Zacznijmy od wyglądu zewnętrznego. Jak na auto typowo do pracy Isuzu jest po prostu bardzo ładne, szczególnie w perłowym odcieniu lakieru połączonym z czarnymi alufelgami. Powiem szczerze, że niektórzy producenci aut osobowych mogliby się uczyć od Isuzu jak projektować ładne
samochody. Zresztą, sami spójrzcie na zdjęcia i oceńcie jego stylistykę. Osobiście jestem zauroczony wyglądem D-Max'a.
Środek również nie wygląda na auto do prac ciężkich, a raczej jak dobrze wyposażona limuzyna klasy średniej. Podróżujący Isuzu D-Max'em mają do dyspozycji skórzaną tapicerkę, która nie tylko jest dobrej jakości, ale również zapewnia łatwość w jej czyszczeniu. Szkoda tylko, że osoba konfigurująca ten egzemplarz wybrała czarny kolor, co na pewno jest ułatwieniem w codziennym użytkowaniu, ale nadaje wnętrzu ponurej atmosfery. Przednie fotele są bardzo wygodne i umilą nawet dalszą podróż. Ich jedynym mankamentem jest dość słabe trzymanie boczne. Z tyłu do dyspozycji jest obszerna kanapa zapewniająca podróżowanie dla dwóch dorosłych osób, ale tylko na krótsze dystanse przez zbyt pionowo ustawione oparcie.
Deska rozdzielcza jest połączeniem nowoczesności i tradycji. Tradycyjne są analogowe zegary, które owszem są czytelne, ale ich trochę zbyt mała czcionka może przeszkadzać. Centralnie na konsoli środkowej umieszczono 9-calowy dotykowy ekran obsługujący wszystkie zainstalowane w aucie multimedia. Bardzo dobrej jakości plastiki są dobrze spasowane i nie trzeszczą nawet podczas jazdy terenowej. Największym mankamentem wnętrza testowanego egzemplarza były wstawki wykończone lakierem piano black, który bardzo się brudzi.
Funkcję bagażnika w D-Max’ie przejmuje paka ładunkowa. W przypadku prezentowanego auta do dyspozycji mamy przestrzeń o wymiarach 1571x1870 mm i ładowności aż 1088 kg. Jej funkcjonalność ogranicza
zabudowa, która z jednej strony zabezpiecza nasze bagaże, jednak uniemożliwia przewiezienie czegoś większego.
Isuzu D-Max w Polsce oferowany jest tylko z jednym silnikiem wysokoprężnym o pojemności 1.9 litra i mocy 163 KM. Kultura pracy tej jednostki jest bardzo wysoka, ale D-Max do najszybszych aut nie należy. Jednak w przypadku pickupów najbardziej się liczy nie moc, a moment obrotowy, który w tym przypadku wynosi pokaźne 360 Nm i jest bardzo pomocny w terenowych wyprawach. Zawieszenie, jak przystało na prawdziwego pickup'a, jest miękkie i idealnie spisuje się poza drogami utwardzonymi. Minimalnie gorzej jest na krętych, utwardzonych drogach, ale przecież nie mamy tutaj do czynienia ze sportowym autem, a prawdziwym "wołem" roboczym!
Na koniec największe zaskoczenie dotyczące moich jazd testowych D-Max'em. Otóż Isuzu mimo dużej masy własnej (2 tony) wcale nie należy do paliwożernych aut. Średnio, podczas tygodniowych jazd, D-Max zużywał zaledwie 8 litrów oleju napędowego na 100 kilometrów, co dzięki 76-litrowemu zbiornikowi paliwa daje zasięg około 950 kilometrów! Rewelacja.
Podsumowując, najnowsze wcielenie Isuzu D-Max'a jest bardzo dobrym samochodem zarówno do zadań specjalnych, jak i do uniwersalnych zastosowań. Przy tym wygląda naprawdę ładnie. Nawet cena około 180 000 zł wydaje się rozsądnie skalkulowana, a firmy mogą w pełni odliczyć VAT od ceny zakupu tego modelu, co dodatkowo podnosi jego atrakcyjność.