Opad deszczu ma szerokie pojęcie. W równym stopniu odnosić się może do mżawki, jak również ulewy. Czasami niebo spowite jest tak gęstymi i ciemnymi chmurami, że ma się wrażenie iż zachód słońca był dawno temu, a nieraz promienie słoneczne nic nie tracą ze swojego natężenia.
Trzeba przede wszystkim mieć świadomość, że za pojazd oraz jego zachowanie odpowiada kierowca. Zawsze, i od tej reguły nie ma wyjątków, czy chodzi o niedziałający
automat świateł, czy chociażby nieświecące światła stopu lub oświetlenie tablicy rejestracyjnej. Kiedy możemy zgodnie z przepisami poruszać się na światłach dziennych określa „Prawo o ruchu drogowym”, a konkretnie jego art. 51 pkt. 2, który ma brzmienie:
„W czasie od świtu do zmierzchu w warunkach normalnej przejrzystości powietrza, zamiast świateł mijania, kierujący pojazdem może używać świateł do jazdy dziennej”.
Zapis wydaje się być konkretny i precyzyjny, jednak nie do końca, a powodem jest brak definicji „normalnej przejrzystości powietrza”. Wątpliwości nie rozwiewa, a wręcz dodaje dodatkowe pytania art. 30. (pkt. 1 ppkt. 1 a) w którym zapisano:
„Kierujący pojazdem jest obowiązany zachować szczególną ostrożność w czasie jazdy w warunkach zmniejszonej przejrzystości powietrza, spowodowanej mgłą, opadami atmosferycznymi lub innymi przyczynami, a ponadto kierujący pojazdem silnikowym jest obowiązany włączyć światła mijania lub przeciwmgłowe przednie albo oba te światła jednocześnie”.
Nie tylko nadal nie zostało zdefiniowane pojęcie „przejrzystości powietrza”, to równocześnie stworzone zostały nowe pola
do interpretacji. W zależności od wykładni możliwe są dwa rozwiązania:
1. każdy opad atmosferyczny (deszcz, śnieg) zmniejsza przejrzystość powietrza, co powoduje automatyczną konieczność poruszania się na światłach mijania,
2. od oceny kierowcy zależy czy opad atmosferyczny zmniejszył przejrzystość powietrza.
Dlatego to od służb będzie zależało, czy w danym momencie przejrzystość powietrza jest normalna, czy ograniczona i tym samym kierowca podlega karze. To ich ocena będzie kluczowa, a nie żadne obiektywne przesłanki. A wystarczyło doprecyzować, chociażby w metrach, kiedy zaczyna się „zmniejszona przejrzystość powietrza” co zlikwidowałoby jakiekolwiek pola do interpretacji i tym samym potencjalnych nadużyć. Jedyne co bezsprzecznie wynika z przepisów, to możliwość używania świateł dziennych od świtu do zmierzchu przy normalnej przejrzystości powietrza.
Elektronika zamontowana w samochodzie ma ułatwiać życie, jednak za to, czy działa poprawnie odpowiada kierowca. Tym samym bezgraniczne liczenie, iż w odpowiednim momencie, i zgodnie z przepisami, system przełączy światła dzienne na mijania jest nonszalancją. Jeżeli tak zrobi wszyscy potraktują to jako nic nieznaczące wydarzenie, jeżeli jednak nie zadziała poprawnie, to kierowca zapłaci mandat, nikt inny. Czy takie lekkoduszne podejście jest warte 300 PLN oraz 4 punkty karne (poruszając się od zmierzchu do świtu) lub 100 PLN oraz 2 punkty karne (od świtu do zmierzchu w warunkach o zmniejszonej przejrzystości powietrza)? Każdy samodzielnie powinien sobie odpowiedzieć, wycenę swojego postępowania właśnie poznał.