Wykorzystujemy ciasteczka (ang. cookies) w celu gromadzenia informacji związanych z korzystaniem ze strony. Stosowane przez nas pliki typu cookies umożliwiają: utrzymanie sesji Klienta (także po zalogowaniu), dzięki której Klient nie musi na każdej podstronie serwisu ponownie się logować oraz dostosowanie serwisu do potrzeb odwiedzających oraz innych osób korzystających z serwisu; tworzenie statystyk oglądalności podstron serwisu, personalizacji przekazów marketingowych, zapewnienie bezpieczeństwa i niezawodności działania serwisu. Możesz wyłączyć ten mechanizm w dowolnym momencie w ustawieniach przeglądarki. Więcej tutaj. Zamknij

logo kdk.pl
Testy Tech Historia Prawo Felietony ikona szukaj
Testy Tech Historia Prawo Felietony Ekomoto Inspiracje KATALOG FIRM Cennik logo KATALOG dla kierowców SZUKAJ






Rynek

Urzędowa cena na samochody


Robert Lorenc


Urzędowa cena na samochody

Zakup nowego samochodu to rytuał składający się z kilku elementów. Najpierw trzeba znaleźć spełniający nasze wymagania model, następnie sprawdzić czy oczekiwania pokrywają się z rzeczywistością. Kolejnym etapem jest negocjacja ceny, czasami wybór finansowania oraz akcesoriów. Tak było, ale już nie będzie gdyż cenę zakupu odgórnie ustali importer.

Cena urzędowa ustalana jest przez odpowiedni organ administracji państwowej i pomimo, że jeszcze w paru obszarach (np. opłaty w SKP, czy za papierosy) dalej jest obecna, to kojarzy się jednoznacznie z minionym ustrojem. To ona królowała w socjalizmie, a towar nią objęty kosztował ustaloną cenę, która była identyczna bez względu na miejsce w Polsce, jak również charakter placówki oferujący produkt. Czy to centrum dużego miasta, jego obrzeża, na stacji benzynowej, w przydrożnej budce, jak również w klubie nocnym, wszędzie cena była taka sama. Tak to działało i nie było
żadnych odstępstw. Obecnie powyższa zasada wraca, a stałą ceną objęte zostały samochody. Tak to nie żart.

Oczywiście producenci obruszą się na nazwanie obecnie forsowanego przez nich rozwiązania cenami urzędowymi, bo to oni autorytarnie je wyznaczają, a nie ktoś im je dyktuje. Jednak swoim działaniem osiągają identyczny skutek: zero negocjacji przez ostatecznego odbiorcę. Znajdująca się w cenniku kwota jest równocześnie minimalną i maksymalną, którą należy zapłacić za samochód. Z pewnością niektórzy uznają, że to powrót do normalności, gdyż za przeważającą liczbę produktów nie negocjuje się ostatecznej ceny w sklepie. W tym wąskim zakresie mają rację, jednak co do zasady mylą się. O ile nie negocjuje się ceny bezpośrednio w sklepie, to różnice cen pomiędzy sklepami nie tylko występują, ale niejednokrotnie są znaczące. W przypadku samochodu, ta prawidłowość znika całkowicie. Ma on kosztować tyle samo bez względu na region Polski. Całkiem osobnym zagadnieniem jest samo porównanie zakupu samochodu do innego produktu, takiego jak pralka, laptop, czy telewizor. Aczkolwiek w pewnym zakresie pokazuje to w jakiej rzeczywistości żyjemy, gdzie posiadanie samochodu zostało umniejszone oraz zredukowane i obecnie znajduje się on na tej samej „półce” co przedmioty AGD lub RTV. Z tą tylko różnicą, że samochodu nie kupujemy pod kolor ścian, mebli, czy też ogólnej koncepcji mieszkania. W obecnej sytuacji najciekawszy jest fakt, że usztywnienie cen wyszło praktycznie całkowicie naturalnie i nie było do końca zaplanowane. Początek dzisiejszego stanu zaczął się wraz z wybuchem pandemii koronawirusa. To ona pokazała na jak kruchych podstawach funkcjonował motoryzacyjny rynek samochodów osobowych, i nie tylko on. Przerwane łańcuchy dostaw, zamknięcie fabryk, problemy z półprzewodnikami, to tylko niektóre z kryzysów które dotknęły producentów samochodów, ich dealerów, a w konsekwencji klientów. W rezultacie nastąpił, dotąd niespotykany na rynku, nadpopyt, czyli jeden samochód chciało kupić kilka osób (firm). Producenci zadziałali w najprostszy z możliwych sposobów, zwiększyli ceny i obserwowali rynek. Ponieważ chęć zakupów nie słabła, znowu zwiększali wartości w cennikach. Klienci nie negocjowali cen, bo wiedzieli że są na straconej pozycji. Dealerzy, jakby mieli taką ochotę, mogliby organizować przetargi gdzie, jak na licytacjach, podbijana byłaby cena za oferowany model. A wszystko to bez jakiegokolwiek ryzyka że nie znajdzie się nabywca. Tak minęły dwa lata, a sytuacja powoli zaczęła przypominać tą sprzed pandemii. Jednak nie do końca „załatano wszystkie dziury”. Oczywiście ceny nie spadły, a dodatkowo oprocentowanie kredytów i leasingów osiągnęło pułap dawno nienotowany. Wydawać by się mogło, że taka sytuacja w największym stopniu pokiereszuje producentów. Nic bardziej mylnego, oni bezpiecznie spadli na „cztery łapy”. Dowód? Proszę bardzo. Tylko za pierwsze półrocze 2023 roku pochwalili się rekordowymi zyskami (przykładowo Grupa Renault zaraportowała wynik netto w wysokości 2,1 mld euro, a Grupa Porsche zysk operacyjny wynoszący 1,84 mld euro). Wszystko dzięki podniesionej marży. Tym samym sprzedając mniej samochodów, nie tylko zarabiali więcej na każdym aucie, ale sumarycznie wygenerowali większe dochody, bo koszty

nie rosły proporcjonalnie. Nie ma co się oszukiwać, że taki stan rzeczy ich zmartwił. Wręcz przeciwnie, nie tylko byli zadowoleni z takiego bilansu, to jeszcze planowali jak utrzymać go w maksymalnie przewidywanej przyszłości. Tak zrodził się pomysł na cenę urzędową, która wprowadzona zostaje pod hasłem sprzedaży agencyjnej.

Sprzedaż agencyjna, to nic innego jak zredukowanie pozycji dealera w łańcuchu sprzedaży samochodów. Dotychczas to on odpowiadał za finalną cenę zakupu auta przez klienta (firmę), a obecnie tylko będzie prezentował model i przekazywał centrali (importerowi) dane nabywcy, a ona odbędzie z nim proces negocjacji warunków zakupu. Negocjacje, to górnolotne określenie, które – nie ma się co oszukiwać - w praktyce sprowadza się do tego co aktualnie „system puści”. Każdy kto posiada telefon komórkowy lub telewizję kablową doskonale zdążył poznać już ten mechanizm.

Hola, hola


Przeglądając oferty producentów można dojść do wniosku, że sprzedaż agencyjna jest alternatywną rzeczywistością. Przecież prawie każda marka samochodów oferuje promocje na swoje auta. A to rabat gotówkowy, a to preferencyjne finansowanie, czy też ubezpieczenie. I tak jest faktycznie, i to się nie zmieni. Jednak w przeciwieństwie do forsowanej sprzedaży agencyjnej, obecna oferta promocyjna określa maksymalne warunki posiadania samochodu, które nabierają finalnej wersji w trakcie negocjacji w salonie.

Rzeczywistość


Sprzedaż agencyjna, a wraz z nią ceny urzędowe na samochody, pojawia się punktowo. I to na tyle, że znaczna część klientów salonów w ogóle może nie zauważyć zmiany. Obecnie najszybciej trafią na nią osoby (firmy) chcące nabyć samochód elektryczny, i to w pełni a nie hybrydę, bo to te modele zostały wytypowane jako testery takiej formy sprzedaży. Jeżeli sprawdzi się ona i rynek zaakceptuje zmiany, sprzedaż agencyjna obejmie wszystkie modele, również dostawcze. Tak ma wyglądać przyszłość, która zapewni producentom zyski jakie sobie skalkulowali. Jeżeli kogoś to pocieszy, to powyższy trend nie jest tylko polski, a europejski. Nie ominął on również Wielkiej Brytanii gdzie wszystkie modele Mercedesa (od początku roku) sprzedawane są w systemie agencyjnym. Taka została zaplanowana przyszłość w sprzedaży nowych samochodów. Czy zostanie wprowadzona w pełnym spektrum, zobaczymy, obecnie jest sondowana i sprawdzana reakcja klientów na taką formę pozyskiwania samochodów.







Urzędowa cena na samochody

Zdjęcia źródłowe: archiwum redakcji, Mike Bird /Pexels; kolaż: studio.kdk.pl














Podziel się:




Listopad 2023

Tekst: Robert Lorenc
Zdjęcia główne: archiwum redakcji, Denys Gromov /Pexels; kolaż: studio.kdk.pl

Tekst pochodzi z poniższego numeru miesięcznika motoryzacyjnego:


POBIERZ NUMER




Warte uwagi