Wykorzystujemy ciasteczka (ang. cookies) w celu gromadzenia informacji związanych z korzystaniem ze strony. Stosowane przez nas pliki typu cookies umożliwiają: utrzymanie sesji Klienta (także po zalogowaniu), dzięki której Klient nie musi na każdej podstronie serwisu ponownie się logować oraz dostosowanie serwisu do potrzeb odwiedzających oraz innych osób korzystających z serwisu; tworzenie statystyk oglądalności podstron serwisu, personalizacji przekazów marketingowych, zapewnienie bezpieczeństwa i niezawodności działania serwisu. Możesz wyłączyć ten mechanizm w dowolnym momencie w ustawieniach przeglądarki. Więcej tutaj. Zamknij

logo kdk.pl
Testy Tech Historia Prawo Felietony Gazeta ikona szukaj
Testy Tech Historia Prawo Felietony Ekomoto Inspiracje KATALOG FIRM Cennik logo KATALOG dla kierowców SZUKAJ






Test

Subaru Impreza STI vs. Mitsubishi Lancer Evolution X - ewolucja i rewolucja



Subaru Impreza STI vs. Mitsubishi Lancer Evolution X

Mitsubishi Lancer Evo X i Subaru Impreza STI samochody kultowe, dwie ikony grupy N, od lat rywalizujące ze sobą nie tylko na rynku motoryzacyjnym, ale przede wszystkim na odcinkach specjalnych. O ile Lancer kontynuuje pewną myśl stylizacyjną Mitsubishi, tak w przypadku Subaru mamy do czynienia wręcz z rewolucją klasycznego sedana zastąpił bowiem hatchback. Różnic między Miśkiem a Subarakiem jest jednak znacznie więcej, niż widać gołym okiem.

Początkowo do testów otrzymaliśmy Imprezę WRX STI w najlepszym wyposażeniu o tajemniczej nazwie TOP/TOG. Niestety, z powodu drobnej usterki samochód musiał wrócić na lawecie do Krakowa. Niecałe dwie godziny później pod naszą redakcją zaparkowało kolejne STI tym razem nie białe, ale niebieskie, i nie w wersji „full wypas”, a w standardowej. Z kolei Mitsubishi udostępniło nam Lancera Evolution X w wersji MR z automatyczną skrzynią biegów TC-SST. Mieliśmy również okazję jeździć modelem GSR z 5-biegową skrzynią manualną. Jednak do porównania wykorzystaliśmy model z automatem.

Przód lepszy od tyłu
Zaczynamy od Subaru, ponieważ i na rynku, i na oesach zadebiutowało wcześniej. Kiedy rok temu pojawiły się pierwsze zdjęcia Imprezy, większość miłośników marki była w szoku. Opinie były skrajne: „straciła pazur”, „przypomina Lanosa”, „wygląda fantastycznie” to tylko niektóre z pełnych emocji komentarzy na licznych forach internetowych. Trudno dyskutować o gustach. Jednym się podoba, innym nie. Na pewno STI broni się wyglądem przedniej części nadwozia, która jest drapieżna i ładniejsza niż w poprzednich modelach. Niestety, tył sprawia wrażenie uciętego zbyt szybko i lekko ociężałego, zaś lampy kiedy się bliżej przyjrzeć przypominają tuning optyczny „Made in Korea”. Faktem jest, że na rynku są hatchbacki, które wyglądają ciekawiej.

Z kolei Lancer zachował klasyczną bryłę sedana. Cały pas przedni jest zadziorny, wręcz agresywny, jak paszcza rekina. Przypomina Mitsubishi
Galanta z lat 1996-2001. Ale z tyłem, podobnie jak w Imprezie, jest coś nie tak. Kuper z wielkim, karbonowym spojlerem wydaje się zbyt krótki. Kształt tylnych lamp to połączenie Alfy Romeo, Mazdy 3 i Seata Leona. A przecież te z Concept-X wyglądały fajniej!

W obu samochodach w szerokich, przednich błotnikach umieszczono dodatkowe wloty powietrza, a tylne zderzaki wyposażono w dyfuzory, które poprawiają nie tylko wygląd, ale i przepływ powietrza pod nadwoziem. Generalnie w obu modelach stylizacyjnie znacznie ciekawsza jest przednia niż tylna część nadwozia.

Wnętrze stu procentowa poprawa
Jeśli chodzi o wykończenie wnętrza, to miłośnicy flagowych modeli Lancera i Imprezy nigdy nie byli rozpieszczani. Te auta zawsze były proste, surowe i ergonomiczne. Ważniejsze od luksusowej tapicerki było zupełnie coś innego osiągi i trakcja. Tym razem jednak jest inaczej. Zarówno STI, jak i Lancer biją swoich poprzedników na głowę. Jest jednak kilka „ale”. Choć Lancer ma znacznie odważniejszy desing wnętrza, to pod względem wykończenia jest o krok za Subaru. Plastiki w Imprezie są milsze w dotyku, a ich spasowanie jest dokładniejsze. Tapicerka drzwi w Miśku sprawia gorsze wrażenie. A przecież można było zastosować materiały z cywilnego 2.0 D-ID. Z kolei w Subaru razi środkowa część kierownicy okrągły szary znaczek z napisem STI jest wykonany z tandetnego plastiku nieudolnie imitującego stal.

Zarówno w Lancerze, jak i w Imprezie na wysokim poziomie stoi ergonomia. Zegary są bardzo czytelne, a wszystkie przełączniki i dźwignie znajdują się pod ręką. Wreszcie nie trzeba odrywać rąk od kierownicy, aby ściszyć radio.

W Lancerze kubełki Recaro są fantastyczne idealnie wyprofilowane, wygodne i wykończone skórą i alcantarą. Brakuje jednak regulacji wysokości fotela kierowcy. W Subaru w wersji TOP/TOG również znajdziemy doskonałe kubły Recaro, jednak w testowanym aucie siedzieliśmy w seryjnych fotelach sportowych. Niby podobne, ale czuć różnicę.

Silnik 2,5 l vs. 2 l
Mało pomyślne wiadomości dla fanów Subaru pomruk boksera nie jest tak charakterystyczny jak dawniej. Być może to kwestia wydechu. Szkoda. Naszym zdaniem to minus. Poza tym mamy wrażenie, że silnik mimo pojemności 2,5 litra i mocy 300 KM jest za mało elastyczny. Oczywiście auto może się pochwalić momentem obrotowym 407 Nm osiąganym przy 4000 obr./min i świetnym przyspieszeniem do setki dobija w 5,2 s. Jednak jadąc autostradą A4 powyżej 170 km/h, nie czuło się już mocnego przyspieszenia. Poza tym odczuwalna jest turbodziura. Najbardziej efektywnym zakresem mocy dysponujemy między 3000-6500 obr./min.

W Lancerze 2-litrowa jednostka została wyposażona w system zmiennych faz rozrządu MIVEC dla zaworów dolotowych i wylotowych oraz turbosprężarkę z podwójnym kanałem doprowadzającym spaliny. Dzięki temu motor jest agresywniejszy niż w Subaru. Efekt turbodziury właściwie nie istnieje, a przyrost mocy jest odczuwalny już od 2000 obr./min. Maksymalny moment 366 Nm jest dostępny już przy 3500 obr./min, a moc osiągana jest przy 6500 obr./min. Według producenta Lancer z automatem do setki przyspiesza w 6,3 s, a z manualem w 5,4 s. Mimo że silnik Mitsubishi ma o pół litra mniejszą pojemność i 5 KM mniej mocy, to sprawia wrażenie bardziej dynamicznego i elastycznego niż w Subaru.

Skrzynia biegów Lancer w automacie, Subaru w manualu
Sportowa skrzynia Mitsubishi TC-SST to przekładnia wykorzystująca dwa sprzęgła. Gdy jedno z nich przekazuje napęd na aktualnie używanym biegu, drugie jest już gotowe na kolejne przełożenie. System jest podobny do skrzyni DSG w Volkswagenie Golfie GTI, tyle że dużo szybszy. Szczerze mówiąc, byliśmy pełni obaw przecież niemal wszystkie zautomatyzowane przekładnie mają opóźnienie, szczególnie przy redukcjach. W „dziesiątce” jest jednak inaczej. W trybie „Sport” automat reaguje idealnie, zmieniając przełożenia w takich momentach, w jakich zrobilibyśmy to sami, używając skrzyni ręcznej. Tryb „Super Sport” jest jeszcze lepszy! Przy ostrej jeździe prędkość obrotowa silnika utrzymywana jest stale w okolicach 4500 obr./min. I nie wiemy, jak system to robi, że wyczuwa moment przed wejściem w zakręt i w oka mgnieniu redukuje bieg. Na wyjściu natychmiast przerzuca na wyższy. Kiedy rozpędzaliśmy się na autostradzie, to „szóstka” wskoczyła przy 7500 obr./min, a samochód jeszcze przyspieszył !

Jeżeli chodzi o Subaru, to na początku trudno się przyzwyczaić do bardzo krótkiego skoku gałki zmiany biegów. Jak się to już opanuje, to jest rewelacyjnie. Auto ma bardzo krótką jedynkę i dwójkę, a więc gdy ruszamy z kopyta, musimy dość szybko mieszać biegi. W Subaru bardzo fajnie można zmieniać tryby pracy centralnego dyferencjału poprzez system SI-Drive. Do dyspozycji są trzy tryby pracy: „Sport”, „Sport Sharp” i „Auto”. W każdym jeździ się inaczej. Oprócz tego do dyspozycji mamy tryb „Manual” dzięki niemu można zablokować centralny dyfer i cieszyć się jazdą bokami. Lancer posiada znany z „dziewiątki” system ACD (Active Central Differential) z trzema trybami pracy: na asfalt, szuter i śnieg, oraz układ AYC (Active Yaw Control aktywna kontrola znoszenia) między tylnymi kołami.

Zawieszenie bardziej komfortowo, ale nadal ostro
Komfort w odniesieniu do Lancera Evo czy Imprezy STI zawsze był sprawą umowną. Te samochody miały być sztywne, twarde i bezkompromisowe. Brak luksusów miały rekompensować świetna trakcja i zdolność pokonywania zakrętów, o jakiej inni producenci sportowych samochodów mogą tylko pomarzyć. I tak pozostało. Trudno uwierzyć, z jakimi prędkościami STI i Evo wchodzą w zakręty. Stefan Karnabal, który testował nową Imprezę, stwierdził, że w porównaniu z poprzednim modelem znacznie lepiej wybiera nierówności i szybciej prowadzi się w zakrętach. Z kolei Michał Bębenek stwierdził, że Evo X jest dużo bardziej neutralne w szybkich łukach niż „dziewiątka”. Naszym zdaniem Lancer uzyskuje przewagę w ciasnych nawrotach. Nie ma tendencji do odjeżdżania przodem jak Subaru. Zawieszenie w Mitsubishi pozwala także na lepsze wyczucie zmiany obciążeń na kołach. Na nierównościach i w koleinach tył Subaru bardziej skacze. Na szutrach te różnice są mniej widoczne.

Hamulce bez zmian jak brzytwa
W Subaru jest rzecz dziwna. Cały czas ma się wrażenie, że kończą się klocki hamulcowe. Przy każdym hamowaniu

piszczą. Doszliśmy do wniosku, że ten typ tak ma, bowiem klocki były fabrycznie nowe. Ale poza tym układ hamulcowy jest skuteczny i mocny jak w poprzednich modelach. W Mitsubishi jest dokładnie tak samo jednak hamulec Lancera szybciej reaguje przy gwałtownym naciśnięciu na pedał być może to kwestia większych tarcz? ABS włącza się ciut później niż w Subaru.

Spalanie
Katalogowo oszczędniejsze jest Subaru w mieście spala 13,8 l/100 km, natomiast Evo ze skrzynią TC-SST o jedną dziesiątą litra więcej. Ale to dane umowne. Przy ostrej jeździe poza miastem oba auta palą między 17-18 l. Przy przepisowej jeździe po autostradzie udało nam się zejść do 12,2 l w przypadku Imprezy i 12,6l w „dziesiątce”. Cóż, emocje kosztują i nic tego nie zmieni. Pojemność baku paliwa w obu samochodach jest prawie taka sama: wynosi odpowiednio 55 l (Lancer) i 60 l (Impreza).

Podsumowanie
Wygodniejsze, lepiej wyciszone i wyposażone oraz bardziej nadające się do codziennej jazdy niż ich poprzednicy. Choć są bardziej wyrafinowane, to jednak gdzieś straciły swoją dzikość. Pod względem trakcji, napędu na cztery koła, hamowania i przyspieszenia nadal jest to najwyższa sportowa półka. Do wyglądu Imprezy STI trzeba się przyzwyczaić tak jak Lancera uzbrojonego w automatyczną skrzynię biegów. Mitsubishi wydaje się zyskiwać przewagę, jeżeli chodzi o silnik, bardziej precyzyjny układ kierowniczy i mniej nerwowe zachowanie na nierównościach. To zresztą nie tylko nasza opinia. Subaru nadal zadziwia rewelacyjną trakcją, co mogło być niełatwym zadaniem w przypadku konstrukcji typu hatchback.

Zapewne, jak w poprzednich latach, o popularności obu aut zadecydują indywidualne gusta oraz przywiązanie do marki. O sukcesach na odcinkach specjalnych w grupie N trudno na razie cokolwiek powiedzieć. Prawdziwe starcie nastąpi, kiedy homologację rajdową uzyska Evolution RS.

Subaru Impreza STI vs. Mitsubishi Lancer Evolution X Subaru Impreza STI vs. Mitsubishi Lancer Evolution X Subaru Impreza STI vs. Mitsubishi Lancer Evolution X














Numer 6 [15.08 - 15.09.2008]

Tekst: Łukasz Kański-Chmielewski, Wojciech Garbarz
Fot. Marcin Kaliszka




POBIERZ NUMER




Warte uwagi