Wykorzystujemy ciasteczka (ang. cookies) w celu gromadzenia informacji związanych z korzystaniem ze strony. Stosowane przez nas pliki typu cookies umożliwiają: utrzymanie sesji Klienta (także po zalogowaniu), dzięki której Klient nie musi na każdej podstronie serwisu ponownie się logować oraz dostosowanie serwisu do potrzeb odwiedzających oraz innych osób korzystających z serwisu; tworzenie statystyk oglądalności podstron serwisu, personalizacji przekazów marketingowych, zapewnienie bezpieczeństwa i niezawodności działania serwisu. Możesz wyłączyć ten mechanizm w dowolnym momencie w ustawieniach przeglądarki. Więcej tutaj. Zamknij

logo kdk.pl
Testy Tech Historia Prawo Felietony Gazeta ikona szukaj
Testy Tech Historia Prawo Felietony Ekomoto Inspiracje KATALOG FIRM Cennik logo KATALOG dla kierowców SZUKAJ






Test

Lexus NX 300h - cztery silniki i ... 197KM. Może nie doprowadza na sam szczyt, ale świetnie gotuje i obłędnie wygląda.


Wojciech Dorosz


Lexus NX 300h

Pewnie większość mężczyzn, podobnie jak ja, ma dość tej całej medialnej otoczki wokół twarzy szarego pana. „50 twarzy Greya” to podobno coś dla kobiet w kwiecie wieku, które skrycie marzą o tym, by ich mąż raz rzucił je na łóżko i używając przedmiotów gospodarstwa domowego doprowadził je na sam szczyt.

Jeśli nie mąż to ostatecznie może to być ich nauczyciel tenisa, byle by spełnić marzenia. Ale podobno kobiety same nie wiedzą czego chcą. Z jednej strony pociągają je wyuzdane fantazje, a z drugiej wolą bezpieczeństwo i żeby było po wszystkim czysto. Idąc tym tokiem rozumowania jasne staje się dlaczego tak chętnie wybierają samochody o nadwoziu suva. Siedzi się w nich wyżej, więc można domniemywać, że zapewniają większe bezpieczeństwo. W większości nie mają napędu na cztery koła, a co za tym idzie nie wybrudzą się na rajdzie przeprawowym.

Liczba oferowanych samochodów jest ogromna. Każdy producent ma przynajmniej jeden model, ale Mercedes ma ich najwięcej bo aż pięć. Do tego grona pretenduje również Lexus, który w swoim cenniku właśnie umieścił NX-a.

Do tej pory nie było lepszego sposobu na powiedzenie wszystkim, że motoryzacja nie jest twoim hobby a prowadzenie nie sprawia ci przyjemności, niż zakup Lexusa. Powiedzieć, że nie były specjalnie przestylizowane to jak stwierdzić, że Anja Rubik jest trochę ładna.

Teraz sprawy wyglądają inaczej. Dla niektórych wygląd modelu NX jest równie kontrowersyjny co kandydatura Anny Grodzkiej czy Magdaleny
Ogórek na fotel prezydenta dla partii prawicowych i pewnego toruńskiego radia.

Porzućmy jednak uprzedzenia. Spójrzcie tylko na przednią atrapę, element charakterystyczny dla nowych Lexusów. Co tam Audi z tą obłą single frame. Ostro narysowane reflektory, a poniżej linia ledów niczym bojowe malowanie twarzy. Tył wzbudza nieco mniej zainteresowania, ale już lampy są małym dziełem sztuki. Nie tylko są wypukłe, ale została na nie nałożona dodatkowa warstwa plastiku. Lexus wie jak nadać im interesujący wygląd już od czasów pierwszego IS-a.

Podobno wszystko już było, a całość zatacza koło, od obłości po kanty. Jednak Lexus jakimś dziwnym sposobem sprawił, że samochody tej marki potrafią wyglądać inaczej, bez karykatury czy zbędnej pantominy. Jeśli chodzi o wygląd to NX jest dla mnie daleko przed konkurencją.

Walka producentów trwa również w kategorii stylizacji wnętrza, zwłaszcza w klasie premium. Oferują miliony ekranów i inne gadżety. Tych jest w NX także pod dostatkiem. Mimo to w środku jest przyjemnie, panuje klubowa atmosfera, ale w nowoczesnym wydaniu, bez foteli i kanap w stylu Chesterfield. To sprzyja relaksacyjnej jeździe i szybkiemu odnalezieniu się. Zwłaszcza, że kabina jest bardzo dobrze wygłuszona, a fotele są wybornie wygodne z niezłym trzymaniem na boki. Większość ma gorsze w swoim domu.

Ilość miejsca w środku z powodzeniem zadowoli rodziny o ile nie są specjalnie wielodzietne i rodzice mają telewizor w sypialni. Poza tym bagażnik ma słuszną pojemność 475 litrów.

Naturalnie jeśli wydajecie dużo pieniędzy na samochód i dodatkowo nie jest to marka w stylu BMW liczycie na coś, co nieco wynagrodzi wam zakup. W tej sferze Lexus nie zawodzi. Materiały wykończeniowe są wysokiej jakości, a dotknięcie każdego detalu powoduje zadumę nad tym, że ktoś spędził przy nim wiele czasu by działał dokładnie tak jak powinien.

W środku są jeszcze dwie intrygujące rzeczy. Pierwsza to kierownica. Nareszcie o normalnym kształcie, a także przyjemnie mięsista. Do czego to doszło, że trzeba chwalić kierownicę. Druga to schowek, a w zasadzie jego pokrywka. Ciągniesz za nią i zostaje ci w rękach, obracasz i okazuje się, że to również lusterko. Mało potrzebne, chyba że jest to delikatna sugestia, co do potencjalnych klientów, znaczy klientek.

Patrząc na te wszystkie kształty nadwozie zdaje się składać

obietnicę, której nie spełnia. Mówi „mam milion koni mechanicznych pod maską”, ale tak naprawdę ma ich nieco mniej niż dwieście i raptem trochę ponad tę liczbę Nm momentu obrotowego. Czymś, co wzbudzi zazdrość w waszych kolegach z pracy, zwłaszcza, gdy ubierają się białe fartuchy z kieszonką na długopisy, jest liczba silników. NX ma ich aż cztery. Pierwszy, benzynowy czterocylindrowiec ma 2,5-litra pojemności i generuje 155 koni mechanicznych. Moc z niego przenoszona jest na przednie koła, podobnie jak z drugiego elektrycznego. Trzeci także elektryczny napędza tylko tylną oś, a czwarty pełni funkcję rozrusznika i generatora. Gdyby ich moc sumowała się tak po prostu mogłyby zawstydzić podstawową Carrerę, ale z niezrozumiałych dla normalnego człowieka przyczyn jest ich mniej.

Dodajcie do tego masę blisko dwóch ton, a zrozumiecie, że osiągi są dalekie od sportowych. Do pierwszej setki NX przyspiesza w 9,3 sekundy, czyli zajmuje mu to nieco więcej niż pierwszemu Golfowi GTI. Drugiej nie osiąga, gdyż prędkość maksymalna została ograniczona do 180. Ale w końcu, gdy nie jesteś szaleńcem w białym M3 do miasta więcej nie potrzeba. Tym bardziej, że spokojna jazda zostanie wynagrodzona na stacji benzynowej, średnie spalanie nawet w mieście nie będzie większe niż 6 litrów, zatem wielu punktów nie zdobędziecie.

Gorzej ma się sytuacja ze skrzynią biegów. Poza Hondą CR-Z wszystkie hybrydy mają przekładnie bezstopniowe, które irytują trzymaniem jednostajnych obrotów niczym w tramwaju. Mogę zaakceptować wiele rzeczy, ale ta będzie chyba na zawsze tą jedną, którą będę omijał szerokim łukiem.

Jeśli chodzi o podwozie to Lexus NX dzieli wiele rozwiązań z siostrzaną Toyotą RAV4. To akurat zaleta, gdyż to całkiem niezły samochód. Zawieszenie nie jest zbyt twarde ani za miękkie. To idealny balans na polskie drogi. Jadąc dowolną krajową drogą z pewnością będzie towarzyszyła wam myśl, że dobrze wybraliście samochód. Poza sprawnym tłumieniem nierówności nie przechyla się na zakrętach, co dobrze wróży w dziedzinie zatytułowanej fajda z jazdy. Tym bardziej, że Lexus jest wyposażony w tryb sportowy, a między zegarami jest wirtualna mapa pokazująca przeciążenia.

Tak jednak nie jest. To nawet zrozumiałe, to relatywnie niewielki suv do miasta, który ma głównie zużywać niewielkie ilości paliwa i robić odpowiednie wrażenie. W tym sprawdza się świetnie.

Lexus NX 300h Lexus NX 300h Lexus NX 300h














Lipiec 2015

Wojciech Dorosz (99octanow.pl)
Foto: Lexus Press

Gwarancja niezależności testu.
Oznacza ona, iż test nie był inspirowany, sponsorowany, sprawdzany oraz korygowany w jakikolwiek sposób przez firmy czy też osoby powiązane z testowanym produktem. Nie miały one również wpływu na jego kształt oraz formę.

Tekst pochodzi z poniższego numeru miesięcznika motoryzacyjnego:


POBIERZ NUMER




Warte uwagi