Z każdą podwyżką opłat za parkowanie samochodów, czy też przy powiększaniu obszaru obowiązywania płatnego parkowania na drogach publicznych „wieszane są psy” na władzy, która je uchwaliła. Tymczasem oni to robią z troski i wszyscy kierowcy
powinni być im wdzięczni. Tak samo jak mieszkańcom danego obszaru objętego płatnym parkowaniem. Naprawdę.
W demokratycznym kraju, a takim jest Polska, władze, również te lokalne, wybierane są przez mieszkańców, będąc ich przedstawicielami i reprezentantami. Tym samym realizują one ich oczekiwania, a nie różnego rodzaju lobbystów czy też grup nacisku stwierdzających, że kolejny kawałek betonu będzie zdecydowanie lepszym rozwiązaniem niż łąka czy też park lub inna forma infrastruktury wybrana przez lokalną społeczność. Co za tym idzie władza wsłuchuje się w głosy obywateli, bo skuteczne jej działania w połączeniu z realizowaniem woli wyborców zwiększają prawdopodobieństwo powtórnego wyboru. Dotyczy to wszystkich dziedzin życia, również parkowania samochodów. A jest z tym kłopot. Praktycznie w każdym dużym mieście kierowcy uskarżają się na konieczność poszukiwania miejsca do zostawienia samochodu. Co zrozumiałe, im bliżej znaleźli się centrum miejscowości, tym trudność jest większa. Ponieważ przestrzeń miejska nie jest z gumy, co powoduje ograniczone możliwości - lub całkowity brak - wybudowania nowych parkingów, władze znalazły inne rozwiązanie, którym jest zwiększenie rotacji miejsc parkingowych, a najpopularniejszą formą realizacji tego postulatu jest podwyżka opłat za parkowanie. Rozwiązanie wydaje się być idealne. Z jednej strony część kierowców pojedzie w wybrane miejsce komunikacją zbiorową lub innym niż samochód środkiem transportu. Inni ograniczą do minimum czas parkowania, a przy okazji miasto zarobi dodatkowe pieniądze. A w przypadku jeżeli rotacja miejsc parkingowych okaże się niesatysfakcjonująca, wystarczy podnieść cenę. Proces ten jest powtarzalny, a górna granica opłat za parkowanie nie istnieje. Ostateczną formą, dla niektórych będącą punktem docelowym, będzie sytuacja, w której wytyczone miejsca parkingowe będą stały puste i niewykorzystane. Tym samym cel zostanie osiągnięty i nikt nie będzie mógł zarzucić władzy, iż nie dba o kierowców. Będzie wręcz przeciwnie. Liczba wolnych miejsc parkingowych będzie duża, co pozwoli na dowolny wybór przez nich tego najbardziej satysfakcjonującego - w słoneczny, letni dzień w cieniu, a w okresie godowym ptaków, które z podniecenia potrafią zapaskudzić karoserię samochodu, z daleka od nich. Przecież taka postawa to najwyższy przejaw opiekuńczości władz miasta względem jednej z grup mieszkańców. Liczba peanów i pochwał nie powinna
mieć końca. Tak samo w przypadku ciągłego poszerzania obszarów płatnego parkowania. W końcu i na tych terenach dostrzeżono zbawienne działanie tego środka zaradczego jakim są opłaty za parkowanie. Cóż za troska i zrozumienie potrzeb mieszkańców. Brawo. Może jakaś podwyżka wynagrodzenia za dobrze wykonaną pracę?
O ile jednak urzędnicy powyższe opiekuńcze środki wdrażają w ramach wykonywanej pracy, to niemniejsze, a nawet większe słowa uznania za prospołeczną postawę należą się wszystkim mieszkańcom obszaru płatnego parkowania posiadających samochody. To oni są największymi bohaterami, bo mogliby storpedować wysiłki władzy, a nie robią tego, przynajmniej masowo. Powód jest banalny, przynajmniej w Krakowie. W obszarze płatnego parkowania podstrefa, w której liczba abonamentów wystawionych ich mieszkańcom byłaby mniejsza niż całkowita dostępna liczba miejsc do parkowania, jest wyjątkiem. Wystarczy zatem, aby przestali oni korzystać z samochodów, a nie tylko żadne miejsce parkingowe nigdy nie będzie wolne, to również niektórzy mieszkańcy danej podstrefy nie będą mieli gdzie zaparkować. Na szczęście nie robią tego. To naprawdę altruistyczne z ich strony. Dziękuję w imieniu pozostałych kierowców.
Obserwator Pozytywów to napisany w ironicznym stylu tekst przedstawiający w pozytywny sposób złe lub nadużywane rozwiązania oraz niewłaściwe codzienne zachowania.