie rzuca się w oczy, aby główną rolę odgrywał księgowy. Co za tym idzie, zastosowane materiały nie tylko dobrze wyglądają, ale są także miłe w dotyku, nie utleniają się od samego patrzenia, a na wyposażeniu znalazła się chociażby dwustrefowa klimatyzacja, czy bezprzewodowy Android Auto.
Fotele są wygodne, posiadają odpowiedniej długości siedziska, wystarczającą regulację oraz trzymanie boczne. Tak samo tylna kanapa. Dla pasażerów w kabinie
wygospodarowano zadziwiająco dużą ilość miejsca, tak na nogi jak również nad głową, i to nie tylko z przodu ale również z tyłu. Narzekanie w tym aspekcie byłoby małostkowe. O ile jednak z przodu możliwe jest takie dostosowanie foteli aby nie tylko siedzenie w nich było komfortowe, ale również zajęcie miejsca oraz opuszczenie ich, to tylna kanapa jest tego pozbawiona. Nic w tym dziwnego, jednak niesie to za sobą pewne konsekwencje. Otóż wysiadając należy znacznie podnieść nogi, ażeby przenieść je przez próg, co za każdym razem przypominało mi wychodzenie z wanienki. Da się jednak do tego przyzwyczaić.
Fizyczny potencjometr głośności? Tak i nie
Siedząc w kabinie zgaszonej Kii Niro można nabrać ochoty na czekające nas doznania płynące z dotykowego centralnego ekranu, tyle zostało wygospodarowane dla niego miejsca. I być może tak jest, ale nie w testowanej wersji gdzie umieszczono dotykowy wyświetlacz o przekątnej 8 cali. Jest on wystarczający, ale nic ponad to. Sytuację ratuje jego rozdzielczość i kontrast, które są w stanie wyświetlić satysfakcjonujący obraz nawet przy ostrym słonecznym świetle.
Oprócz centralnego ekranu do zarządzania naszymi zachciankami służy listwa z dotykowymi przyciskami oraz dwoma fizycznymi pokrętłami. W zależności od jej ustawienia możemy regulować nawiewy oraz korygować temperaturę lub mieć dostęp do radia, mediów i głośności wydobywających się z głośników dźwięków za pośrednictwem
jednego z potencjometrów. Tym samym, w zależności od ustawienia, do dyspozycji mamy fizyczny potencjometr głośności lub też nie. Multimedia dostarczają dźwięk o sensownej jakości, jednak osoby które lubią słuchać głośno muzyki będą zawiedzione. Mi udało się dotrzeć do końca skali i nadal nie miałem wrażenia iż znajduję się na koncercie rockowym. Było głośno, to fakt, ale wciąż potrafiłem przekrzyczeć dźwięk wydobywający się z głośników i to nawet nie używając całej mocy swojego głosu.
Kia postanowiła połączyć dwa światy i wyposażyła Niro w oba warianty gniazd USB: z przodu jedno tradycyjne oraz na bokach przednich foteli typu-c. Pomimo, że schowków jest standardowa liczba, to ich wykorzystanie musi być przemyślane. Umiejscowiony przed pasażerem, popularnie zwany „na rękawiczki”, pomieści w sobie więcej niż ten aspekt zimowej aury. W podłokietniku, bez dopychania i używania siły, schowamy dwa futerały z okularami. To o tyle istotna informacja ponieważ zabrakło dedykowanego schowka na nie. Znalazła się również półeczka na smartfona, jednak jej funkcjonalność jest wątpliwa gdyż posiada śliski spód, co powoduje, że telefon – o ile idealnie nie odpowiada jej wymiarom – na każdym zakręcie obija się o jej brzegi. Oczywiście nie czyni tego bezgłośnie.
Dziwne, zaskakujące, ale przemyślane
Odpalenie Kii Niro następuje poprzez przekręcenie kluczyka w stacyjce. Jednak tylko jeżeli skrzynia biegów będzie w pozycji „P” (parking) zrobimy to skutecznie i pojawi się napis READY oznaczający gotowość do jazdy. Co ciekawe nie musimy przy tym naciskać na pedał hamulca. W każdym innym położeniu skrzyni biegów, przekręcanie kluczyka nie wywołuje żadnej reakcji. Odpalenie, oprócz pojawienia się napisu, nie przynosi za sobą żadnych innych bodźców, tak wizualnych jak i dźwiękowych. O ile to naturalne w modelach elektrycznych, a nawet hybrydach plug-in, to w tradycyjnej hybrydzie praktycznie niespotykane. Trzeba się do tego przyzwyczaić. Kia zadbała również o zachowanie właściwych procedur po zakończeniu podróży. Po wyłączeniu napędu kluczyk ze stacyjki można wyciągnąć tylko wtedy, gdy skrzynia biegów znajduje się na „P”. Proste i doskonałe zabezpieczenie dla zapominalskich kierowców.
Kią Niro można poruszać się w jednym z dwóch trybów: Eco (podstawowy) lub Sport, których przełącznik znalazł się na kierownicy. Tryby nie są psychologiczne i zauważalna jest różnica w zachowaniu się modelu pomiędzy nimi. Eco przez większość producentów nazwany zostałby Normal lub Standard. W trakcie jazdy na nim nie są ignorowane nasze polecenia wydawane pedałem przyspieszenia, skrzynia biegów nie stara się dojechać do końca swojej biegowej skali już przy prędkości 40 km/h, co powoduje iż dynamika nie przypomina tej wozu wiozącego węgiel. Napęd nastawiony jest na żeglowanie (efekt jakbyśmy nacisnęli sprzęgło w samochodzie z manualną skrzynią biegów) i wpada w ten stan za każdym razem gdy nie dotykamy pedału gazu. Tym samym mocniejsze jego naciśnięcie powoduje odczuwalne opóźnienie przed rozpoczęciem przyspieszania. Tryb Sport zmniejsza wspomaganie układu kierowniczego, uaktywnia większe żonglowanie biegami i przy takim samym stopniu nacisku na pedał gazu co wcześniej, wyraźnie czuć iż do pracy zaangażowała się zwiększona liczba koni mechanicznych.
Bez względu na tryb jazdy ma się subiektywne wrażenie iż producent zapomniał o kilku koniach mechanicznych i nie dopisał ich do specyfikacji. Oczywiście Niro nie jest demonem prędkości, którego przyspieszenie zrzucałoby tupecik z głowy i nadwyrężało mięśnie karku, ale da się nią poruszać dynamicznie, jednak nie będziesz tego robił. Powodem jest zestrojenie zawieszenia, dla którego priorytetem jest zapewnienie jak największego komfortu. Co prawda, na ciasnych łukach pokonywanych z większą prędkością, lusterka zewnętrzne nie próbują dotknąć jezdni, ale odczuwa się wyraźnie pracę nadwozia próbującego przeciwdziałać sile odśrodkowej. Zestrojenie zawieszenia preferuje stateczne i majestatyczne poruszanie się, tym samym sprawdzi się doskonale przy zwiedzaniu oraz nieprędkim pokonywaniu serpentyn, wtedy jest nie tylko miło, ale stabilnie i komfortowo. A wszystko to przy średnim spalaniu 5,5 l/100 km (dane z testu).
Kia Niro posiada mocne wspomaganie kierownicy przy niskich prędkościach, które skokowo zmniejsza się wraz z szybkim nabieraniem prędkości. To zarzut, bo taki charakter jego działania powoduje element nieprzewidywalności. Kabina jest dobrze wyciszona i nie docierają do nas ponadnormatywne szumy, i to bez względu na to czy poruszamy się autostradą, czy gwałtownie przyspieszamy. Przy manewrowaniu ma się wrażenie iż gabaryty Niro są mniejsze niż w rzeczywistości, jak brzuch mężczyzny z wyraźnym efektem piwnym, który właśnie przygotowuje się do zdjęcia z wakacji.
Kia w testowanej wersji pozbawiła Niro części systemów (i bardzo dobrze), a te które się ostały działają sprawnie. System informujący o ruszeniu pojazdu przed nami, robi to praktycznie bez jakiejkolwiek zwłoki. Odczytującego znaki nie udało mi się złapać na kłamstwie. Podtaczanie jest efektywne i sprawdza się doskonale przy poruszaniu się w korku. Niewielkie zastrzeżenia mam do systemu utrzymującego Niro w pasie drogi. Przy tej samej prędkości działa on ze zmiennym natężeniem. Raz stanowczo i agresywnie, a innym razem z wyczuciem. Na szczęście tytanem pracy staje się po przekroczeniu 50 - 55 km/h co powoduje, że poruszając się po mieście przez długi czas jest w stanie błogiego nieróbstwa.
Ping pong
Wyposażenie testowanego egzemplarza Kii Niro daje sposobność do potyczek słownych i praktycznie na każdy zarzut da się znaleźć ripostę. Na liście wyposażenia zabrakło nawigacji. To nie problem, bo znajduje się Android Auto, który jest nie tylko bezprzewodowy, ale również działa sprawnie. Czujniki parkowania są prawdomówne i nie mają genu paniki, a w połączeniu z kamerą cofania o sensownym zakresie i dobrej jakości obrazie, znacznie ułatwiają parkowanie. Jednak włączenie biegu wstecznego nie powoduje przyciszenia multimediów, a jeżeli wcześniej odbyliśmy podróż w deszczu, to widok obrazu z kamery cofania może zaskoczyć nas mozaiką rozmieszczonych na niej kropli deszczu i brudu, które potrafią skutecznie uprzykrzyć skorzystanie z niej. Automatyczne światła sprawnie reagują na zmianę warunków oświetlenia, jednak przydałoby się aby delikatnie zwiększyć ich czułość, gdyż opady deszczu nie powodują u nich obowiązku włączenia świateł mijania.
Cztery gwiazdki się należą
Kia Niro udowadnia, że podstawowe wyposażenie nie jest równoznaczne z biednym, które sprowadza się tylko do napędu, foteli oraz kierownicy. Ma praktycznie wszystkie udogodnienia pozwalające na komfortową podróż, a pozbawiona została „wodotrysków” oraz niektórych systemów. O ile dla części kierowców niedostępność tych pierwszych może być ważna, jak odpowiednia metka na ubraniu, a brakujące systemy powodować zagubienie w prowadzeniu pojazdu, to osoby z większym doświadczeniem za kierownicą docenią możliwość odbywania podróży bez strofowania ich – wizualnie i dźwiękowo – przez samochód. Kia Niro w podstawowej wersji wyposażenia okazała się dużym pozytywnym zaskoczeniem. Przed testem nastawiałem się na doznania rodem z hostelu, gdzie znaczna część rzeczy jest niedostępna, tymczasem okazało się iż Kia Niro jakby pochodziła z czterogwiazdkowego hotelu, gdzie trudno jest znaleźć niezbędny element którego by zabrakło. Brawo. A wszystko to za cennikową kwotę 130 600 PLN, na jaką został wyceniony testowany egzemplarz.
Specyfikacja Kia Niro Hybryda M:
Maksymalna moc układu hybrydowego: 141 KM
Maksymalny moment obrotowy układu hybrydowego: 265 Nm
Maksymalna moc silnika elektrycznego: 43,5 KM
Pojemność baterii: 1,32 kWh
Maksymalna moc silnika benzynowego: 105 KM
Pojemność silnika benzynowego: 1580 cm3
Napęd: 2WD
Skrzynia biegów: automatyczna 6-ciobiegowa DCT
Prędkość maksymalna: 165 km/h
Przyspieszenie 0 –100 km/h: 10,4 sek
Zużycie paliwa w cyklu mieszanym: 4,5 – 4,8 l/100 km
Długość: 4420 mm
Szerokość: 1825 mm
Wysokość: 1560 mm
Wnętrze Kii Niro Hybryda M