Wykorzystujemy ciasteczka (ang. cookies) w celu gromadzenia informacji związanych z korzystaniem ze strony. Stosowane przez nas pliki typu cookies umożliwiają: utrzymanie sesji Klienta (także po zalogowaniu), dzięki której Klient nie musi na każdej podstronie serwisu ponownie się logować oraz dostosowanie serwisu do potrzeb odwiedzających oraz innych osób korzystających z serwisu; tworzenie statystyk oglądalności podstron serwisu, personalizacji przekazów marketingowych, zapewnienie bezpieczeństwa i niezawodności działania serwisu. Możesz wyłączyć ten mechanizm w dowolnym momencie w ustawieniach przeglądarki. Więcej tutaj. Zamknij

logo kdk.pl
Testy Tech Historia Prawo Felietony Gazeta ikona szukaj
Testy Tech Historia Prawo Felietony Ekomoto Inspiracje KATALOG FIRM Cennik logo KATALOG dla kierowców SZUKAJ





wywiad

Polak w drodze po tytuł - wywiad z Kubą Giermaziak



Kuba Giermaziak

Pod koniec lipca Kuba Giermaziak dał polskim kibicom kolejny powód do radości, odnosząc trzecie w tym roku zwycięstwo w Porsche Supercup. Kierowca Verva Racing Team jest na najlepszej drodze do zdobycia tytułu, choć sam podkreśla, że stara się nie liczyć punktów. Tuż po jego zwycięstwie na Hungaroringu rozmawialiśmy z nim o tegorocznych startach, bolidach, Formule 1 i marzeniach o starcie w Le Mans.

Na Hungaroringu odniosłeś swoje trzecie zwycięstwo w tym sezonie. Chyba wszystko w Porsche Supercup idzie po twojej myśli?
Kuba Giermaziak: Jak na razie jest bardzo dobrze. Po sześciu wyścigach mam spory dorobek punktowy. Jednak liczę, że to nie koniec i po kolejnych
rundach moja przewaga będzie się powiększać. Chciałbym bardzo podziękować ekipie Verva Racing Team za ciężką pracę i świetnie przygotowany samochód. Mój zespół jako pierwszy pojawia się na torze i jako ostatni z niego wyjeżdża, a często prace nad ustawieniami trwają do bardzo późna. W sześciu wyścigach cztery razy stanąłem na podium i fantastycznie byłoby utrzymać taką średnią. Jednak mam świadomość, że w tak wyrównanej serii jak Porsche Supercup ściga się wielu bardzo dobrych kierowców, a podczas zawodów wszystko może się zdarzyć. Oczywiście wiem, jak wygląda klasyfikacja generalna, ale punkty będę liczył na końcu sezonu... Ostatnio do rywalizacji w Porsche Supercup dołączył Nicki Thiim. To znakomity kierowca, który zdobywa sporo punktów. Póki co działa to jednak na moją korzyść, gdyż na Węgrzech odebrał kilka oczek Earlowi Bamberowi, który plasuje się w tabeli tuż za mną. Na kolejny wyścig jedziemy do Spa, które jest jednym z moich ulubionych torów, więc liczę na dobry wynik.

W ostatnim czasie zaliczyłeś sporo wyścigów w Stanach Zjednoczonych. Jak wyglądają sporty motorowe w USA w porównaniu do tego, co znamy z Europy?
Różnica jest diametralna. Motorsport w USA jest nastawiony na kibica. Kierowcy oczywiście mają czuć się na torze jak najlepiej, ale muszą również być dostępni dla fanów. Odbywają się obowiązkowe sesje rozdawania autografów, kibice fotografują się z kierowcami, mogą wejść do padoku, a także mają dostęp na tor tuż przed startem. Tam jednak wszyscy są bardzo zdyscyplinowani. Podczas wyścigu w Daytonie na torze znajduje się 100 tys. kibiców, z czego połowa spaceruje między autami gotowymi na wyścig. Jednak gdy speaker prosi o opuszczenie prostej startowej, nie ma z tym najmniejszego problemu. Dzięki takiej atmosferze na jeden z najważniejszych wyścigów w USA – Sebring 12H, miejsca postojowe dla kamperów trzeba rezerwować z półrocznym wyprzedzeniem. Myślę, że takiego klimatu trochę brakuje podczas weekendów F1, gdyż nawet na Hungaroringu, gdzie zawsze przyjeżdża sporo kibiców, nie ma takiego tłoku jak podczas wyścigów w Stanach Zjednoczonych. Liczę jednak, że organizatorzy F1 też będą dążyć do większego kontaktu kibiców z kierowcami. Z punktu widzenia zawodnika jest bardzo duży kontrast pomiędzy wyścigami Formuły 1 a seriami rozgrywanymi w Stanach. Zawody w USA są trochę mniej profesjonalne i można powiedzieć, że zespoły tam startujące są bardziej oldschoolowe.

Czy ściganie się w USA pomaga ci w osiąganiu dobrych wyników w Porsche Supercup?
Każdy start niesie za sobą nowe doświadczenia. Sukces w sportach motorowych to wypadkowa wielu czynników – talentu, ciężkiej pracy kierowcy oraz zespołu, a także szczęścia. Dlatego cieszę się, że mam możliwość szlifować swoje umiejętności podczas dodatkowych zawodów. To wszystko procentuje w serii Porsche Supercup, która jest dla mnie priorytetem. Dodatkowo w USA startuję na oponach firmy Continental, które są bardziej wymagające, więc muszę tam mocniej walczyć o dobry wynik. To cały czas uświadamia mi, że mam przed sobą jeszcze sporo pracy i nie mogę spoczywać na laurach. Wyścigi w United SportsCar Championship to taki długodystansowy Supercup. Startuję z kierowcami z bardzo mocnych serii, więc rywalizacja jest niezwykle zacięta.

Wolisz ścigać się w pucharze, gdzie każdy ma takie same auto, czy może w takiej serii jak United SportsCar Championship, gdzie poszczególne samochody mają swoje mocniejsze i słabsze strony, które trzeba wykorzystywać podczas walki?
Podczas wyścigów w Porsche Supercup muszę być maksymalnie skoncentrowany. Różnice pomiędzy kierowcami są liczone w ułamkach sekund. Podczas kwalifikacji

niejednokrotnie zdarza się tylko jedna okazja na ustanowienie dobrego czasu. Wiem, że jeśli nie przejadę doskonałego okrążenia, to w wyścigu wystartuję z odległej pozycji i nie będę miał szansy na dobry wynik. Tu nie ma okazji na odrobienie strat jak w seriach długodystansowych. W długodystansowych wyścigach różnice rzędu 0,3 s nie mają znaczenia w perspektywie 12 godzin. Liczy się regularna jazda na dobrym poziomie. Mi póki co udaje się jeździć szybko i równo.

Jak wyglądały początki twojej kariery?
Rozpocząłem karierę w motorsporcie, dzięki rodzicom, który byli sponsorami i wspierali mnie podczas pierwszych niepowodzeń. Początki były bardzo trudne, ponieważ było to dla mojej rodziny pierwsze spotkanie z profesjonalnym sportem. Zacząłem od kartingu. W wieku dziewięciu lat pierwszy raz jechałem gokartem, a rok później zaliczyłem swój pierwszy start w mistrzostwach Polski. Po półtorarocznej przerwie w kartingu wróciłem do ścigania i zacząłem odnosić sukcesy. Potem, w wieku 16 lat, podjęliśmy decyzję o przejściu z gokartów do bolidów jednomiejscowych. Trafiłem wtedy na najlepszy zespół, Motopark Academy, który wziął mnie pod swoje skrzydła i w zasadzie nauczył całego warsztatu ścigania. W motorsporcie nie chodzi tylko o kwestię tego, czy się umie ścigać czy nie. Ta dziedzina sportu to dużo więcej zagadnień. Na przykład dzieciaki ścigające się poza Polską, ewentualnie kilka osób w naszym kraju, od samego początku pracują z telemetrią. Ja, przechodząc do bolidów, nie wiedziałem, że coś takiego istnieje. Wiele musiałem się nauczyć.

Kuba Giermaziak Kuba Giermaziak














Wrzesień 2014

Rozmawiał: Paweł Zając
Foto: Verva Racing Team


Tekst pochodzi z poniższego numeru miesięcznika motoryzacyjnego:


POBIERZ NUMER




Warte uwagi