Wykorzystujemy ciasteczka (ang. cookies) w celu gromadzenia informacji związanych z korzystaniem ze strony. Stosowane przez nas pliki typu cookies umożliwiają: utrzymanie sesji Klienta (także po zalogowaniu), dzięki której Klient nie musi na każdej podstronie serwisu ponownie się logować oraz dostosowanie serwisu do potrzeb odwiedzających oraz innych osób korzystających z serwisu; tworzenie statystyk oglądalności podstron serwisu, personalizacji przekazów marketingowych, zapewnienie bezpieczeństwa i niezawodności działania serwisu. Możesz wyłączyć ten mechanizm w dowolnym momencie w ustawieniach przeglądarki. Więcej tutaj. Zamknij

logo kdk.pl
Testy Tech Historia Prawo Felietony ikona szukaj
Testy Tech Historia Prawo Felietony Ekomoto Inspiracje KATALOG FIRM Cennik logo KATALOG dla kierowców SZUKAJ






Rynek

Nadchodzi zima. Czas pomyśleć o oponach (nie żeby nimi palić)



Branża oponiarska

Producenci opon zachowują się jak dilerzy narkotyków. Z tą tylko różnicą, że pierwszego kompletu (działki) nie dają za darmo i wystawiają faktury. I ja się im w sumie nie dziwię. Wiedzą oni bowiem doskonale, że każdy kierowca jest uzależniony od ich produktów i nie przejedzie nawet kilometra bez nich. No chyba że porusza się pojazdem gąsienicowym, ale to wyjątki.

Analizując rynek motoryzacyjny, branża oponiarska jawi się jako prawie całkowicie niepodatna na obecne zawirowania na nim. To pewny, stabilny i przewidywalny sektor rynku, dla którego liczy się tylko liczba poruszających się po drogach pojazdów, ewentualnie wykonywane
przez nie przebiegi, co ma wpływ na zużycie opon. Zupełnie nieistotny jest ich napęd, czy też dostępność.

Wydawać by się mogło, że przemysł oponiarski nie jest jedynym, który posiada taką właśnie pozycję. Kolejnym z przykładów mogliby być producenci układów hamulcowych (klocków, szczęk, czy też tarcz). Bez nich również żaden samochód nie jest w stanie bezpiecznie się poruszać. Jednak wobec nich, jak również i pozostałych firm, jest zasadnicza różnica. Producenci opon jako prawie jedyni (można do nich wliczyć jeszcze producentów nagłośnienia, ale to bardziej wynika z chęci podniesienia przez producentów samochodów wobec klientów prestiżu i wizerunku modelu) dostarczają produkty pod swoją własną nazwą. Co zrozumiałe, daje im to dodatkowy bonus i rozpoznawalność wśród kierowców. Czyż nie pięknie wyglądałoby takie BMW i7 kosztujące minimum 650 000 PLN, które prezentowałoby w salonie swoje wdzięki na oponach BMW? A tak nie jest i z czegoś to wynika. Czy równie pozytywnie odbierane byłoby ono przez kierowców gdyby posiadało założone opony Sava? No właśnie.

Kiedy obecnie praktycznie wszystkie firmy z branży motoryzacyjnej borykają się z różnego rodzaju problemami, to przy nich producenci opon wyglądają jak złoty graal tego sektora gospodarki. W końcu nie da się jeździć nie korzystając z ich produktów. Wydaje się iż mogą oni z założonymi nogami, w ręku trzymając cygaro, ze swoich jachtów czy też odrzutowców, z góry patrzeć na pozostałych graczy tego rynku i kierowców. To sektor, który sprawia wrażenie że nie liczy pieniędzy, a je waży. Tę tezę potwierdza również ich zachowanie, jak również firm mających kreować ich wizerunek i budowanie relacji. Nie znalazły one czasu, aby w przeciągu tygodnia odpisać na jedno zadane pytanie, którego odpowiedź mogły zawrzeć w dwóch słowach. Przedstawicielem firm oponiarskich w Polsce jest Polski Związek Przemysłu Oponiarskiego i to oni wydali nam się odpowiednią instytucją, aby spytać się o obecną kondycję tej branży, gdyż jak sami o sobie piszą „reprezentują branżę, zatrudniającą bezpośrednio 11.000 pracowników w 6 fabrykach i firmach handlowych”. Ich misją jest „promowanie, reprezentowanie oraz ochrona uzasadnionych interesów przemysłu oponiarskiego”. Do ich zadań należy również „tworzenie klimatu zrozumienia dla przemysłu oponiarskiego i jego produktów wśród opinii publicznej i społeczności lokalnych”. Związek reprezentuje przemysł oponiarski w dyskusjach z rządem, samorządem, mediami, organizacjami pozarządowymi i trzeba przyznać, że idzie im to doskonale. Nie odpisują na maile, nie odbierają telefonów, jednak trzeba być cierpliwym, a może w końcu zostanie nagrodzona wytrwałość. Tak było w naszym przypadku. Po tygodniowych próbach dodzwonienia się (w różnych porach) w końcu udało nam się zamienić kilka zdań z osobą po drugiej stronie linii. Okazało się, że maile (przynajmniej te od nas) zaginęły w czeluściach cyfrowej rzeczywistości, a tym samym nie dotarły więc – co zrozumiałe – nie mogli na nie odpisać. Jednak udało się uzyskać odpowiedzi na nurtujące nas pytania. Zaskakujące, ale jednak. Otóż okazało się iż „nie zajmują się oni monitorowaniem cen opon, ani kondycją dealerów

opon tak hurtowych jak i detalicznych”. I żeby było jasne, opisana sytuacja nie jest zarzutem w stronę tych firm i instytucji, jak również próbą „wypłakania się”, że zostaliśmy w taki sposób potraktowani. To tylko fakt pokazujący ich podejście - do którego mają prawo - i potwierdzający jak bardzo wysoko stawiana jest rzetelność i dostępność przez ten segment rynku, aby docenił on twoje zaangażowanie oraz działania.

Z perspektywy przeciętnego kierowcy, wszystko co dotychczas zostało napisane, może on uznać za wyolbrzymianie i bzdurę, szczególnie po sprawdzeniu liczby marek opon na rynku, która powinna świadczyć o jego dużej konkurencyjności. I faktycznie biorąc pod uwagę tylko ten parametr można dojść do takiego wniosku. Jednak większość z nich jest elementem grup oponiarskich, co oznacza że finalnie – niezależnie od tego której marki opony się zakupi – środki z powyższej transakcji trafią do jednego skarbca. Tym samym zakup opon Bridgestone, Dayton, Firestone, Seiberling, Lassa, czy też Saeta zasili konto grupy Bridgestone. Continentala, Baruma, General Tire, Gislaveda, Matadora, Semperita, Sportivy, Mabora, czy Vikinga odnotowane zostanie przez księgowych grupy Continental. To niejedyne grupy. Na rynku funkcjonują jeszcze między innymi: grupa Goodyear (opony Goodyear, Debica, Fulda, Dunlop, Sava, Pneumant, Kelly, Diplomat), grupa Hankook (Hankook, Kingstar, Aurora, Laufenn, Rotex), grupa Michelin (Michelin, BFGoodrich, Kleber, Uniroyal, Orium, Taurus, Kormoran, Riken, Achilles, Warrior, Tigar, Strial), grupa Pirelli (Pirelli, Metzeler, Ceat, Courier), czy chociażby grupa Yokohama (Yokohama, Galaxy, Alliance).

Jaki zatem jest rynek oponiarski? Mając na uwadze powyższe wydaje się iż pracownicy i decydenci producentów opon nawet nie wiedzą kim są psychoanalitycy i prowadzą szczęśliwe oraz niczym niezmącone życie. Oby tak było, jednak czy tak jest w rzeczywistości danych brak, bo nimi się nie dzielą. Tym samym skazani zostaliśmy na te niezbyt szczegółowe, bo wyrażone w procentach (z jednym wyjątkiem). O ile w Europie w ostatnim kwartale 2021 roku, sprzedaż opon do samochodów osobowych wzrosła o 14%, to sprzedaż na pierwszy montaż, czyli do fabryk samochodów, spadła o 8%. W Polsce, w całym 2021 roku, sprzedaż opon do samochodów osobowych (w tym do SUV-ów oraz dostawczych) wzrosła o 30%, a do samochodów ciężarowych o 14%. Kierowcy najczęściej wybierali opony z segmentu budżetowego (43%), 30% z nich zdecydowało się na opony premium, a pozostali (27%) na segmentu średniego. W pierwszym kwartale 2022 roku w Polsce sprzedano 4,5 mln opon, co oznacza wzrost o 22% sprzedaży opon do samochodów osobowych (w tym do SUV-ów oraz dostawczych), o 7% do samochodów ciężarowych i o 17% do motocykli. W całym pierwszym półroczu 2022 roku odnotowano wzrost o 9% sprzedaży opon do samochodów osobowych (w tym do SUV-ów oraz dostawczych), o 4% do samochodów ciężarowych i o 11% do motocykli (wszystkie dane za PZPO).






Bez względu na status oraz moc sprawczą przemysłu oponiarskiego nie jest on w stanie powstrzymać nadejścia zimy. Nawet jakby chciał, a z pewnością tego nie chce, gdyż oznacza on zwiększenie ich przychodów. Zupełnie inaczej niż dla kierowców, dla których, a przynajmniej znacznej ich liczby, wiąże się ze zmianą opon z letnich na zimowe. Jednak to nie kalendarz, a termometr powinien być dla nich wyznacznikiem jeśli chodzi o najbardziej odpowiednią porę wymiany opon na zimowe. Jeżeli średnia dobowa temperatura zaczyna oscylować w okolicach 7 stopni Celsjusza wtedy powinni poważnie pomyśleć o wymianie opon na zimowe, i to bez względu na fakt iż synoptycy nie zapowiadają w najbliższym czasie opadów śniegu. To właśnie opony zimowe, dzięki większej zawartości krzemionki, przy niskich temperaturach, zachowują odpowiednią miękkość, a co za tym idzie większe od opon letnich bezpieczeństwo w prowadzeniu pojazdu.

Jeżeli ktokolwiek liczył, że ze względu na swoją pozycję, producenci opon nie posiadają w swoich zasobach słowa „podwyżka”, to spotka go niemiłe rozczarowanie. Decydując się obecnie na zakup opon będzie musiał wydać więcej niż w zeszłym roku. O ile? Niestety nie zostały nam udostępnione takie dane więc musimy posłużyć się własnymi wyliczeniami na konkretnych przykładach (wszystkie ceny za jedną nową oponę). W 2021 roku opona Vredestein Wintrac w rozmiarze 205/55 R16 kosztowała 335 PLN. Obecnie trzeba za nią zapłacić 430 PLN (wzrost o ponad 28%). Falken Eurowinter HS01 w rozmiarze 245/40 R18 wyceniona została na 660 PLN (rok temu kosztowała 490 PLN, co stanowi wzrost o prawie 35%). Dębica Frigo HP2 w rozmiarze 195/55 R15 to obecnie wydatek 310 PLN (260 PLN w 2021 roku), czyli więcej o ponad 19%. Opona Pirelli Winter Sottozero 3 w rozmiarze 245/45 R18 homologowana dla marki BMW w zeszłym roku kosztowała 750 PLN, a obecnie 880 PLN (+ 17,3%).






Wydawać by się mogło, że ci którzy poruszają się na oponach wielosezonowych z tętnem spoczynkowym mogą czekać na nadchodzącą zimę. Co do zasady tak, jednak i oni powinni zdecydować się odwiedzić wulkanizację. Specjaliści zalecają, aby przynajmniej raz na sezon, a jeżeli samochód pokonuje mało kilometrów, to minimum raz w roku wyważyć opony, najlepiej wszystkie cztery. Powód jest prozaiczny i stoi za nim nasze bezpieczeństwo. Ponieważ drogi po których poruszamy się na co dzień nie są idealnie płaskie, a co za tym idzie w praktyce układ zawieszenia oraz opony narażone są na ciągłe drgania mogące spowodować między innymi rozważenie kół. Taka niewyważona opona nie tylko przestaje w 100 procentach właściwie pracować, ale również negatywnie wpływa na zawieszenie, w tym na jego trwałość. W konsekwencji poruszanie się na niewyważonych kołach może spowodować ponadnormatywne zużycie elementów zawieszenia i konieczność ich wymiany wcześniej, niż wynikałoby to z właściwej ich eksploatacji.

Pomimo, że w Polsce nie ma obowiązku zmiany opon z letnich na zimowe i odwrotnie, to w przypadku zdarzenia drogowego zimową porą, poruszanie się na oponach letnich może stanowić naruszenie zasad bezpieczeństwa w ruchu drogowym. Łatwiej wówczas o wskazanie winy takiego kierowcy w spowodowaniu zdarzenia. Dodatkowo należy pamiętać, że sezonowa wymiana opon może być obowiązkiem wynikającym z podpisanej umowy leasingowej, czy ubezpieczeniowej. Ubezpieczyciel może wtedy wykorzystać sytuację i odmówić wypłaty odszkodowania z powodu braku odpowiednich opon.

Polskie prawo określa jedynie minimalną wysokość bieżnika, która wynosi 1,6 milimetrów, bez względu na rodzaj opon. Jednak - jak wskazują profesjonaliści zajmujący się na co dzień serwisem opon - testy prowadzone przez producentów ogumienia jednoznacznie dowodzą, że ogumienie zimowe powinno mieć minimum 4-milimetrowy bieżnik, ponieważ tylko wtedy zapewnia odpowiedni poziom bezpieczeństwa zarówno dla pasażerów samochodu, jak i dla innych uczestników ruchu drogowego.

Branża oponiarska






Podziel się:




Październik 2022

Zdjęcia źródłowe: Continental, Kevin Clyde Berbano /unsplash; kolaż: studio.kdk.pl

Tekst pochodzi z poniższego numeru miesięcznika motoryzacyjnego:


POBIERZ NUMER




Warte uwagi