Wśród wszystkich państw Unii Europejskiej Polska jest „mistrzem świata” w poruszaniu się samochodami osobowymi wyposażonymi w instalację LPG. To właśnie w naszym kraju jest ich
najwięcej zarejestrowanych i stanowią one 13,4% wszystkich samochodów. Niejako naturalną koleją rzeczy pozostało pojawienie się znaku przeznaczonego tylko dla nich. Tak światło dzienne ujrzał znak „zakaz wjazdu dla pojazdów zasilanych LPG”. Powstał on z modyfikacji zakazu ruchu (B-1) w którego białym polu wpisano „LPG”. Wygląda jak inne znaki zakazu, co w ogólnej opinii czyni go ważnym i obowiązującym, jednak tak nie jest, bo taki znak w przepisach nie istnieje.
Znaki i sygnały obowiązujące w ruchu drogowym, ich znaczenie i zakres obowiązywania określa Rozporządzenie Ministrów Infrastruktury oraz Spraw Wewnętrznych i Administracji z dnia 31 lipca 2002 r. w sprawie znaków i sygnałów drogowych (Dz. U. z 2019 r. poz. 2310, z późn. zm.). Na próżno w nim szukać znaku „zakaz wjazdu dla pojazdów z LPG”, co oznacza, że do wskazań takiego znaku nie trzeba się stosować. Na drogach publicznych, bo już w przestrzeni prywatnej może on mieć swoją ważność, a zignorowanie go będzie oznaczało konsekwencje.
Występujący w przestrzeni prywatnej - na przykład przy wjeździe do podziemnego parkingu galerii handlowej czy chociażby biurowca – znak „zakazu wjazdu
dla pojazdów z LPG” może być ważny oraz obowiązujący, co oznacza że zignorowanie go jest równoznaczne ze złamaniem przepisów określonych przez właściciela obiektu. Konsekwencję mogą być różne. Z reguły są to opłaty dodatkowe, ale czasami może wiązać się to z odholowaniem samochodu na koszt jego właściciela. Jednak sam znak, bez regulaminu obiektu, jest tylko graficznym elementem, bez żadnej mocy. To regulamin stworzony przez właściciela obiektu określa, kto i na jakich zasadach może w nim przebywać, czy też parkować. To on reguluje wszelkie zasady na nim obowiązujące i dla swojej ważności musi zostać umieszczony w czytelnym oraz ogólnodostępnym miejscu. Znak tylko ułatwia zapoznanie się z nim, w określonym zakresie, bez konieczności wczytywania się w jego wszystkie zapisy. Trzeba mieć świadomość, iż wjeżdżając na prywatny teren, nie tylko jego właściciel praktycznie dowolnie ma możliwość kształtowania warunków przebywania na nim, ale również jest on jego gospodarzem, a – tak samo jak w przypadku przychodzenia do kogoś w domowe odwiedziny – należy je respektować. I nieważne staje się tutaj, że na własnym poletku robimy to inaczej. Nie ma również najmniejszego znaczenia, że nasz samochód posiada wszystkie ważne badania oraz został on dopuszczony do ruchu. Tak, ale po drogach oraz terenach publicznych, a przestrzeń prywatna do nich nie należy.