Aby przywrócić blachę samochodu do jej pierwotnego kształtu, a tym samym skutecznie usunąć wgniotkę
musi ona spełniać dwa warunki. Po pierwsze wraz z jej pojawieniem się lakier samochodu pozostał nienaruszony. Po drugie w jej miejscu nie nastąpiło pęknięcie karoserii. I to tyle. Osoby mające duszę hazardzisty mogą, po oglądnięciu filmu „instruktażowego” w internecie, spróbować samodzielnie ją usunąć. My byliśmy bardziej strachliwi lub nie wierzyliśmy w swoje manualne umiejętności lub po prostu chcieliśmy, aby było to dobrze i dla nas bezstresowo zrobione. Tak czy inaczej udaliśmy się do fachowców, kierując swoje kroki do firmy
Auto Gamma. Jeszcze nie na naprawę, a oględziny. To ważne, bo o ile nie musimy znać budowy samochodu, a tym samym wiedzieć, czy element, na którym znajduje się uszkodzenie jest wykonany ze stali czy też aluminium, to gdzie wgniotka się znajduje i jak jest duża stanowi bardzo ważną informację. Co istotne, ma to wpływ nie tylko na cenę i czas naprawy, ale również na metodę jej usunięcia. A ta niekoniecznie może być akceptowalna. Przykładowo, aby
usunąć wgniecenie które powstało na dachu, najczęściej konieczna jest ingerencja w podsufitkę samochodu. Jedni słysząc to tylko wzruszą ramionami, jednak jest pewna grupa osób, dla których będzie to zbyt duża ingerencja w ich samochód i prędzej zaakceptują pozostawienie wgniotki, niż pozwolą na jej usunięcie tą techniką.
W naszym przypadku naprawa okazała się prostą i nieskomplikowaną sprawą. Wynikało to z faktu, iż wgniecenie powstało na drzwiach, ponad ich wzmocnieniem. Sama naprawa również przebiegła
szybciej niż pierwotnie – i bez wcześniejszej konsultacji z osobą ją wykonującą – przewidywaliśmy. Ale po kolei. Podstawiając samochód do naprawy ważne jest, aby był on czysty. Jeżeli jednak umycie całego samochodu przerasta możliwości, to absolutnym minimum pozostaje umycie elementu, na którym znajduje się wgniotka. Tak nakazuje nie tylko przyzwoitość, ale pozwala to na właściwe wykonanie naprawy. Na tym nasza rola się kończy i do pracy przystępuje fachowiec. W naszym przypadku uzbroił on samochód we wszelkiego rodzaju ustrojstwa, takie jak lampa, ochraniacze, czy chociażby pompowana poduszka. Po tak przygotowanym miejscu pracy, zabrał się za likwidację wgniotki. Do tego celu posłużył mu specjalnie wyprofilowany pręt. Kilka fachowych ruchów, sprawdzenie efektów, mała korekta i... gotowe. Po wgniotce nie został nawet ślad. Jakby nigdy wcześniej jej tam nie było. Rewelacja.
Przyglądając się podejściu fachowca i pewności jego ruchów utwierdziliśmy się tylko w przekonaniu o podjęciu właściwej decyzji, a tym samym niepodejmowaniu próby samodzielnej naprawy. Jesteśmy przekonani, że takiego efektu byśmy nie uzyskali, a przynajmniej nie w tak krótkim czasie.