Nasz wybór padł na firmę
BlueApart, która jak sama się chwali jest profesjonalnym operatorem wynajmu prywatnych apartamentów (właścicielom oferują kompleksową usługę zarządzania najmem przy zachowaniu najwyższych standardów uczciwości, rzetelności oraz pełnej transparencji) i ofercie posiada ponad 250 apartamentów w pięciu nadmorskich miejscowościach: Jastarni, Juracie, Chłapowie, Pucku i Mechelinkach. Deklaruje że posiada tylko starannie wyselekcjonowane i przygotowane apartamenty w wyjątkowych lokalizacjach, a ich wieloletnie doświadczenie w branży hotelarskiej oraz w zarządzaniu apartamentami pozwala sprostać wysokim wymaganiom gości, jak również zagwarantować im najwyższy standard usług. Obiecują także iż dokładają wszelkich starań, aby nocleg w ich apartamentach był dla wszystkich niezapomnianym wypoczynkiem, spędzonym w komfortowych warunkach. Zachęceni takim opisem postanowiliśmy sprawdzić, czy jest on jedynie marketingową papką i obietnicami bez pokrycia, czy faktyczną codziennością
BlueApart. Procedury dokonane, czas zatem w drogę.
Oczekiwania, a rzeczywistość
Dopełnienie formalności w biurze
BlueApart to profesjonalna i bezemocjonalna przygoda. Miło, szybko oraz sprawnie. Dokumenty odebrane, klucze również, ale to nie wszystko. Wraz z nimi otrzymaliśmy wydrukowaną mapkę z zaznaczonym dojazdem od biura
BlueApart do wynajętego apartamentu, tak dla pewności, że człowiek nie pobłądzi. W dobie wszechobecnej nawigacji, to uroczy gest. Naprawdę to miłe uczucie, że ktoś pomyślał o takiej błahostce, która dla permanentnie zagubionych osób może stanowić punkt oparcia. Na tym etapie oczekiwanie czegoś więcej byłoby czepialstwem.
Kiedy przez jakiś czas mieszkanie lub dom są nieużywane, potrafią one przy wejściu przywitać specyficzną jakością powietrza. Wbrew pozorom to dosyć powszechne zjawisko. Nie mamy wiedzy jak długo przed naszym przybyciem apartament stał pusty, ale przywitał on nas niczym niezmąconym powietrzem, jakby cały czas był użytkowany, co kłóciło się z zastanym porządkiem.
BlueApart „odrobił lekcję”. Przypisany nam apartament znajdował się na ostatnim piętrze i składał się z pokoju z aneksem kuchennym, łazienki oraz antresoli na której znalazło swoje miejsce duże łóżko. Nie trzymając nikogo w niepewności szybka ocena. Apartament został w pełni wyposażony i oprócz oczywistych urządzeń jak telewizor, płyta indukcyjna, pralka, czy zmywarka, znalazł się również odkurzacz, żelazko z deską do prasowania, czy chociażby suszarka na pranie, a w łazience do suszenia włosów. Wyposażenie kuchni również okazało się kompletne i nie zdarzyło się abyśmy musieli zmienić plany żywieniowe, bo nie mieliśmy jak przygotować posiłku. Znalazł się również kapsułkowy ekspres do kawy z dwoma powitalnymi kapsułkami (w przypadku trudności z dostaniem dodatkowych w sklepach, można zakupić je w biurze
BlueApart). Łazienka to funkcjonalna przestrzeń z wystarczającą liczbą miejsca oraz przygotowaną należytą ilością papieru toaletowego. Kanapa w salonie wygodna, a łóżko na antresoli o odpowiedniej twardości. Jednak tutaj konieczna jest jedna uwaga, nie do
BlueApartu bo oni na to żadnego wpływu nie mieli i nie mają, a do konstruktora budynku. Najprawdopodobniej pochodził on z Azji gdzie osoby posiadające więcej niż 170 centymetrów wzrostu uważane są za wysokie, gdyż w najwyższym miejscu antresola ma niecałe 180 centymetrów, a skosy posiada duże. Tym samym do spania nadaje się idealnie, ale do beztroskiego baraszkowania nie za bardzo, chyba że w kasku na głowie.
Bardzo często o jakości świadczonych usług świadczy realizacja mniejszych lub większych drobnostek, na które umówiliśmy się w trakcie rezerwacji. Albo mamy pecha, albo jesteśmy zbyt pamiętliwi, ale wielokrotnie po przybyciu na miejsce musieliśmy się o nie upominać. Tym razem spotkało nas miłe zaskoczenie. Wszystko co zostało ustalone czekało na nas w apartamencie. Chylimy czoła.
Nie zawsze świeci słońce
Pomimo, że
BlueApart nie ma żadnego wpływu na pogodę, to ona w zasadniczy sposób może odbić się na odczuciach z urlopu, szczególnie tego dłuższego. Brzydka i niespełniająca oczekiwań, stanie się zalążkiem niezadowolenia, a to – co nie powinno być dla nikogo zaskoczeniem – przypuszczalnie rykoszetem trafiłoby bezpośrednio w
BlueApart. Zrobił on jednak bardzo dużo, aby strzała nasączona niezadowoleniem nie trafiła w nich. Telewizor posiada dużą liczbę kanałów, internet ma zadowalającą szybkość, a poszukiwanie brakujących elementów wyposażenia apartamentu zbliżone jest do znalezienia ładowarki samochodowej na Saharze. Brawo.