Wykorzystujemy ciasteczka (ang. cookies) w celu gromadzenia informacji związanych z korzystaniem ze strony. Stosowane przez nas pliki typu cookies umożliwiają: utrzymanie sesji Klienta (także po zalogowaniu), dzięki której Klient nie musi na każdej podstronie serwisu ponownie się logować oraz dostosowanie serwisu do potrzeb odwiedzających oraz innych osób korzystających z serwisu; tworzenie statystyk oglądalności podstron serwisu, personalizacji przekazów marketingowych, zapewnienie bezpieczeństwa i niezawodności działania serwisu. Możesz wyłączyć ten mechanizm w dowolnym momencie w ustawieniach przeglądarki. Więcej tutaj. Zamknij

logo kdk.pl
Testy Tech Historia Prawo Felietony Gazeta ikona szukaj
Testy Tech Historia Prawo Felietony Ekomoto Inspiracje KATALOG FIRM Cennik logo KATALOG dla kierowców SZUKAJ






Felieton

Egzamin na prawo jazdy Polonezem


Robert Lorenc


Egzamin na prawo jazdy

W tytule, żeby było jasne, nie chodzi o taniec tylko model samochodu. Praktycznie niezmiennie odkąd jesteśmy w stanie sięgnąć pamięcią utyskuje się na system szkolenia adeptów nauki jazdy, a co za tym idzie na fakt, że uczeni są oni zdawania egzaminu, a nie faktycznie nauczani kierowania samochodem. Tym samym ich umiejętności pozostawiają wiele do życzenia, niejednokrotnie powodując dodatkowe zagrożenie na drogach. A może nie jest winien system tylko narzędzia (samochody), na których się uczą?

Nie jest tajemnicą, że ośrodki egzaminacyjne, co pewien czas – przeważnie co kilka lat – zmieniają samochody, na których
wykonywane są egzaminy praktyczne na prawo jazdy. Za nimi, dokładnie to samo robią szkoły nauki jazdy. Co za tym idzie, bo również w zasadzie nieustannie zmieniają się przepisy określające minimalne wyposażenie samochodu aby mógł on być sprzedawany na terenie Unii Europejskiej, każdy kolejny model posiada dłuższą listę wyposażenia, w tym systemów wspomagających kierującego. Systemów, które jak są określane, mają wspomagać, a nie wyręczać kierowcę w podejmowaniu decyzji i zapewnieniu bezpieczeństwa w poruszaniu się po drodze na odpowiednim poziomie. Niestety, to tylko teoria, bo w praktyce uważane są nie jako pomoc, a zastępstwo w kierowaniu i myśleniu.

Obecnie produkowane samochody są jak nadgorliwy rodzic, który zamknął swoje dziecko w bańce bezpieczeństwa i nie pozwala, aby stała mu się jakakolwiek krzywda, nawet zadrapanie, bo i to kojarzone jest z prawie śmiertelną raną. Niestety, co pokazują statystyki, wszystko to do czasu. A gdyby tak dać możliwość adeptom sztuki sprawdzenia i poznania „metalowych koni” oraz ich zachowania w określonych warunkach? Ocenienie jak bardzo dla każdej z osób prowadzenie samochodu jest wyzwaniem i nienaturalnym procesem wydaje się być proste. Należałoby jednak zmienić podejście i to niekoniecznie w metodyce nauczania, a w narzędziu, które do niego służy. Idealny wydaje się Polonez. Dzięki nikłemu wspomaganiu, tak kierownicy jak i hamulców, szybko przekonają się oni, że masa samochodu to nie tylko rubryka w jego specyfikacji, ale faktyczna jednostka, która podlega prawom fizyki. Poprzez brak systemu utrzymującego

samochód w osi jezdni dowiedzą się, że narysowane na jezdni linie nie są liniami prowadzącymi, od których odbije się samochód. Tak samo, wobec braku systemu monitorującego martwe pole w Polonezie, nie da się zmieniać pasa ruchu zerknąwszy tylko czy sygnalizacja systemu nie zapaliła się informując o zbliżającym się pojeździe, a będą musieli sami ocenić odległość i prędkość zbliżającego się pojazdu. Identycznie przy parkowaniu tyłem, kiedy nie będą mogli robić tego na słuch (wobec braku czujników parkowania), jak również wpatrując się w centralny ekran samochodu. Skazani będą na widok w lusterkach oraz własną ocenę i umiejętności jak i oszacowanie, czy dany manewr jest możliwy do wykonania.

Uprawnienia do kierowania, a tym samym dokumentujące je posiadanie prawa jazdy jest przywilejem, a nie obowiązkiem, i nie każdy musi je posiadać. Tak jak nie każdy nadaje się do programowania, czy obsługi dźwigu, tak samo nie każdy odnajdzie się jako kierowca samochodu i należy to uszanować, a nie za wszelką cenę powiększać liczbę osób posiadających to uprawnienie. Tym bardziej, że samo posiadanie uprawnień – co pokazują statystyki i doświadczenia szkół jazdy kierowców gdzie następuje ich doszkalanie – nie powoduje nabycia umiejętności wystarczających do bezpiecznego prowadzenia samochodu. Osobom, dla których kierowanie jest zbyt trudne pozostają inne środki transportu oraz oczekiwanie na wprowadzenie do sprzedaży samochodów autonomicznych. Pozostali, dobrze by było, aby posiadali wystarczające umiejętności, a systemy wspomagające kierującego traktowali jak pomoc przyjaciela, a nie gwarancję dotarcia do celu i wyznacznik swoich umiejętności.


















Podziel się:




Czerwiec 2021

Robert Lorenc

Tekst pochodzi z poniższego numeru miesięcznika motoryzacyjnego:


POBIERZ NUMER




Warte uwagi