Panele ozdobne na Cuprze Born
Tryby jazdy...
... i dedykowane funkcje nawiewów
Ładowarka indukcyjna...
... i położony na niej smartfon
Panel sterowania nie tylko szybami
Manipulator kierunku jazdy
KONIEC GALERII
Pomimo, że nazwa modelu (born – urodzić się) daje szerokie możliwości do żartów, w tym tych uznanych za niestosowne, nie skorzystam z tej sposobności i zostawię je tym, którzy przetestowali model korzystając ze zdjęć i filmów w internecie. Już pobieżne poznanie Borna uwidacznia, iż nad jego „narodzinami” zgodnie i w pocie czoła pracowała spora grupa ojców i matek. Tak matek, gdyż samochód może posiadać ich kilka, w przeciwieństwie do ludzi u których rodzona matka może być tylko jedna. Chyba że ja coś pominąłem, zapomniałem lub o czymś nie wiem i obecnie też człowiek może posiadać ich kilka. Ale odbiegliśmy od bohatera testu, wróćmy zatem do Cupry Born. Przednie fotele posiadają
zintegrowane zagłówki i są bardzo wygodne. Względem komfortu podróżowania również i pasażerowie tylnej kanapy nie będą czuli się jak niechciany bliźniak. Co prawda oprócz dwóch gniazd USB (typu-c) stwórcy nie przewidzieli dla nich żadnych udogodnień, nawet podłokietnika, ale wygoda kanapy oraz ilość miejsca, nie tylko na nogi, w znacznym stopniu rekompensuje to. A jeżeli lubią podróżować z zadartą głową, dzięki panoramicznemu dachowi będą mogli podziwiać niebo.
Każda osoba, może nie tuż po urodzeniu a w wieku pozwalającym zgodnie z prawem na prowadzenie samochodu, nie powinna mieć problemu z dobraniem właściwej pozycji za kierownicą, i to bez względu na wnoszoną do kabiny posturę. Siedząc już wygodnie, kiedy spojrzy przed siebie zauważy niewielkich rozmiarów wyświetlacz za kierownicą i domyślam się – tak jak ja – że pomyśli „o tutaj się nie popisali i tego wyświetlacza w ogóle nie będzie widać w trakcie jazdy”. A jednak spisali się, i to znakomicie. Otóż został on przymocowany do kolumny kierownicy, a co za tym idzie bez względu na to jak ją ustawimy nie wpłynie to na jego czytelność. Brawo.
Osoby lubiące wszystko gładzić i głaskać będą zachwycone rozwiązaniami, które zaproponowali rodzice Cupry Born. Nawet na kierownicy nie znalazły się przyciski, a swoistego rodzaju
touchpady (panele dotykowe). Za pośrednictwem jednego z nich reguluje się głośność multimediów. Takie rozwiązanie sprawiło, że w trakcie intensywnych manewrów kierownicą kilkukrotnie udawało mi się – bezwiednie – zmienić natężenie dźwięku w kabinie. Pierwszy raz byłem zaskoczony, drugi wkurzony, jednak z każdym kolejnym robiłem się coraz odporniejszy, aż wreszcie osiągnąłem etap całkowitego zobojętnienia. Równocześnie można uznać, że zostałem wytresowany przez Borna, bo jeżeli nie jechałem sam, to z niespotykaną uwagą umieszczałem dłonie na kierownicy, aby nie spowodować niepotrzebnej zmiany natężenia dźwięku w kabinie. Nie inaczej jest z obsługą elektrycznej rolety dachu panoramicznego. Trzeba nauczyć się z jakim naciskiem przesunąć palec po panelu sterującym, aby rozsunęła się lub zasunęła. Za to żadnego problemu nikt nie będzie miał z obsługą schowka na okulary, bo jego po prostu nie ma.
Aby bezstresowo poruszać się Cuprą Born konieczne jest duże zaufanie do działania elektroniki. Powodem jest sposób włączania i wyłączania modelu oraz brak wykonywania przy tym praktycznie jakichkolwiek działań. Wystarczy bowiem z kluczykiem wsiąść do Cupry Born, nacisnąć pedał hamulca, przekręcić dźwignię kierunku jazdy i... już można zacząć pokonywać pierwsze metry. Nie inaczej jest z wyłączeniem. Po dojechaniu do celu wystarczy nacisnąć przycisk „P” i można opuścić kabinę. Efekt niepewności, czy wszystko zrobiło się właściwie, a samochód nie odjedzie bez naszej obecności w nim potęguje fakt, że dla naszych uszu oraz oczu praktycznie nic nie uległo zmianie i chociażby muzyka jak grała tak gra dalej. Wyłącza się dopiero po opuszczeniu przez nas kabiny.
Cupra Born oferuje możliwość pokonywania kilometrów z wykorzystaniem różnych trybów jazdy, które zmienia się przyciskami przy kierownicy lub w podmenu ekranu głównego, jeżeli lubisz klikać. Trzeba przyznać, że ładnie się nazywają: Range, Comfort, Performance, Cupra oraz Individual. Pomimo, że dokonują paru zmian w charakterystyce Borna, a Individual pozwala na samodzielne dobranie kilku parametrów, to różnica w prowadzeniu była dla mnie psychologiczna i po prawdzie ograniczyła się do zmiany przewidywanego zasięgu. Tym samym, oprócz sprawdzenia ich działania, cały test pokonałem na trybie Comfort. Zdecydowanie większą różnicę, po puszczeniu pedału przyspieszenia, odczuwa się w zależności od tego czy poruszamy się na biegu „D’, czy „B”. „B” oferuje zautomatyzowane podhamowywanie pozwalające nie tylko na większe uzupełnianie energii w bateriach, ale również – umiejętnie używane – na prawie całkowite wytracenie prędkości. „D” natomiast nastawiony jest na żeglowanie (efekt jakby w manualnej skrzyni biegów wrzucić luz), jednak nie do końca, bo czasami mu się nudzi i zaczyna delikatnie podhamowywać Borna. Oba działają w sposób przewidywalny, jednak zabrakło mi możliwości regulacji stopnia podhamowywania. Widać nie można mieć wszystkiego.
Pomimo, że Cupra Born nie jest modelem wielkości Citroena C1, czy też Toyoty Aygo, to poruszanie się nim po mieście jest zwinne. Przestrzegam jednak przed próbami wyścigów spod świateł. Co prawda robi to żwawo, jednak nie bezwysiłkowo i na tyle szybko żeby człowiek obawiał się iż nadwyręży mięśnie karku. Nie ukrywam, spodziewałem się trochę więcej. Za to jazda drogami lokalnymi to czysta przyjemność. Właśnie tego typu trasy wydają się być naturalnym jego środowiskiem. Sprawnie nie tylko przemierza proste odcinki, ale i ciasne zakręty, przewidywalnie reaguje na nasze polecenia, a zawieszenie (adaptacyjne, po którym spodziewałem się więcej i gdyby nie zaznaczona pozycja w specyfikacji uznałbym, że testowany egzemplarz posiada standardowe) pozwala zapomnieć o nierównościach asfaltu. Jest miło, cicho i przyjemnie. Podróż autostradą przynosi trochę inne doznania. Osiągnięcie prędkości przelotowej przychodzi mu bez zadyszki i kabina nie jest atakowana ponadnormatywnymi dźwiękami, jednak ograniczenie prędkości maksymalnej do 160 km/h niesie za sobą konsekwencje. Po przekroczeniu 145 km/h Born zaczyna dawać wyraźne znaki żeby „przestać go męczyć” i odpuścić pedał przyspieszenia. Wiem, że w Polsce poruszanie się z taką - i wyższą - prędkością jest niedozwolone, jednak czasami sytuacja na drodze powoduje, że przynajmniej chwilowe przekroczenie jej jest bezpieczniejsze niż inna reakcja lub jej całkowity brak. Cupra Born jednak nie daje nam takiego wyboru. Moc wspomagania kierownicy nie wszystkim może przypaść do gustu. O ile w mieście, czy też poruszając się drogami lokalnymi nie miałem do niej zastrzeżeń, to przy prędkościach autostradowych jest zbyt mocna i to na tyle, że znalazła się tuż nad progiem akceptowalnym przeze mnie. Nie powinno być dla nikogo zaskoczeniem, że Cupra wyposażyła Borna w szereg rozwiązań mających w zamyśle wspomagać kierowcę w prowadzeniu. Idzie im to różnie. System utrzymania w osi jezdni jest stanowczy (aktywuje się powyżej 60 km/h i można go wyłączyć na czas jazdy), monitorujący martwe pole precyzyjny, tak samo jak sczytujący znaki, kontroli odstępu potrafi zadziałać tylko ze znanego sobie powodu, a Auto Hold reaguje niespiesznie.
Cupra Born posiada fantastyczne rozwiązania oraz takie, co do których trafności mam duże wątpliwości. Jakby twórcom w pewnym momencie zaczynało się nudzić i postanowili pokombinować nie przejmując się finalnym rezultatem. Przykłady? Proszę bardzo. Doskonałym rozwiązaniem jest przesuwny podłokietnik i to nie tylko ze względu na wygodę trzymania na nim łokcia, ale przede wszystkim na fakt, że maksymalnie przesunięty do przodu zakrywa ładujący się bezprzewodowo smartfon. Na przeciwnym biegunie znalazła się obsługa szyb. Pomimo że we wszystkich drzwiach są one elektryczne, to do ich obsługi służą tylko dwa przyciski. Standardowo obsługują one szyby przednie, a chcąc opuścić lub podnieść te tylne konieczne jest naciśnięcie przycisku REAR. Wychodząc z Borna wyłącza się muzyka, co pozwala– przynajmniej częściowo – na ukrycie faktu, że kolumny znalazły się tylko z przodu pojazdu. Doskonale działa (bezprzewodowo) Android Auto, jednak osoby nielubiące mieć włączonych za dużo funkcji w smartfonie muszą pamiętać, iż każdorazowo aktywuje on również wifi w nim. Chcąc korzystać z ogrzewania kierownicy trzeba być wytrwałym, gdyż żeby je włączyć trzeba przeklikać się do menu klimatyzacji, bo tylko tam znajduje się przycisk (wirtualny) do jego uruchomienia. Chyba że ja chwyciłem pomroczność i jest jeszcze jakaś inna możliwość, której nie znalazłem. Cupra Born będzie za to doskonałym towarzyszem romantycznej randki, gdyż wyposażona została w zestaw piknikowy. Wystarczy wyjść na zewnątrz, otworzyć bagażnik, usiąść spuszczając nogi na zderzak i dzięki tylnym lampom każde z was będzie miało swoją płaską półeczkę.
W trakcie testu, nie skoncentrowanego na jak najmniejszym poborze energii, Cupra Born zadowoliła się średnio 18,4 kWh na 100 km. Przyjemność obcowania z nią producent wycenił na 265 775 PLN, a przynajmniej tyle trzeba zapłacić za testowany egzemplarz, którego wyposażenie zostało uzupełnione o parę dodatków, takich jak dach panoramiczny (dopłata 6000 PLN), adaptacyjne zawieszenie (4698 PLN), czy chociażby pakiety Cargo, Comfort+ oraz Pilot L.
Pomimo że Cupra Born jest pracą zespołową grupy osób, to nie przypomina przypadkowego dzieła, które można by skwitować stwierdzeniem „cieszmy się, że nie szczeka”. Posiada rodzinne geny i nawet ludzie skrajnie mu nieprzychylni nie stwierdzą, że pochodzi z innego rodu, a Cupra tylko dała mu imię. To interesujący model do sprawnego przemieszczania się, w szczególności po mieście i drogach lokalnych, jednak nie sportowy. Born, witaj w rodzinie jako jej pełnoprawny członek.
Specyfikacja Cupry Born e-boost 62 kWh:
Silnik: elektryczny
Moc [KM]: 231
Pojemność akumulatorów: 62 kWh
Napęd: na koła tylne
Zużycie energii [WLTP średnio]: 16,0 kWh/100 km
Zasięg [WLTP]: 422 km
Prędkość maksymalna: 160 km/h
Przyspieszenie 0–100 km/h: 7 sek.
Długość: 4322 mm
Szerokość: 1778 mm
Wysokość: 1540 mm
Wnętrze Cupry Born