Wykorzystujemy ciasteczka (ang. cookies) w celu gromadzenia informacji związanych z korzystaniem ze strony. Stosowane przez nas pliki typu cookies umożliwiają: utrzymanie sesji Klienta (także po zalogowaniu), dzięki której Klient nie musi na każdej podstronie serwisu ponownie się logować oraz dostosowanie serwisu do potrzeb odwiedzających oraz innych osób korzystających z serwisu; tworzenie statystyk oglądalności podstron serwisu, personalizacji przekazów marketingowych, zapewnienie bezpieczeństwa i niezawodności działania serwisu. Możesz wyłączyć ten mechanizm w dowolnym momencie w ustawieniach przeglądarki. Więcej tutaj. Zamknij

logo kdk.pl
Testy Tech Historia Prawo Felietony Gazeta ikona szukaj
Testy Tech Historia Prawo Felietony Ekomoto Inspiracje KATALOG FIRM Cennik logo KATALOG dla kierowców SZUKAJ





Ewa Ornacja, dr Jerzy Pobocha
Zrozumieć zbrodnię



Rozejrzyj się wokół siebie. Czy widzisz ludzi, którzy są skłonni do popełniania przestępstw?
Uwierz, mógłbyś się zdziwić, wiedząc, do czego są zdolni...

Dlaczego z pozoru normalni ludzie torturują, gwałcą i mordują? Jak to możliwe, że troskliwi rodzice przed odebraniem sobie życia zabijają własne dzieci? Co sprawia, że szefowie o psychopatycznych skłonnościach zamieniają podwładnych w niewolników? Co robić, by nie stać się ofiarą? Czy w ogóle można się przed tym ustrzec?

W książce Zrozumieć zbrodnię Ewa Ornacka oraz biegły sądowy z zakresu psychiatrii dr Jerzy Pobocha prowadzą nas przez mroczne meandry zbrodniczych umysłów.
Podstawowy błąd naszego myślenia polega na tym, że postrzegamy innych tak jak samych siebie. Tracimy czujność, myśląc: „Nigdy nie zrobiłbym czegoś takiego, nikt nie jest do tego zdolny". A to już prosta droga do tego, by wpaść w niebezpieczną pułapkę...


FRAGMENT KSIĄŻKI
Rozdział 1
Automatyzm sędziego i zagadki ludzkiego umysłu
Pod koniec listopada 2018 roku do Wrocławia zjechały autorytety medycyny: światowej sławy neurolog, wybitni kardiolodzy i psychiatrzy z Japonii, Szwecji, Kanady i Polski. Zacne grono wymieniało swoje doświadczenia w ramach międzynarodowej konferencji poświęconej psychogeriatrii.
Gromkie brawa zebrała nasza pani kardiolog. Po zakończonej prelekcji, wyraźnie zadowolona z reakcji sali, ustąpiła miejsca kolejnemu prelegentowi. Wykład po niej miał wygłosić profesor neurologii z Poznania.
Neurolog rozłożył swoje notatki na pulpicie ze sprzętem do prezentacji multimedialnych. Długo czegoś szukał.
Sala przyjęła to ze zrozumieniem.
– Przepraszam – powiedział w końcu lekko zdezorientowany.
– Mam pytanie do organizatorów. Gdzie znajdę laserowy wskaźnik do zmieniania slajdów?
– Musi być na pulpicie, przed chwilą pani profesor z niego korzystała – usłyszał podpowiedź.
Neurolog jeszcze raz poprzekładał swoje materiały do prezentacji w nadziei, że wskaźnik leży pod nimi, jednak po chwili bezradnie rozłożył ręce.
– Ale tu go nie ma. Pewnie pani profesor zabrała – zażartował.
Oczy sali skierowały się na panią kardiolog. Ta uśmiechnęła się szeroko, bo żart jej się spodobał. Zerknęła jednak do torebki i… uniosła wzrok z zażenowaniem. Wśród swoich rzeczy faktycznie odnalazła przedmiot nienależący do niej.
– Przepraszam pana, profesorze, i szanowne grono za zamieszanie – powiedziała, oddając laserowy wskaźnik.
Nikt nie miał do niej pretensji. Przecież takie rzeczy się zdarzają.
– To roztargnienie, zwykłe roztargnienie – komentował ktoś z sali.
Doktor Jerzy Pobocha, który krótko potem stanął za pulpitem ze swoim referatem, prelekcję rozpoczął słowami:
– Dzięki pani profesor nadarzyła się okazja, aby przybliżyć państwu zagadnienie z psychiatrii sądowej zwane automatyzmem. Niedawno polski sędzia miał z tego powodu spore problemy. Został oskarżony o przywłaszczenie 50 złotych i dopiero Sąd Najwyższy oczyścił go z zarzutu. Laserowy wskaźnik, automatycznie schowany przez panią profesor do torebki, jest wart znacznie więcej niż 50 złotych…

Co jest kradzieżą, a co roztargnieniem
Zobaczyła to cała Polska. Kamera monitoringu na stacji benzynowej pod Sochaczewem w marcu 2017 roku zarejestrowała, jak mężczyzna (ówczesny wiceprezes Sądu Rejonowego w Żyrardowie) płaci za butelkę wody mineralnej, chowa resztę, którą podała mu kasjerka, a następnie zabiera banknot leżący na ladzie. Pieniądze nie były jego. Zostawiła je starsza kobieta, która w tym samym czasie płaciła za paliwo i na moment odwróciła się od kasy. Szukała w torebce drobnych, a gdy podniosła wzrok, jej banknot był już w portfelu sędziego.
Wybuchła afera. Zdjęcia z monitoringu pokazywano w głównych programach informacyjnych. W postępowaniu dyscyplinarnym sędzia został uznany za winnego i usunięty z zawodu. Tymczasem Sąd Najwyższy zmienił wyrok sądu dyscyplinarnego pierwszej instancji, argumentując, że sędzia zabrał banknot bezwiednie, zatem jest niewinny.
– Zebrany w sprawie materiał świadczy o tym, że do zaboru pieniędzy doszło w wyniku błędu, przez roztargnienie, a nie celowy zamiar – uzasadniała sędzia Sądu Najwyższego Agnieszka Piotrowska. – A to oznacza, że w tym konkretnym przypadku nie doszło do przewinienia dyscyplinarnego, lecz fatalnej pomyłki wywołanej wysokim stopniem roztargnienia.
Polska pękała ze śmiechu i… oburzenia.
Wyrok Sądu Najwyższego (Izby Dyscyplinarnej) jest prawomocny, zatem sędzia mógł wrócić do wykonywania obowiązków służbowych. „Od dzisiaj każdy złodziej może tłumaczyć swoje nikczemne czyny stresem i wysokim stopniem roztargnienia” – kpił w Internecie komentator przedstawiający się jako Stetinesis. „Po prostu wzięło się czyjeś pieniądze i już – nie ma co drążyć tematu”.
„Solidarność zawodowa w najbardziej obrzydliwym wydaniu” – wtórował mu internauta Jan Nowak. „Problem w tym, że żaden zwykły obywatel nie zostałby z tego uniewinniony”.
O sprawie sędziego chętnie dyskutowali też politycy. Tadeusz Cymański z Prawa i Sprawiedliwości, gość audycji Rozmowy pod krawatem Radia Szczecin, stwierdził po prawomocnym wyroku: „Kardynalne i elementarne argumenty niestety są po stronie oburzonej opinii publicznej. Jeśli sędzia przez roztargnienie ukradł 50 złotych, to jak on rozstrzyga sprawy w sądzie, mając taką cechę osobowości?”.
– No właśnie. Panie doktorze, czy sprawa sędziego to precedens? Każdą odruchową kradzież będzie można teraz tak tłumaczyć?
– Zacznijmy od tego, że to naprawdę nie była kradzież. Komentarze w Internecie zazwyczaj są złośliwe. Bazują na emocjach, a nie na wiedzy. Owszem, w telewizji źle to wyglądało, ale przed wygłaszaniem „sądów ostatecznych” zalecałbym przynajmniej odrobinę umiaru. Przecież każdy z nas wykonuje pewne czynności odruchowo, automatycznie: ubierając się, myjąc ręce, poruszając się, kierując samochodem. Automatyzm, bo z takim zjawiskiem mamy do czynienia, już dawno został opisany w psychologii i psychiatrii sądowej. Są to stany zaburzeń świadomości, w których człowiek zachowuje się jak automat i wykonuje niezamierzone działania bez możliwości kontroli swojego zachowania. Czynności automatyczne wykonujemy stale.
– Ani razu publicznie nie padło to słowo.
– A powinno. Automatyzm jest znany i uznawany w orzeczeniach sądowych na całym świecie, tylko nie u nas. W amerykańskim podręczniku psychiatrii sądowej można znaleźć cały rozdział na ten temat. Nasi studenci znajdą szczegółowy opis zagadnienia w materiałach do egzaminu, np. w Wyższej Szkole Psychologii Społecznej. Studenci prawa powinni się tego uczyć na zajęciach z psychiatrii sądowej. Tymczasem powszechne reakcje są takie, jakbyśmy o tym słyszeli po raz pierwszy. Nie dziwię się zwykłym ludziom, ale jestem zdumiony, że biegli ani razu w swojej opinii nie odnieśli się to tego. W języku potocznym istnieje szereg wyrazów, które oddają istotę takich zachowań, np. bezwiednie, machinalnie, mimowolnie, rutynowo, nieświadomie, z rozpędu, samoistnie, niechcący, niecelowo, bezmyślnie, odruchowo. Każdy człowiek wie, że jest coś takiego, tylko nie biegli.
– Skąd wiadomo, że przypadek sędziego to automatyzm, a nie kradzież z premedytacją?
– W przypadku automatyzmu działania są szybkie, natychmiastowe, podejmowane bez zastanowienia. Wszystko dzieje się przy świadkach i pod czujnym okiem urządzeń rejestrujących. W grę wchodzi kwota lub przedmioty niestanowiące większej wartości, których posiadanie nie jest adekwatne do ryzyka. Czy przywłaszczenie 50 złotych można uznać za warte utraty autorytetu sędziego, a nawet wydalenia z zawodu? Postawienia zarzutów i wszczęcia procesu karnego?
W tym konkretnym przypadku ważne były także okoliczności poprzedzające zaistniałą sytuację. Jedną z nich było zmęczenie sędziego spowodowane przepracowaniem.
Na potrzeby dochodzenia opiniował go psycholog. Ustalił, że sędzia znany jest ze swojego roztargnienia. Gubił różne rzeczy, pozostawiał w nietypowych miejscach, i to wielokrotnie, chociaż na sali sądowej jest zorganizowany i dokładny. W czasie poprzedzającym zdarzenie miał zwiększoną ilość obowiązków. Prowadził wielowątkową sprawę karną, wymagającą maksymalnego skupienia. Widać było po nim, że jest przemęczony i niewyspany.
Ten zawód – podkreśla nasz rozmówca – wymaga dużej podzielności uwagi. Sędzia wykonuje wiele czynności naraz: wertuje akta, słucha świadków, patrzy na monitor, kontrolując zapis protokolantki z przebiegu przesłuchania. Po pracy przychodzi psychiczne zmęczenie. Rutynowe czynności mogą być wtedy słabiej kontrolowane przez mózg. Tamtego dnia sędzia wracał z prokuratorem i pracownikiem sądu z przesłuchania świadka incognito w sprawie karnej. Kasjerka ze stacji PKN Orlen przekazała mu resztę w bilonie bezpośrednio do ręki. Zabrał drobne i automatycznie wziął banknot, który do niego nie należał (myśląc, że jest jego). Był zamyślony. Biegły uznał, że wszystko działo się poza jego świadomością, zatem były to działania mimowolne, odruchowe.
– Ciekawa jestem, doktorze, czy biegli wykazaliby taką wyrozumiałość w stosunku do bezrobotnego montera ze stoczni. On też mógłby padać z nóg ze zmęczenia.
– Gdyby ten bezrobotny monter stał przy ladzie, za nic nie płacił, sięgnął po czyjś banknot i schował go do kieszeni, to byłaby kradzież. Nie dlatego, że jest bezrobotny, lecz z powodu diametralnie różnych okoliczności. Kradzież generuje inne zachowania. Złodziej wchodzi np. do sklepu jubilerskiego, rozgląda się na lewo i prawo, sprawdza, gdzie są kamery. Dopiero gdy ma pewność, że nie jest obserwowany – wyciąga z gabloty precjoza. Wszystko dzieje się równie szybko jak w automatyzmie, z tą różnicą, że działania są celowe, więc pod pełną kontrolą świadomości.
– Często zdarzają się przypadki automatyzmu?
– W naszym orzecznictwie, jak już wspomniałem, termin ten jest praktycznie nieużywany, a jeśli nawet, to niezwykle rzadko. Uważam, że to wstyd, ponieważ zjawisko, o którym mowa, tłumaczy wiele ludzkich zachowań. W państwie europejskim nie powinno się udawać, że czegoś takiego nie ma. W opinii psychologicznej sędziego z Żyrardowa, liczącej 70 stron, ani razu nie użyto określenia automatyzm. Biegły pisał o różnych rzeczach, ale nie użył nawet synonimów automatyzmu.
Rozmawiałem przez telefon z sędzią Sądu Najwyższego, która uniewinniła bohatera skandalu ze stacji benzynowej. Przedstawiłem się i odniosłem wrażenie, że pani sędzia natychmiast nastawiła się do mnie z dystansem, spodziewając się ataku. Moje intencje były skrajnie różne. Wyjaśniłem, że chcę jej pogratulować odważnej i sprawiedliwej oceny w tej sprawie. Zaskoczyłem ją, więc musiała być wcześniej wielokrotnie krytykowana. Nie tylko opinia publiczna, ale też prawnicy odsądzali ją od czci i wiary.



Ewa Ornacja, dr Jerzy Pobocha - Zrozumieć zbrodnię

Liczba stron: 296
Wydawnictwo: Rebis
Premiera: 4.06.2019


KUP KSIĄŻKĘ

Warte uwagi