„Personalizacja” jeszcze jakiś czas temu była jednym z najpopularniejszych słów używanych w kontekście samochodów. To między innymi tym słowem producenci reklamowali swoje modele. Personalizacja stała się podstawą tuningu, a znaczna liczba kierowców chciała
posiadać samochód, który byłby jedyny w swoim rodzaju. Za potrzebami klientów podążyły firmy i coraz śmielej zaczął rozwijać się segment tuningu. Pojawiły się części mające za zadanie zmienić wygląd samochodu (spojlery, progi, nakładki), jak również jego osiągi (modernizacja silnika, zawieszenia, układu wydechowego i hamulcowego). Na rynku znalazło się również miejsce dla firm oferujących praktycznie kompleksową przebudowę samochodu, tak wizualnie (wraz z wnętrzem), jak i mechanicznie. W praktyce o tym jak miał prezentować się samochód decydowała wyobraźnia jego właściciela i... zasobność jego portfela. Niemniej również ci, którzy poruszali się w ramach ograniczonego budżetu, mieli możliwość wyróżnienia swojego samochodu.
Jednak preferencje klientów zmieniły się. Przestali oni kupować, a tym samym nabywać na własność samochody, a zaczęli je leasingować i wynajmować na długi okres. Wraz z tą decyzją personalizacja samochodów – w szczególności tych nowych – została ograniczona do wyboru pakietów oferowanych przez producenta, i to wyboru dokonywanego w trakcie zamówienia. Po odbiorze samochodu praktycznie każdy już tylko cieszy się z jego użytkowania, a nie myśli nad jego modyfikacjami, nawet zewnętrznymi, bo na te związane ze zmianami technicznymi (inne hamulce, zawieszenie, czy chociażby modyfikacja mocy) nie pozwalają firmy wynajmujące pojazd. Taka postawa wynika z racjonalnego wyboru, ponieważ nikt nie czuje potrzeby
inwestowania środków w coś, co tylko wypożycza, a więc w krótszej lub dłuższej perspektywie zostanie tego pozbawiony. Dodatkowo taki sposób wydatkowania pieniędzy zaczął jawić się jako fanaberia. W zasadzie jedynym wyjątkiem są akcesoria, jednak praktycznie tylko te, które nie są dedykowane tylko jednemu modelowi i mogą być wykorzystane później w innym. Szczególnym powodzeniem – o ile w ogóle można użyć takiego słowa, bo wysokość sprzedaży jest niewielka – cieszą się bagażniki dachowe, a w sezonie zimowym (pod warunkiem że jest śnieżna) łańcuchy na koła. Przy czym, aby nazwać łańcuchy elementem tuningu trzeba mieć naprawdę bogatą wyobraźnię.
Zniknęło zapotrzebowanie i praktycznie zniknęły produkty. Obecnie jeżeli komuś zamarzy się upiększenie samochodu, to czeka go nie lada wyzwanie. O ile jeszcze modyfikacja tapicerki jest stosunkowo prosta w realizacji, a w praktyce ograniczeniem jest tylko wysokość funduszy które należy na nią przeznaczyć, to już asortyment części jest znacznie okrojony, a i prędzej jakikolwiek wybór będzie wśród części do tuningu mechanicznego, aniżeli wizualnego. Ten ostatni w zasadzie ograniczył się do naklejek, ewentualnie wyboru felgi we wzorze różniącym się od fabrycznego. Tak dziś wygląda personalizacja samochodu.