Masz plan na biznes, który wydaje ci się doskonały? Rewelacja, ale nie chwal nim się każdej spotkanej osobie, bo ktoś może uznać tak
samo jak ty i wdroży go wcześniej. Nie ujawniaj zamiarów, dziel się tylko niezbędnymi ogólnikami, a szczegóły zachowaj dla siebie. Tym samym nie zdradzisz swoich zamiarów, rozliczany będziesz z efektów, a nie ich zapowiedzi. Tak radzą eksperci, i to nie tylko ci internetowi, którzy z kilku tysiącami wyświetleń filmów twierdzą iż osiągnęli sukces. Pewna, i to spora, część kierowców postanowiła powyższe mądrości wprowadzić w życie przy kierowaniu samochodem, skutkiem czego przestała używać migaczy. To racjonalny i odpowiedzialny ruch, gdyż sygnalizują one nasz zamiar, a zatem uprzedzają o intencjach, co nie jest dobre. Dodatkowo powoduje zaszufladkowanie oraz całkowity brak możliwości wycofania się z zasygnalizowanej decyzji. Bo co w przypadku jak się rozmyślimy lub uznamy że nie nastąpił jeszcze właściwy moment na wykonanie manewru? Używając migaczy wprowadzimy chaos na drodze, a on potrafi spowodować niemiłe konsekwencje. To nie jest odpowiedzialne postępowanie.
Prowadzenie samochodu jest absorbujące. Z roku na rok coraz bardziej. Powodów jest kilka, a zwiększona liczba aut na drodze jest jednym z nich. Oznacza to, że w trakcie jazdy trzeba wykonywać gigantyczną liczbę rzeczy, a dla zachowania bezpieczeństwa pewny i stabilny kontakt dłoni z kierownicą jest mocno pożądany. Tymczasem, aby włączyć migacze konieczne jest poluzowanie uchwytu. Co prawda przez chwilę, ale jednak. Zdarza się, szczególnie poruszając się po mieście, iż wystarczy jedna ręka do prowadzenia pojazdu, ale nie oznacza
to że druga wisi bezwiednie lub zajmuje się sobie tylko znanymi czynnościami. Wręcz przeciwnie, czasami jest bardziej zapracowana niż ta trzymająca kierownicę. Musi ogarnąć centralny dotykowy ekran samochodu, aby zmienić temperaturę w kabinie, ustawienie multimediów, czy chociażby wprowadzić korekty w nawigacji. A gdzie ma znaleźć czas na sięgnięcie po kubek z napojem, czy też smartfon żeby sprawdzić, czy u znajomych - zwanych przez niektórych przyjaciółmi - lub na świecie, dalej wszystko funkcjonuje w jak najlepszym porządku? Do tego dochodzi nasza interakcja z samochodem, która z każdą kolejną generacją jest pełniejsza. Obecnie poprzez graficznie lub dźwiękowo wypluwane komunikaty, informuje on o tym że przekroczyliśmy prędkość, zbliżyliśmy się za bardzo do krawędzi jezdni, czy chociażby że właśnie zbliża się do nas inny pojazd na sąsiednim pasie. A to tylko wąski wycinek tego co potrafi. Doliczając komunikaty wydawane przez nawigację, to okazuje się iż dźwięk dochodzący z multimediów nie ma możliwości na przebicie się do naszych uszu. Co gorsza, bardzo często komunikaty wymagają od nas określonej reakcji i zachowania. I gdzie w tym wszystkim znaleźć czas na włączanie migaczy oraz kontrolowanie, czy się wyłączyły? Tym bardziej, że używanie ich - szczególnie w mieście - przypomina pracę na taśmie produkcyjnej. Wydaje się to awykonalne i zakrawa na pracoholizm.
Na drugim biegunie są kierowcy otwarci na świat, którzy nie boją się zdradzać swoich zamiarów i intencji. Dzięki temu, aby poinformować że będą skręcać, włączają migacze, niejednokrotnie nawet dwie przecznice wcześniej od tej właściwej. Zmieniając pas sygnalizują swój zamiar z minutowym wyprzedzeniem, a i nierzadko tak są zadowoleni ze swojego postępowania, iż po manewrze nie sprawdzają czy automat zadziałał i nadal poruszają się z włączonymi migaczami. No po prostu jeżdżące doskonałości.
Obserwator Pozytywów to napisany w ironicznym stylu tekst przedstawiający w pozytywny sposób złe lub nadużywane rozwiązania oraz niewłaściwe codzienne zachowania.