Przepis idealny
Zgodnie z obowiązującymi przepisami, pasami dla autobusów, zwanymi potocznie buspasami, mogą poruszać się autobusy, trolejbusy oraz inne pojazdy wykonujące odpłatny przewóz osób na regularnych liniach. Do 1 stycznia 2026 roku z takiego samego przywileju mogą korzystać kierowcy pojazdów elektrycznych (o których mowa w art. 2 pkt 12 ustawy z dnia 11 stycznia 2018 r. o elektromobilności i paliwach alternatywnych) oraz pojazdów napędzanych wodorem (o których mowa w art. 2 pkt 15 tej samej ustawy). Początek pasa dla autobusów wyznacza znak D-11, a jego kontynuację D-12, który dodatkowo potwierdzony
jest znakiem poziomym P-22 „BUS”(namalowanym na jezdni). Osoby mające wrażliwość na szczegóły mogą poczuć dyskomfort, gdyż ustawodawca zapomniał o znaku oznaczającym koniec pasa dla autobusów. Jednak i z tym zarządcy dróg sobie poradzili i oznaczają go znakiem D-12 z umieszczoną pod nim tabliczką z napisem „koniec”.
Taka forma obowiązywania przepisu oznacza iż pasem dla autobusów nie tylko nie mogą poruszać się taksówki – i to obojętnie czy z pasażerem, czy bez niego – ale również pojazdy policji, straży miejskiej, straży pożarnej, jak również karetki pogotowia jeżeli w danym momencie nie są pojazdem uprzywilejowanym (nie poruszają się z włączonymi jednocześnie sygnałami świetlnymi w postaci niebieskich świateł błyskowych oraz sygnałami dźwiękowymi o zmiennym tonie). Na buspasach nie mogłyby znajdować się również autobusy turystyczne, czy chociażby motocykle. Tym samym liczba uprawnionych do poruszania się pasami dla autobusów była nie tylko prosta, czytelna, krótka i jasna, ale również łatwa do zweryfikowania w ramach rutynowych kontroli drogowych.
Rzeczywistość
Niestety ustawodawca zdał sobie sprawę, iż skonstruował zbyt przejrzysty przepis, który dodatkowo nie dawał jakiejkolwiek płaszczyzny do interpretacji, a więc nie współgrał z większością przepisów w Polsce. Tym samym postanowił dodać do niego dwa punkty:
1. Zarządca drogi decyduje kto i na jakich zasadach może korzystać z pasa ruchu dla autobusów;
2. Zarządca drogi może uzależnić poruszanie się pojazdów elektrycznych po wyznaczonych
pasach ruchu dla autobusów od liczby osób poruszających się tymi pojazdami.
Te kilkadziesiąt dodanych słów diametralnie zmieniło rzeczywistość na buspasach, a zarządcy dróg nie tylko mogli poczuć się jakby cała organizacja i zarządzanie nimi zależała od nich, ale faktycznie tak się stało. Ich władza stała się praktycznie nieograniczona, czemu z coraz większą ochotą dawali - i nadal dają – wyraz. Dzięki temu uprawnienia do poruszania się pasami dla autobusów nabyły grupy nie wzbudzające większych kontrowersji. W nich znaleźli się taksówkarze, pojazdy policji, czy chociażby straży miejskiej które w danym momencie nie spełniają wymagań pojazdu uprzywilejowanego. Jednak na tym nie skończyło się przyznawanie uprawnień i władze coraz śmielej zaczęły sięgać po pomysły, których niejednokrotnie nie powstydziliby się scenarzyści filmów sci-fi. I tak zrodził się chaos.
Chaos
Zgodnie z aktualnie obowiązującymi przepisami dotyczącymi uprawnionych pojazdów, które mogą poruszać się po pasach dla autobusów, wszelkie i wyłączne uprawnienia nadawane są przez zarządców dróg. Oczywiście nie mogą one być mniejsze niż nakazują przepisy, ale mogą oni dowolnie organizować dostęp poszczególnym grupom pojazdów do buspasów. Dzięki temu nie tylko każde miasto może swobodnie kształtować i żonglować tymi przywilejami, ale również urozmaicić rzeczywistość i wprowadzić różne uprawnienia na różnych drogach, którymi zarządza. W tym zakresie nie ma żadnej reguły, a pomysły ogranicza tylko fantazja zarządców dróg. Dzięki temu można spotkać buspasy, które obowiązują w określone dni, a nawet godziny. Są i takie których ciągłość uprawnień jest zmienna i tym samym, dla przykładu, motocyklista do ronda może jechać pasem dla autobusów, a już za nim tego uprawnienia jest pozbawiony. Co równie ważne, nie tylko każda grupa pojazdów nieujęta w przepisach musi stosować się do oznaczeń umieszczonych na znaku wyznaczającym buspas, ale czujnością muszą wykazać się również kierowcy samochodów elektrycznych, szczególnie ci jadący w pojedynką. Co prawda przepisy pozwalają im na poruszanie się pasami dla autobusów, ale od zarządcy danej drogi zależy, czy nie uzależnił tego przywileju od liczby osób znajdujących się w pojeździe. Jeżeli będzie ich zbyt mało, zgodnie z przepisami konieczne jest poruszanie się ogólnodostępnymi pasami ruchu.
Na niektórych drogach z przyznaniem uprawnień do poruszania się pasami dla autobusów ich zarządcy poszli tak „szeroko”, że aby przeczytać całą listę uprawnionych należy się zatrzymać przed znakiem, zmniejszenie prędkości nic nie da. Na tablicach pojawiły się również lokalne skróty, które niejednokrotnie nawet mieszkańcy muszą wcześniej sprawdzić co oznaczają. Przykładowo w Krakowie jednym z uprawnionych jest GTON, czyli Gminny Transport Osób Niepełnosprawnych, a w Warszawie MTON (Miejski Transport Osób Niepełnosprawnych).
Konsekwencje
Za jazdę bez uprawnień po pasie dla autobusów obowiązuje mandat karny w wysokości 100 złotych i 1 punkt karny. To podstawowa wysokość, teoretycznie niezbyt wysoka, jednak – szczególnie u kierowców przekonanych iż po buspasie mogą legalnie się poruszać – może dojść do kombinacji różnych przekroczeń. Wtedy, tak wysokość mandatu, jak i liczba punktów znacząco wzrasta. Do jednych z najczęściej spotykanych wykroczeń przepisów dochodzi przy jeździe na wprost przez skrzyżowanie. Wynika to z przyjętego wyznaczenia buspasa, którym z reguły jest pierwszy skrajny pas ruchu przechodzący w pas do skrętu w prawo przed skrzyżowaniem. Nie posiadając uprawnień do poruszania się nim, a przejeżdżając skrzyżowanie na wprost można zainkasować mandat w wysokości 350 złotych i 6 punktów karnych (250 złotych i 5 punktów karnych za niezastosowanie się do znaku F10 "kierunki na pasach ruchu" lub F-11 "kierunki na pasie ruchu" oraz 100 złotych i 1 punkt karny za jazdę buspasem bez uprawnień).