Wykorzystujemy ciasteczka (ang. cookies) w celu gromadzenia informacji związanych z korzystaniem ze strony. Stosowane przez nas pliki typu cookies umożliwiają: utrzymanie sesji Klienta (także po zalogowaniu), dzięki której Klient nie musi na każdej podstronie serwisu ponownie się logować oraz dostosowanie serwisu do potrzeb odwiedzających oraz innych osób korzystających z serwisu; tworzenie statystyk oglądalności podstron serwisu, personalizacji przekazów marketingowych, zapewnienie bezpieczeństwa i niezawodności działania serwisu. Możesz wyłączyć ten mechanizm w dowolnym momencie w ustawieniach przeglądarki. Więcej tutaj. Zamknij

logo kdk.pl
Testy Tech Historia Prawo Felietony Gazeta ikona szukaj
Testy Tech Historia Prawo Felietony Ekomoto Inspiracje KATALOG FIRM Cennik logo KATALOG dla kierowców SZUKAJ






Test

Samsung Galaxy Buds Live - SPA z muzyką techno


Robert Lorenc


Samsung Galaxy Buds Live

Czasami potrzebujemy się odciąć od świata zewnętrznego. Innym razem chcielibyśmy porozmawiać mając wolne ręce. Kiedy indziej po prostu mamy ochotę na oddanie się rozrywce i delektowaniu się muzyką. „Na papierze” bezprzewodowe słuchawki Samsung Galaxy Buds Live wydają się być idealnym rozwiązaniem na wszystkie te potrzeby. Czy jednak tak jest faktycznie?

Trzeba przyznać, że Samsung przyłożył się do zaprojektowania słuchawek bezprzewodowych Galaxy Buds Live i nie zlecił tego zadania trzylatkowi na lekcji rysunku. Doskonała jest ich forma oraz kształt, jak również zastosowane
materiały są miłe w dotyku. Wszystko to sprawia wrażenie, że będzie można się z nich cieszyć długo, nawet jak wydrukowana gwarancja, z racji upływu czasu, pożółknie. To samo można napisać o etui i nie będzie w tym ani krzty przesady. Brzmię już jak billboard reklamowy Samsunga i zaczynam unosić się nad ziemią? Czas zatem wylądować, ale nie twardo. Wraz z etui i słuchawkami w pudełku znalazły się również dwa rodzaje gumek na fasolki, czyli słuchawki, które różnią się grubością. Pierwotnie miałem wrażenie, że z tymi cieńszymi słuchawki będą wypadały mi z uszu. A jednak nie wypadały i co ciekawsze, finalnie okazały się na tyle wygodne, że przy długotrwałym korzystaniu zdarzało mi się zapomnieć, iż w ogóle znajdują się w moich uszach. Kiedy założyłem grubsze gumki, wszystko pasowało jak ulał, jednak była to przyjemność krótkotrwała, bo przy dłuższym ich używaniu po prostu zaczynały boleć mnie uszy.

Aplikacja


Słuchawkami Galaxy Buds Live można zarządzać za pośrednictwem smartfona, przynajmniej tego z Androidem na pokładzie. Służą do tego dwie aplikacje, a w zasadzie jedna, ale konieczna jest instalacja dwóch. Już wyjaśniam. Teoretycznie powinna wystarczyć tylko aplikacja Galaxy Buds Live, bo to nią realizuje się wszystkie ustawienia. Teoretycznie, bo w praktyce nie otworzysz jej nie mając zainstalowanej Galaxy Wearable, która jest jej niejako systemem operacyjnym. A zatem otwierasz Galaxy Wearable i dokonujesz wszelkich ustawień na które pozwala aplikacja Galaxy Buds Live. Prawda, że to logiczne? Tak też myślę. Kiedy ogarniesz już ten „samsungowski świat” szybko przekonasz się, że aplikacja będzie przydatna ci tylko sporadycznie. W zasadzie ustawisz słuchawki pod siebie raz i jeżeli nie zmienią ci się preferencje, to nie będziesz odczuwał konieczności dokonania zmian. W codziennym użytkowaniu aplikacja może przydać się tylko do bieżącego sprawdzania poziomu naładowania słuchawek (aczkolwiek widać ją również przy stanie połączenia Bluetooth). Tyle i to nawet wtedy jak zdefiniujesz za jej pośrednictwem włączanie i wyłączanie aktywnego usuwania

szumów za jej pośrednictwem, ale do tego jeszcze wrócimy.

Energia


Jak każde bezprzewodowe słuchawki, również i Galaxy Buds Live, aby działały, muszą posiadać odpowiedni zasób energii w bateriach. Ładuje się je za pośrednictwem etui, które dostarczone jest z nimi. To proste rozwiązanie, bo wystarczy jedynie aby pamiętać żeby po zakończeniu korzystania, włożyć je do niego. Jednak etui nie jest energetycznym perpetuum mobile, a co za tym idzie konieczne jest jego ładowanie. Niestety w opakowaniu nie znalazła się ładowarka do niego, a jedynie kabel zakończony tradycyjną wtyczką USB. Oznacza to, że dawcę prądu musisz znaleźć sam, a kto nim będzie i czy oferowany przez niego prąd nie spowoduje uszkodzenia etui lub skrócenia żywotności jego baterii, jest tylko i wyłącznie twoją odpowiedzialnością. Kombinuj ile maksymalnie watów możesz dostarczyć albo zupełnie nie przejmuj się tym faktem. Jak podłączysz i będzie ładować, to dobrze, jak nie, to zmień źródło energii. W ocenie stopnia naładowania etui pomocna jest jego trzykolorowa sygnalizacja: czerwona (stopień naładowania jego baterii jest poniżej 30%), pomarańczowa (bateria jest naładowana w przedziale między 30, a 60%) i zielona (bateria naładowana jest powyżej 60%). Na szczęście jego bateria jest na tyle pojemna, że nie trzeba każdorazowo po naładowaniu słuchawek, szukać źródła do naładowania etui.

Pasterz


Galaxy Buds Live, jak każde urządzenie sparowane za pośrednictwem Bluetootha, posiada ograniczony zasięg od nadajnika (odbiornika), co powoduje że sprawdzą się one doskonale w roli pasterza. I to obojętne czy będziesz pilnował psa, kota, żółwia, czy innego pupila z którym spacerujesz. No może z wyjątkiem rybek, one nie spełnią się dobrze w tej roli, a akwarium raczej samo i bez kontroli się nie oddali, nawet jak ma zainstalowane kółka. Kiedy będziesz wychodził na spacer ze zwierzakiem wystarczy że zapniesz mu nadajnik - który sparowałeś ze słuchawkami – na przykład do jego obroży. Tyle, reszta w rękach techniki, a ty możesz oddać się błogosławieństwu nicnierobienia, nawet zamknąć oczy i kontemplować muzykę, czy treści z audiobooka. Kilkumetrowy zasięg działania słuchawek zrobi swoje i jak tylko zwierzak poczuje zew wolności i zbytnio oddali się od ciebie, zaraz połączenie zostanie zerwane, co będzie dla ciebie sygnałem do działania, czyli ponownego określenia mu granic jego wolności.







Dźwiękowa ekstaza i niebyt


Jakość dźwięku który oferują Galaxy Buds Live miło mnie zaskoczył. Pomimo braku możliwości ręcznego ustawienia poszczególnych pasm dźwięku (dostępnych jest tylko sześć systemowych ustawień korektora), zakres który oferują Galaxy Buds Live przypadł mi do gustu. I to na tyle, że w żadnym momencie testu nie odczułem braku, a tym samym konieczności, ręcznego wysterowania dźwięku. Trzeba tutaj jasno przyznać, że mam klasyczny słuch muzyczny, czyli jak grają to słyszę i prędzej ryby będą mogły żyć bez wody niż ja prawidłowo nazwę jakąkolwiek nutę z tych dochodzących do moich uszu. Dzięki temu lub pomimo tego, dźwięki wydobywające się ze słuchawek pozwalały mi – w zależności od potrzeby - na pełny relaks i delektowanie się muzyką lub też na skupienie się na rozmowie. A skoro jesteśmy przy prowadzeniu rozmowy za pośrednictwem Galaxy Buds Live, to teoretycznie da się przez nie prowadzić dialog. Dlaczego teoretycznie? Bo o ile ty wszystko słyszysz wręcz doskonale (pod warunkiem, że nie znajdujesz się w głośnym otoczeniu, ale o tym za chwilę), to rozmówca musi wyłapywać twoje słowa z innych docierających do niego dźwięków. Jeżeli prowadzisz prywatną pogadankę, rozmówca szczerze powie ci o tym. Jeżeli to rozmowa biznesowa w której jesteś stroną odpowiadającą na pytania, dyskutant nawet nie zająknie się o jakości połączenia. Jeżeli jednak to ty będziesz chciał coś załatwić z rozmówcą, najprawdopodobniej w kulturalny sposób zbędzie cię tak, aby jak najszybciej zakończyć tą dźwiękową kakafonię. Niedostateczną jakość połączenia powinno wyeliminować włączenie aktywnego usuwania szumów. Pewnie by tak było, gdyby nie fakt, że w Galaxy Buds Live jest to tylko pozycja na liście wyposażenia, a nie w pełni działająca funkcja. Niestety aktywacja jej niczego nie poprawia. Obojętne czy jest włączona, czy też nie, rozmówca nie odczuwa praktycznie żadnej różnicy, a do twoich uszu dociera taka sama ilość dźwięków otoczenia i to o niezmienionym natężeniu. A zatem jeżeli chcesz porozmawiać przez Galaxy Buds Live to wybierz ciche miejsce, bo wtedy przynajmniej ty będziesz odczuwał satysfakcję z prowadzonej rozmowy. W innym przypadku, jeżeli chcesz zostać dobrze zrozumiany, lepiej nie korzystaj z nich. Niestety to nie jedyna ich wada dotycząca połączenia telefonicznego. Wybierając ręcznie numer telefonu, występuje tak duże opóźnienie pomiędzy naciśnięciem wybranej cyfry, a sygnałem potwierdzającym to w słuchawkach, że jedyną akceptowaną formą jest ignorowanie go. W innym przypadku będziesz kilkukrotnie sprawdzał, czy wybrałeś właściwą liczbę cyfr. To irytujące.






Salon odnowy


Galaxy Buds Live są jak salon SPA w którym puszczana jest muzyka techno. Dla pewnej grupy będzie to spełnienie marzeń i miejsce którego nigdy nie chcieliby opuszczać. Wszystko zależy od osobistych preferencji. Jeżeli jesteś z pokolenia które używało - i nadal używa – słuchawek tylko do słuchania muzyki lub konsumowania treści, to w tej roli sprawdzą się wyśmienicie. Jeżeli jednak zaczniesz od nich wymagać większej uniwersalności i od czasu do czasu za ich pośrednictwem chciałbyś odciąć się od świata lub porozmawiać, będziesz rozczarowany, i to bardzo. Jedni nazwą to specjalizacją, a inni ułomnością. Tobie pozostawiam wybór. Ja uważam, że jak na słuchawki kosztujące 849 PLN (w regularnej cenie) powinny dawać więcej, aniżeli stosunkowo wąskie pasmo, w którym endorfiny wypełniają nasz organizm.

Samsung Galaxy Buds Live

Aplikacja do zarządzania Galaxy Buds Live



Podziel się:




Styczeń 2022

Robert Lorenc

Dziękuję firmie x-kom za udostępnienie Galaxy Buds Live do testu.

Gwarancja niezależności testu.
Oznacza ona, iż test nie był inspirowany, sponsorowany, sprawdzany oraz korygowany w jakikolwiek sposób przez firmy czy też osoby powiązane z testowanym produktem. Nie miały one również wpływu na jego kształt oraz formę.

Zobacz ostatnie numery miesięcznika motoryzacyjnego:













Warte uwagi