Wykorzystujemy ciasteczka (ang. cookies) w celu gromadzenia informacji związanych z korzystaniem ze strony. Stosowane przez nas pliki typu cookies umożliwiają: utrzymanie sesji Klienta (także po zalogowaniu), dzięki której Klient nie musi na każdej podstronie serwisu ponownie się logować oraz dostosowanie serwisu do potrzeb odwiedzających oraz innych osób korzystających z serwisu; tworzenie statystyk oglądalności podstron serwisu, personalizacji przekazów marketingowych, zapewnienie bezpieczeństwa i niezawodności działania serwisu. Możesz wyłączyć ten mechanizm w dowolnym momencie w ustawieniach przeglądarki. Więcej tutaj. Zamknij

logo kdk.pl
Testy Tech Historia Prawo Felietony Gazeta ikona szukaj
Testy Tech Historia Prawo Felietony Ekomoto Inspiracje KATALOG FIRM Cennik logo KATALOG dla kierowców SZUKAJ






Rynek

Norwegia, ziemia obiecana elektromobilności. Tak, nie, być może



Norwegia, ziemia obiecana elektromobilności

Od jakiegoś czasu Norwegia stała się soczewką elektromobilności, w którą wpatrzeni są praktycznie wszyscy w Europie. Każda grupa z nadzieją. Pierwsi, że im się uda i tak samo w pozostałej części kontynentu przeprowadzi się transformację odchodzenia od napędów spalinowych na rzecz elektrycznych. Pozostali, że działania Norwegów skończą się fiaskiem, co spowoduje znaczne spowolnienie wprowadzanych norm i nakazów dotyczących modeli z silnikami spalinowymi, a samochody elektryczne będą traktowane na równi z nimi. A jak jest faktycznie?

Jak łatwo przewidzieć obie grupy nie posiadają praktycznie żadnych punktów stycznych. Co za tym idzie w zależności od kogo pochodzą informacje, tak one są spolaryzowane. Jedna strona przekazuje tylko entuzjastyczne doniesienia związane z elektromobilnością, a druga tylko te negatywne. Taka narracja wypacza obraz i zakłamuje optykę, identycznie jak lustra w wesołym miasteczku, gdzie każdy z nas znajdzie swoje ulubione i takie od którego odbicia będzie trzymał się z daleka. To tak jakby pisać o tym zamieszkałym przez ponad 5,3 miliona ludzi kraju, że według rankingów uważany jest za jedno z najlepszych miejsc do życia, a równocześnie zupełnie pomijać fakt iż 20% jego mieszkańców - między 16 a 30 rokiem życia - leczy się na depresję, a 6-12% całego społeczeństwa cierpi permanentnie na nią. Ważna jest nie tylko szeroka perspektywa, ale również chronologia zdarzeń. Czas zatem sprawdzić jak się zaczęła, jak wygląda teraz, dlaczego tak jest i jak postępuje elektryfikacja parku samochodowego w Norwegii, która wzbudza takie emocje.

Witamy w Norwegii


Zacznijmy od poznania tego kraju fiordów, a konkretnie tych aspektów które wpływają w nim na transport osobisty. Norwegia w przeliczeniu na mieszkańca jest jednym z najbogatszych państw świata. Działa w niej największy państwowy fundusz (Norweski Państwowy Fundusz Emerytalny) w skład którego wchodzi Fundusz Naftowy
inwestujący nadwyżki ze sprzedaży ropy naftowej i gazu ziemnego. Jego celem są inwestycje z myślą o dobrobycie przyszłych pokoleń. W jego portfelu znajdują się również akcje polskich spółek, takich jak: PKN Orlen (na koniec 2020 roku posiadał 0,75% udziału), KGHM (1,31%), Lotosu (1,92%), czy chociażby PKO BP (2,05%). Jednak największym pakietem w jego portfelu są akcje Banku Pekao (3,77%). Pomimo dużych zasobów ropy naftowej i gazu ziemnego w Norwegii około 98% prądu pochodzi ze źródeł odnawialnych, a zdecydowana jego większość z elektrowni wodnych, których na jej terenie działa około tysiąca. Największa z nich zlokalizowana jest w Rogaland (otwarto ją w 1981 roku) i posiada moc 1240 MW. Dla porównania największa elektrownia w Polsce (Elektrownia Bełchatów) posiada moc wynoszącą 5102 MW.

Odnoszenie się do cen i kosztów bez uwzględnienia zarobków byłoby ułomne. Warto zatem wiedzieć, że średnie wynagrodzenie netto (na rękę) w 2020 roku w Norwegii wyniosło 33 278 NOK, czyli 15 307,88 PLN, a w tym samym roku, zgodnie z wyliczeniami Głównego Urzędu Statystycznego średnio Polacy zarabiali 3 731,70 PLN.

Na koniec 2020 roku w Norwegii zarejestrowanych było 2 823 543 aut osobowych, a ich średni wiek wynosił 10,8 lat, co oznaczało kolejny jego wzrost (w 2018 roku było to 10,7 lat, a w 2000 – 10 lat). Najwięcej zarejestrowanych jest Volkswagenów (389 930 sztuk), a następne miejsca dzierżą: Toyota (340 379), Volvo (230 945), Mercedes-Benz (160 907) i zamykające pierwszą piątkę BMW (159 971). Samochody w Norwegii obciążone są dużą ilością opłat związanych nie tylko z ich zakupem, ale również z eksploatacją. Do najważniejszych można zaliczyć: cło, podatek VAT, opłatę przy pierwszej rejestracji (na jej wysokość ma wpływ grupa podatkowa pojazdu, ciężar własny auta, jego emisja CO2 i NOx, pojemność skokowa, a w niektórych przypadkach również moc silnika), ubezpieczenie samochodu, czy chociażby podatek ubezpieczeń komunikacyjnych (Trafikkforsikringsavgift). Na całkowite koszty posiadania i eksploatacji samochodu wymierny wpływ mają również opłaty związane z jego parkowaniem, cenami przepraw promowych, za przejazd drogami i oczywiście koszty paliwa, a w przypadku samochodów elektrycznych prądu. Przyglądnijmy się kilku z nich, aby sprawdzić jak duże mogą być to obciążenia dla przeciętnego kierowcy. Podatek VAT od samochodów wynosi 25%. Podatek ubezpieczeń komunikacyjnych, to po prawdzie nic innego jak opłata za posiadanie samochodu (płacony przy ubezpieczeniu komunikacyjnym, ale niezależny od niego). Naliczany jest on za każdy dzień posiadania samochodu. I tak przykładowo za samochód z silnikiem benzynowym lub Diesla który wyposażony jest w filtr cząsteczek stałych, dzienny koszt do ostatniego dnia lutego 2021 wynosił 8,12 NOK (3,74 PLN), a od 1 marca 2021 wynosi 8,40 NOK (3,86 PLN). Oznacza to, że tylko z tego tytułu, roczny koszt dla kierowcy to 3049,48 NOK (1402,76 PLN).

Kici kici


Aby rozpropagować samochody elektryczne wśród społeczeństwa, rząd norweski postawił na zachęty, i to te związane z finansami. Jednak myli się ten kto myśli, że są to nowe rozwiązania, bo niektóre obowiązują już od trzydziestu lat. I tak, samochody elektryczne już od początku lat dziewięćdziesiątych ubiegłego

wieku zostały zwolnione z cła. Od 1996 roku wprowadzono specjalne zniżki w opłacie od pierwszej rejestracji. Rok później zniesiono opłaty za poruszanie się drogami, za które kierowcy samochodów z silnikami spalinowymi płacili. Kolejno przyszła pora na darmowe parkowanie w strefach płatnego parkowania (rok 1999), 50% ulgę podatkową dla firm które zdecydują się na pojazd elektryczny (2000 rok), zwolnienie dla każdego kupującego z 25% podatku VAT (2001 rok), możliwość poruszania się po buspasach (w 2003 roku w Oslo, a od 2005 roku w całym kraju) oraz zniesienie opłat za przeprawy promowe (2009 rok). Ostatnie przywileje wprowadzono w 2015 roku od kiedy to obowiązuje zwolnienie z 25% podatku VAT nie tylko przy zakupie, ale również w ramach finansowania samochodu leasingiem.

Wydaje się, że nawet przepisy o ruchu drogowym zostały dostosowane do samochodów elektrycznych. Nie jest żadną tajemnicą iż ich zasięg jest wrażliwym parametrem, który może zmniejszyć się w trakcie jazdy nawet o kilkadziesiąt procent. Na faktyczną liczbę przejechanych kilometrów ma wpływ kilka czynników, takich jak między innymi: ukształtowanie terenu, styl jazdy, włączone lub wyłączone ogrzewanie oraz klimatyzacja, czy chociażby prędkość z którą się poruszamy. Aby uzyskać największy zasięg nie powinno poruszać się samochodem elektrycznym szybciej niż 100-120 km/h. Powyżej tej prędkości jego zapotrzebowanie na energię rośnie w dużym tempie, a co za tym idzie zmniejsza się (i to czasami znacznie) faktyczny zasięg modelu. Przy prędkości 140 km/h, czyli maksymalnej dopuszczalnej na polskich autostradach, zapotrzebowanie na energię jest wyraźnie odczuwalne, a tym samym możliwy zasięg do przejechania zdecydowanie mniejszy. W Norwegii nie ma takich problemów, gdyż przepisy pozwalają poruszać się z maksymalną dopuszczalną prędkość wynoszącą 100 km/h, czyli idealną dla samochodów elektrycznych. Jest ona restrykcyjnie przestrzegana, bo za niezapłacony mandat można trafić do więzienia.

Norweg policzył i zdecydował


Taka polityka rządu norweskiego nie tylko przełożyła się na ceny samochodów elektrycznych, ale również znalazła swoje odzwierciedlenie w decyzjach zakupowych Norwegów. O ile w 2010 roku zarejestrowanych było ich 3300, to już dziesięć lat później ponad 336 000. Tylko w ciągu ostatnich 5 lat udział samochodów elektrycznych wśród wszystkich zarejestrowanych samochodów w Norwegii wzrósł z 3,7% w 2016 roku do 11,9% w roku 2020. W 2020 roku 54,3% nabywców decydowało się na auto elektryczne, 29% hybrydowe, 8,6% z silnikiem Diesla, a 8% na model napędzany silnikiem benzynowym. Nie powinien zatem dziwić fakt, że najlepiej sprzedającym się samochodem osobowym był Audi e-tron, którego sprzedano 9227 sztuk.

Ceny aut spalinowych w Norwegii Ceny aut hybrydowych w Norwegii Ceny aut elektrycznych w Norwegii

Działania rządu norweskiego promujące auta z napędem elektrycznym nie pozostały bez reakcji producentów samochodów i niektórzy z nich ograniczyli liczbę dostępnych modeli w Norwegii. Przykładowo Fiat zredukował swoją gamę do dwóch: Tipo SW (kombi) oraz modelu 500. Dacia oferuje tylko model Duster i to w poprzedniej wersji niż obecnie jest dostępna w Polsce. Nie inaczej postąpił Hyundai, który znacznie zredukował (w porównaniu do polskiej oferty) swoją gamę i w Norwegii składa się ona z sześciu modeli: trzech elektrycznych, dwóch hybryd plug-in oraz Nexo, który napędzany jest wodorem (został on wyceniony na 670 900 koron norweskich, czyli 305 785,92 PLN). Całkowicie inaczej postąpiła Toyota, która nie tylko nie ograniczyła liczby dostępnych modeli w Norwegii, ale oferuje ich nawet więcej niż w sąsiedniej Szwecji.

Norwedzy cieszą się jak pada deszcz


Według najnowszych danych Norweskiego Urzędu Statystycznego (SSB) odnoszących się do II kwartału 2021 tylko 2,5 procent wszystkich gospodarstw domowych w Norwegii posiada umowy ze stałą ceną za prąd. Reszta rozlicza się według jego bieżącej wyceny. O ile w zeszłym roku ceny za 1 kWh osiągały historyczne

minima (w lipcu 2020 roku w Oslo 1 kWh kosztował 0,0188 NOK, czyli 0,009 PLN), to już w bieżącym roku widać ich wyraźny wzrost. W Oslo w grudniu 2020 koszt 1 kWh wynosił 0,2677 NOK, w styczniu 2021 wzrósł do 0,6256 NOK, aby we wrześniu osiągnąć 1,3546 NOK (0,6231 PLN). Wysokie ceny tłumaczone są niekorzystnymi warunkami pogodowymi, które nie pozwalają na prawidłowe działanie elektrowni. Równocześnie liczy się na obfite opady deszczu jesienią, które wraz z późniejszym wzrostem poziomu wód, związanym z wiosennymi roztopami, doprowadzą do napełnienia zbiorników i koryt rzek z których korzystają norweskie elektrownie, a wraz z nimi do ustabilizowania się ceny za prąd. Wraz ze wzrostem cen prądu rośnie również koszt ładowania samochodu w szybkich ładowarkach komercyjnych. Przykładowo w ładowarkach Tesli średnio trzeba zapłacić 3,61 NOK/kWh, a na stacjach Recharge 5,75 NOK/kWh korzystając z ładowarki o mocy powyżej 50 kW oraz 3,5 NOK za minutę, czyli około 4,2 NOK/kWh w ładowarkach do 50 kW. Ładowanie samochodu nocą również nie wydaje się być rozwiązaniem znacznie obniżającym koszty, gdyż w ostatnim okresie różnica pomiędzy taryfami nie była większa niż 15%. Przy tak kształtujących się cenach koszt przejechania jednego kilometra jest praktycznie identyczny, czy pokonamy go samochodem elektrycznym, czy z napędem spalinowym.

Z marchewki w marcheweczkę


Tylko niepoprawni optymiści mogli zakładać, iż utrzymanie tak daleko idących przywilejów dla samochodów elektrycznych będzie stałe. Jak się okazało rząd Norwegii do nich się nie zalicza i postanowił stopniowo je ograniczać. W 2018 roku zlikwidował bezpłatne przeprawy promowe dla samochodów elektrycznych zastępując je 50% rabatem. Rok później w Oslo zniesiono bezpłatne parkowanie (nałożono opłatę w wysokości 20% stawki podstawowej), a następnie wprowadzono opłaty za dotychczas darmowy wjazd do wyznaczonych stref, ustalając jednak cenę dużo niższą niż standardowa. Jednak to nie koniec i od stycznia 2021 roku w obrębie Ring 2 po buspasie poruszać się można samochodem elektrycznym jeżeli oprócz kierowcy znajduje się w nim również przynajmniej jeden pasażer. Od 1 marca 2021 dla kierowców samochodów elektrycznych została zlikwidowana 100% ulga podatku ubezpieczeń komunikacyjnych (Trafikkforsikringsavgift) i od tego dnia płacą ją w wysokości 5,85 NOK dziennie, czyli tyle samo co właściciele motocykli. Tylko z podatków i innych opłat związanych z korzystaniem z pojazdów do norweskiego budżetu wpływa co roku 40 mld NOK, a sam podatek ubezpieczeń komunikacyjnych przynosi 9,5 mld NOK.

Zachodzące zmiany nie dotykają tylko posiadaczy i użytkowników aut elektrycznych, ale dosięgnęły również osób i firm chcących wybudować dom. Od lipca 2021 roku każdy nowy dom, budynek mieszkalny, a nawet domek letniskowy (posiadający dostęp do prądu i miejsce parkingowe) musi być przystosowany do zainstalowania przy nim ładowarki samochodowej. Ten sam przepis dotyczy budynków w których wykonywany jest generalny remont.

Rok 2022 ma przynieść kolejne zmiany. W projekcie budżetu znalazła się propozycja zwiększenia o 30% podatku od dwutlenku węgla, co w przypadku jego zatwierdzenia oznaczałoby wzrost ceny za 1 litr benzyny o około 0,60 NOK, a oleju napędowego o około 0,69 NOK. Ten sam projekt zakłada wzrost podatków dla samochodów napędzanych silnikiem spalinowym od 10 000 do 23 000 NOK (4 600 – 10 580 PLN) oraz hybryd plug-in. W przypadku tych ostatnich szacuje się, że cena niektórych modeli może wzrosnąć nawet o ponad 80 000 NOK (36 800 PLN). Przykładowo cena Mitsubishi Eclipse Cross PHEV zwiększyłaby się o 65 454 NOK, Audi Q7 o 87 041 NOK, Opla Grandland o 37 394 NOK, Peugeota 3008 o 47 816 NOK, Volvo XC60 o 78 992 NOK, a Porsche Panamery o 86 327 NOK. Cena Kii Sorento z obecnej wynoszącej (w przeliczeniu) 273 425,21 PLN wzrosłaby do 305 933,41 PLN. Hyundai Santa Fe zdrożałby o 30 668,66 PLN, a jego cena zatrzymałaby się na 326 883,10 PLN. Co ciekawe powyższy podatek nie miałby wpływu na cenę kompaktowych modeli plug-in takich jak między innymi: Audi A3, Kia Ceed, Mercedes Klasa A, Peugeot 308, czy Renault Megane. Wśród propozycji znalazła się również ta likwidująca zwolnienie z podatku VAT na samochody elektryczne których cena przekracza 600 000 NOK (276 000 PLN), co w momencie jej wprowadzenia oznaczałoby wzrost ich cen o 25%.

Kolory przyszłości


Pomimo zachodzących zmian, nieustająco samochód napędzany silnikiem spalinowym jest droższy, tak w zakupie jak i w całkowitym koszcie utrzymania. Czy zatem popularność samochodów elektrycznych wynika z miłości do nich która owładnęła Norwegów? Czy jednak swoje źródło ma w norweskim pragmatyzmie i chłodnej kalkulacji, a ci którzy do samochodów mają emocjonalny stosunek wybierają te napędzane benzyną lub olejem napędowym? Obecnie nie ma właściwej odpowiedzi na te pytania. Prawdą może być, że samochody elektryczne kupują tylko ze względu na koszty i niechęć do wydawania większych pieniędzy, ale również, że stały się one ich synonimem prywatnej mobilności. Prawdopodobne jest również, że odpowiedzi na powyższe pytania nie poznamy w najbliższych latach, jak również w 2025 roku, kiedy to w Norwegii – zgodnie z planami – mają być sprzedawane tylko samochody elektryczne. Bo skoro tylko one będą dostępne, a jedyny wybór jaki będzie istniał, to ten pomiędzy markami i modelami, a nie napędem, to nie da się stwierdzić dlaczego kupujący dokonują takiego, a nie innego wyboru. Jedyną okazją na uzyskanie przynajmniej częściowej odpowiedzi będzie moment, kiedy samochody elektryczne podlegały będą takim samym przepisom jak modele dysponujące innym napędem. Pod warunkiem że te drugie ciągle będą dostępne. Pytanie, czy w ogóle taka chwila nastąpi. Czy zatem motoryzacyjna przyszłość Norwegii została już zapisana i będzie ona elektryczna? Niekoniecznie. Po latach wspierania przez rząd samochodów elektrycznych na koniec 2020 roku park samochodów w Norwegii ciągle w 45% stanowiły samochody z silnikiem Diesla, w 36,4% benzynowe, a tylko 11,9% elektryczne. Czy zatem Norweżki i Norwedzy nie będą oponowali przed zakazem sprzedaży modeli innych niż elektryczne? Czas pokaże, a tymczasem rynkowi motoryzacyjnemu w Norwegii bacznie przygląda się cała Europa czekając na wynik tej próby transformacji, której obecnie każdy finał jest możliwy.

W tekście przyjęty został kurs przeliczenia wynoszący 1 korona norweska (NOK) = 0,46 PLN

Norwegia, ziemia obiecana elektromobilności

Zdjęcia źródłowe: Robert Bye, Lukas Zischke /unsplash; kolaż: studio.kdk.pl


















Podziel się:




Listopad 2021

Zdjęcia źródłowe głównej grafiki: Robert Bye, Lukas Zischke /unsplash; kolaż: studio.kdk.pl

Źródła: Bank Światowy, Direktoratet For Byggkvalitet, Duża Norweska Encyklopedia (Store Norske leksikon), Instytut Zdrowia Publicznego (Folkehelseinstituttet), LOS, Nettavisen., Norweski Państwowy Fundusz Emerytalny, Norweski Urząd Statystyczny (SSB), ONZ, Skatteetaten, Statkraft, WHO.

Tekst pochodzi z poniższego numeru miesięcznika motoryzacyjnego:


POBIERZ NUMER




Warte uwagi