Kopiec Kaszubów
Port w mieście Hel
Muzeum Obrony Wybrzeża
Muzeum Rybołówstwa na Bulwarze Nadmorskim
Sterówka kutra rybackiego na Bulwarze Nadmorskim
Wnętrze Opla Grandland 1.2 130 KM AT Ultimate
KONIEC GALERII
Odległość między Krakowem, a Helem – i z powrotem – dla zawodowych kierowców nie powinna stanowić wyzwania, jednak dla pozostałych to wydarzenie warte odnotowania. Naturalnie również w mediach społecznościowych. W zależności od wybranej trasy, do pokonania jest między 633, a 677 kilometrów, i to w jedną stronę, a szacowany czas spędzony w kabinie samochodu zbliżony jest do ośmiu godzin. Ważne zatem żeby model oferował komfort podróżowania na odpowiednim poziomie, aby człowiek – dojechawszy na miejsce – nie musiał skorzystać z usług specjalisty od regeneracji organizmu. Studiując specyfikację Opla Grandlanda wydaje się że z nadwyżką powinien sprostać temu zadaniu. Uprzedzając wydarzenia, tak też się stało. Tylna kanapa zapewnia dobry poziom podróżowania, a i ilość miejsca na nogi nie jest symboliczna. Przednie fotele posiadają regulację w bardzo szerokim zakresie, a dodatkowo uzyskały certyfikat AGR (niemieckie stowarzyszenie Akcja na Rzecz Zdrowych Pleców). Trzeba przyznać iż są dosyć twarde, jednak spisały się bardzo dobrze. Po dotarciu do celu nikt
z nas nie odczuwał ponadnormatywnego zmęczenia wynikającego z długotrwałego siedzenia w jednej pozycji. Jednak nawet najwygodniejsze fotele stanowią tylko jeden z elementów składających się na ogólnie pojętą wygodę podróżowania. A pozostałe okazały się zaskakujące, terapeutyczne, diagnostyczne, a nawet przyprawiły o uśmiech.
Ciśnienie spoczynkowe
Dzięki drzwiom zakrywającym próg nie trzeba zbytnio dbać o krystaliczną czystość karoserii, nie pobrudzimy ubrania przy wsiadaniu. Nie uczynimy tego również otwierając bagażnik, gdyż bezdotykowe (gestem nogi) działa doskonale. Tak samo jak bezkluczykowe odblokowywanie drzwi.
Projektanci Opla Grandlanda zadbali o nasze bezpieczne ciśnienie również w momencie kiedy szukamy czegoś w kabinie samochodu. Schowek w podłokietniku skrywa ładowarkę indukcyjną (zamontowaną pod skosem, która posiada gumę utrzymującą smartfon w stabilnej pozycji), co powoduje, że trzymając tam telefon, jest on jedynym elementem wyposażenia, chyba że nie boisz się porysowania jego ekranu. Zamykany schowek w konsoli centralnej niczego przed nami nie ukryje, jak również ten - niewielki - zlokalizowany przy uchwytach na kubki. W schowku na okulary również nie ma sensu szukać, bo go najzwyczajniej nie ma. Tym samym praktycznie jedynym miejscem gdzie cokolwiek może się zgubić jest schowek przed pasażerem (obszerny, jednak teczka A4 jest dla niego zbyt duża). Nie ma zatem powodów do niepokoju.
Rozterka. A co to takiego?
Osoby które przed podjęciem decyzji analizują wszystkie jej aspekty, poczują się w Grandlandzie zwolnione z tego obowiązku. Do dyspozycji mają jedno gniazdo USB (tradycyjne), co powoduje że korzystając z Android Auto (działa tylko przewodowo) nie posłuchają muzyki zapisanej na USB. Pasażerowie tylnej kanapy dostali do dyspozycji
gniazdo 230V, zabrakło nawet jednego USB. Również oczyszczanie z martwych owadów przedniej szyby nie powoduje żadnej walki wewnętrznej gdyż nie da się podnieść wycieraczek, blokuje je maska.
Specjaliści twierdzą, że nie powinniśmy przebywać w stałej temperaturze, a musi ona zmieniać się. Opel przy projektowaniu Grandlanda wziął „do siebie” tę uwagę. Automatyczna dwustrefowa klimatyzacja działa sprawnie, jednak szyby nie zatrzymują zbyt dużo ciepła promieni słonecznych, co powoduje – w upalny, bezchmurny dzień – że od pasa w dół czujemy miły chłód, a w górę rozgrzewającą siłę tej gwiazdy. Również pomocny w żonglowaniu temperaturą w kabinie jest system start-stop gdyż jego zadziałanie powoduje automatyczne wyłączenie dmuchawy oraz klimatyzacji. Można temu zapobiec. Wystarczy Grandlanda przełączyć w tryb Sport lub wyłączyć system start-stop fizycznym przyciskiem (do następnego odpalenia silnika).
Na konsoli nie znajdują się żadne przyciski pozwalające na ukierunkowanie nawiewów. Aby to uczynić należy nacisnąć MENU (służy również do zmiany temperatury nawiewu po stronie kierowcy) i wtedy pojawią się poszukiwane opcje.
Kabina samochodu to nie restauracja. Pośrednio przypomina o tym Grandland. Pomimo dwóch pojemników na kubki, zmieścimy w nich tylko jeden (270 / 300 ml). Drugi co prawda również da się upchać, ale będzie on blokował pierwszy.
Diagnosta
W pewnym zakresie Opel Grandland może zbadać nasze uszy. Przy prędkościach autostradowych w kabinie jest głośno, a dochodzący szum sprawia wrażenie jakbyśmy wsadzili głowę do działającej suszarki. To męczące, jednak po pewnym czasie człowiek przyzwyczaja się, jak osoby mieszkające przy lotnisku które nie słyszą startujących i lądujących samolotów. Z chęcią aspekt głośności w kabinie zrzuciłbym na słabą jakość opon, jednak nie mogę gdyż Opel Grandland „stał” na Michelinach Primacy 3 które generują 69 dB, a to bardzo dobry wynik. Być może przesadzam lub przyzwyczajony jestem do innego poziomu decybeli, dopuszczam taką myśl, ale komuś kto nie słyszy tego jednostajnego szumu prewencyjnie proponowałbym udanie się do specjalisty. Tak na wszelki wypadek.
Równie sprawnie, ale od całkowicie innej strony zbadają o nasze uszy multimedia. I pomimo że wydobywają z siebie dźwięk niezłej jakości, to nie chodzi tutaj o odróżnianie poszczególnych nut. Grandland jest pierwszym modelem, w którym udało mi się dojść do końca skali głośności (za pośrednictwem fizycznego potencjometru – brawo). Co ciekawe, po jej osiągnięciu wcale nie stwierdziłem iż wydobywający się z głośników dźwięk jest zbyt głośny.
Różne twarze
Podstawowym trybem poruszania się Grandlandem jest Normalny – na nim jest uruchamiany. W codziennej jeździe jest dobrym wyborem. Zapewnia sensowną dynamikę, miłe do prowadzenia wspomaganie układu kierowniczego, a jak tylko przestaniemy dotykać pedału gazu zaczyna żeglować (efekt jakby w samochodzie z manualną skrzynią biegów wrzucić luz lub wcisnąć sprzęgło). Tryb Sport powoduje szybszą reakcję napędu na gaz oraz uwolnienie dodatkowych zasobów momentu obrotowego, o które go nie podejrzewałem. Delikatnie również utwardza się układ kierowniczy. Tryb Eco jest tylko dla kierowców lubiących mocno naciskać manipulator przyspieszenia, a przy okazji niezbyt nabierać prędkości. Bez względu na tryb jazdy nie zmienia się charakterystyka zawieszenia (nie płyniemy nad dziurami, ale równocześnie nie musimy obawiać się o plomby w zębach). O działaniu automatycznej skrzyni biegów mogę wypowiedzieć się tylko dobrze. Utrzymuje bieg zapewniający reakcję na pedał gazu (tryb Normalny) lub jest cały czas zwarta i gotowa do natychmiastowego przeniesienia dostępnego momentu na koła (tryb Sport). Nie jest również absorbująca, bo zgaszenie Grandlanda powoduje jej automatyczne przełączenie na „P” (parking).
1 / 9
Kopiec Kaszubów
2 / 9
3 / 9
Port w mieście Hel
4 / 9
Muzeum Obrony Wybrzeża
5 / 9
6 / 9
7 / 9
Muzeum Rybołówstwa na Bulwarze Nadmorskim
8 / 9
Sterówka kutra rybackiego na Bulwarze Nadmorskim
9 / 9
❮
❯
Aktywny tempomat oprócz ustawienia maksymalnej prędkości, pozwala na określenie czułości swojego działania. Nic te starania nie dają, gdyż polskie drogi nie akceptują takiego sposobu poruszania się, szczególnie w południowej części kraju gdzie natężenie ruchu przypomina to w mieście – samochody przed nami, za nami i z boku, jadące w szyku jakby były spięte niewidzialną liną. Tym samym jazda odbywa się skokami i finalnie jest bardziej męcząca niż bez jego wspomagania.
Największą zaletą systemów wspomagających prowadzenie jest ich działanie, jakby ich w ogóle nie było. Sygnalizację systemu monitorującego martwe pole w trakcie całego testu widziałem mniej razy niż mam palców u rąk. System utrzymujący Grandlanda w osi jezdni lubi jak między włączeniem migacza, a rozpoczęciem zmiany pasa minie przynajmniej sekunda, inaczej włącza się sygnalizacja jego działania.
Opel Grandland jest zadziwiająco – jak na swoje gabaryty – zwinny. Poruszając się wąskimi drogami miasta Hel ani razu nie miałem wrażenia, że muszę „wciągnąć brzuch” żeby przejechać daną uliczką. Na drogach lokalnych i w mieście jest przyjaznym towarzyszem dostojnie przybliżającym nas do celu podróży. Zaskakuje również na drogach szybkiego ruchu. Pierwotnie zakładałem, że na autostradzie wyraźnie będzie brakowało mu dynamiki. Oczywiście demonem przyspieszenia nie jest, ale sam fakt nabierania prędkości nie objawia się jedynie zwiększoną głośnością w kabinie. Robi to – jak na moment oraz moc, którymi dysponuje – całkiem sprawnie i żwawo, a tym samym wyprzedzanie nie wymaga od nas planowania z użyciem kalendarza, minutnik wystarczy. Prędkość 140 km/h oznacza obroty silnika w okolicach 3000 obr/min i spalanie w okolicach 7 – 11 l/100 km (wszystko zależy od ukształtowania terenu). Majestatyczne poruszanie się drogami lokalnymi przynosi spadek konsumpcji benzyny nawet o połowę. W trakcie testu, nie nastawionego na oszczędności paliwa, który obejmował wszystkie rodzaje dróg, w tym te miejskie, średnie spalanie wyniosło 8,4 l/100 km.
Wydaje mi się, że po przejechaniu setek kilometrów Oplem Grandlandem nie powinienem mieć problemu z uzyskaniem patentu sternika. Ba powinienem go dostać w zasadzie automatycznie. Powodem jest jego zamiłowanie do żeglowania. Na drogach lokalnych oraz w mieście nie odpuści żadnej okazji ku temu. Trzeba się do tego przyzwyczaić. Na szczęście jego zachowanie zmienia się na drogach szybkiego ruchu. Tam, po puszczeniu pedału gazu, czuć delikatny opór stawiany przez napęd, co zwiększa kontrolę nad samochodem.
Zaskoczenie
Opel Grandland został wyposażony w rozwiązanie które – moim zdaniem – powinno być obowiązkowe we wszystkich modelach. Wraz z włączeniem wycieraczek, po chwili włączają się światła mijania, ale wskaźniki nie przechodzą w tryb nocny. To doskonały patent, który zwiększa bezpieczeństwo na drodze. Oby jak najszybciej zaczął być stosowany w innych markach.
Snowbordzista latem
Od jakiegoś czasu branżowe media oraz obserwatorzy twierdzą, że producenci samochodów idą na łatwiznę i robią nudne oraz niczym nie wyróżniające się modele. Opel Grandland daje temu kłam. To samochód, który zawiera w sobie terapeutę, diagnostę, ciekawe rozwiązania oraz garść żartów, a dodatkowo posiada dwie „twarze” (nie mylić z dwulicowością), jakby ktoś notorycznie podmieniał go na parkingu. Opel Grandland w testowanej wersji jest jak snowbordzista latem. U jednych wzbudzi ciekawość, u innych politowanie, a znajdą się i tacy którzy odczują nutkę nostalgii gdyż przypomni im o jednych z najlepszych momentów życia. To model którego – w zależności od środowiska w którym jest użytkowany – jedni będą wychwalać i bronić do upadłego, a dla innych będzie koszmarem o którym będą chcieli jak najszybciej zapomnieć. Tym samym wyłamuje się z szablonów i „zaszufladkowania”. Trzeba pogratulować Oplowi odwagi, że wprowadził go do sprzedaży. A wszystko to za 169 700 PLN (cena katalogowa modelu w testowanej – najwyższej - wersji wyposażenia).
Specyfikacja Opla Grandland 1.2 130 KM AT Ultimate
Pojemność silnika: 1199 cm3
Liczba cylindrów: 3
Maksymalna moc silnika: 130 KM
Maksymalny moment obrotowy silnika: 230 Nm
Skrzynia biegów: automatyczna 8-biegów
Prędkość maksymalna: 188 km/h
Przyspieszenie 0 –100 km/h: 10,3 sek.
Zużycie paliwa w cyklu mieszanym: 6,4 – 6,6 l/100 km
Emisja CO2: 144 - 149 g/km
Długość: 4477 mm
Szerokość: 1906 mm
Wysokość: 1630 mm
Rozstaw osi: 2675 mm
Wnętrze Opla Grandland 1.2 130 KM AT Ultimate