Gdyby rozmiary
Baseusa Powerbank Magnetic 6000 mAh miały odzwierciedlać jego możliwości, to z pewnością byłby to wstęp do rozczarowania. Bo ileż może dać z siebie pudełko
zbliżone wielkością do talii kart? Okazuje się, że nie tylko potrafi zgromadzić w sobie zadowalającą ilość energii, ale również szczelnie dba, aby nie ulatniała się w przestrzeń. Jednak po kolei. Z każdym kolejnym produktem Baseusa który trafia do moich rąk nabieram coraz większego szacunku do tej marki. Nie tylko jej produkty dobrze się sprawują, to ich wygląd wzbudza zaufanie. Nie inaczej było w przypadku
Baseus Powerbank Magnetic 6000 mAh. Jego wykonanie jest solidne i przemyślane, a obudowa zbudowana została z materiału miłego w dotyku. O ilości zgromadzonej w nim energii informują trzy diody w kształcie kropek (czym więcej się ich świeci, tym mocniej jest naładowany). Można trochę „kręcić nosem” na zawartość opakowania, bo w tym aspekcie Baseus nas nie rozpieszcza i oprócz powerbanku znajduje się w nim tylko kabelek posiadający z dwóch stron USB typu-c. Niby taka zawartość jest wystarczająca, ale dobrze o tym wiedzieć, w szczególności jak na co dzień złącza USB typu-c nie są naszymi podstawowymi.
W
Baseus Powerbank Magnetic 6000 mAh słowo magnetic nie pojawiło się przypadkowo, gdyż posiada on na swojej obudowie wydzieloną przestrzeń, która posiada właściwości przyciągające. Jednak nie jest to przyciąganie tak mocne, jak oddziaływanie widoku stacji benzynowej na kierowcę w którego samochodzie od dłuższego czasu świeci się kontrolka niskiego poziomu paliwa. Bardziej jak na zbliżający się do przystanku tramwaj, do którego musielibyśmy podbiec, jednak wiemy że następny będzie za dwie minuty, idziemy zatem dalej swoim tempem. Jednak kiedy zbliżamy do powerbanku smartfon (nawet jak jest ubrany w ochronny silikon), to daje się wyczuwać lekkie
przyciąganie pomiędzy nimi. Na tyle delikatne, że nie powoduje ono scalenia się tych dwóch urządzeń w jedno, ale odczuwalne.
Baseus Powerbank Magnetic 6000 mAh może dzielić się zgromadzoną w sobie energią w sposób bezprzewodowy. Korzystając z tego rozwiązania, w trakcie 15 minut, udało mi się zwiększyć o 11% poziom naładowania baterii smartfona posiadającej pojemność 4400 mAh (Huawei Mate 40 pro). Ile kosztowało to powerbank wydatku energetycznego nie da się stwierdzić, bo tyle samo diod informujących o jego poziomie naładowania świeciło się przed, jak i po ładowaniu. Skoro już jesteśmy przy ładowaniu urządzeń za pośrednictwem
Baseusa Powerbank Magnetic 6000mAh, to sprawdźmy jak radzi sobie z przewodowym uzupełnianiem energii w nich. Podpięcie do niego tego samego smartfona, również na 15 minut, pozwoliło na uzupełnienie poziomu naładowania baterii w nim o 14%, czyli niewiele więcej niż bezprzewodowo. Również po wykonaniu tego zadania powerbank nie wykazał ubytku energii u siebie i nadal świeciła się taka sama liczba diod. Czas postawić przed nim większe wyzwanie. Do tego celu posłużył laptop dysponujący baterią o pojemności 4500 mAh i ekranem wyświetlającym obraz w rozdzielczości 2K (2160 x 1440 px). Aby dodatkowo urealnić wynik testu, w trakcie ładowania cały czas pracowałem na laptopie, a on sam nie był ustawiony na tryb oszczędzania energii. Powerbank całkowicie naładowany więc można rozpoczynać. Jak pokazała najbliższa przyszłość robienie do testu kanapek i świeżej kawy nie było koniecznością, gdyż energii w
Baseusie Powerbank Magnetic 6000 mAh wystarczyło na 40 minut. W tym czasie całkowicie się rozładował, a bateria laptopa utraciła 2% swojego początkowego naładowania.
Pierwotnie założyłem, że funkcja bezprzewodowego ładowania nie będzie efektywna, a jeżeli okaże się iż faktycznie sensownie działa, to przydatna będzie jedynie dla bardzo leniwych osób, którym nie chce podpinać się kabla. Tymczasem okazała się ona na tyle sprawna i oferująca niewiele niższą prędkość od ładowania przewodowego (przynajmniej w przypadku urządzeń którymi dysponowałem), że w zasadzie stała się podstawową, a nie dodatkową funkcjonalnością. W takim podejściu pomogła mi również moda obecnie forsowana przez producentów elektroniki, którzy coraz rzadziej dołączają ładowarkę sieciową do pudełka z urządzeniem.
Jak łatwo było przewidzieć ładowanie powerbanku nie jest symetryczne w stosunku do jego rozładowywania, i trwa (cóż za zaskoczenie) dłużej. Pełne naładowanie
Baseusa Powerbank Magnetic 6000 mAh z ładowarki sieciowej o mocy 5W zajmowało ponad 4 godziny, a najdłużej przyszło mi czekać aż zapali się ostatnia dioda. Nie ukrywam, że nie ładując go w nocy kiedy beztrosko oddajemy się w objęcia Morfeusza, to trochę długi czas, ale jest wyjście. Podłączając powerbank do mocniejszej ładowarki sieciowej – w moim przypadku posiadała moc 30W – druga dioda zaczyna mrugać już po 11 minutach, trzecia po godzinie, a pełne naładowanie
Baseus Powerbank Magnetic 6000 mAh osiągnął po dwóch godzinach. Tym samym udało mi się skrócić czas ładowania o ponad połowę.
Kompaktowy rozmiar, niewielka waga oraz idące z nimi w parze możliwości
Baseusa Powerbank Magnetic 6000 mAh (dostępnego w regularnej cenie 169 PLN) sprawiają, że nie tylko będzie on oczekiwanym towarzyszem podróży, gdzie dostępność do źródeł prądu jest ograniczona, ale również może on sprostać w codziennym, nawet domowym, użytkowaniu. Ten powerbank jest jak plaster na ranę i to nie taki, który ledwo ją zakrywa, a w pełni leczniczy.
Specyfikacja Baseus Powerbank Magnetic 6000 mAh:
Pojemność nominalna: 6 000 mAh
Rodzaj ogniwa: Litowo-polimerowy
Rodzaje złączy: USB typu-c (In/Out)
Napięcie nominalne: 5 V
Prąd wyjściowy: 2,4 A
Długość: 97 mm
Szerokość: 64 mm
Wysokość: 15 mm
Waga: 140 g