Według danych (ostatnie pochodzą z 2018 roku) Europejskiej Agencji Środowiska
dotyczących emisji dwutlenku węgla przez kraje Unii Europejskiej wynika, że w latach 2013-18 emisja tego związku cały czas była w trendzie wzrostowym i z poziomu 764 302 milionów ton w 2013 roku urosła do 818 045 milionów ton w roku 2018. Tym samym, w stosunku do roku 1990, jego emisja sukcesywnie się zwiększała osiągając wzrost 15,8% (rok 2013), 16,6% (2014), 18,8% (2015), 21,5% (2016), 23,5% (2017) i 23,9% w 2018 roku. Ta sama agencja w 2016 roku (ostatnie dostępne dane) opublikowała dane zgodnie z którymi prawie 30% całkowitej emisji dwutlenku węgla w UE pochodziło z sektora transportu. W nim za 72% odpowiedzialny był transport drogowy, w którym 60,7% emitentów stanowiły samochody osobowe, 26,2% ciężkie samochody ciężarowe, 11,9% lekkie samochody ciężarowe, a za 1,2% odpowiedzialne były motocykle. Tym samym samochody osobowe odpowiadały za około 13% całkowitej emisji dwutlenku węgla w UE, i to one stały się jednym z głównych celów w walce o zmniejszenie wydzielania do atmosfery tego związku, a jednym z narzędzi temu służących została norma CAFE (Clear Air For Europe, czyli czyste powietrze dla Europy). Dla producentów samochodów niespełnienie jej oznaczało (i oznacza dalej) tylko wpłatę określonej sumy i nie niosło za sobą żadnych dodatkowych konsekwencji. Ot czysty układ, albo produkowane przez ciebie samochody emitują w trakcie eksploatacji ilość dwutlenku węgla, która mieści się w zapisach CAFE, albo płacisz za ponadnormatywną
emisję tego związku do atmosfery. Reguły zostały ustalone i rozpoczęła się gra o pieniądze, te mające zostać zarobione przez UE dzięki wpłatom producentów. Pomimo, iż wydawać by się mogło, że producenci zostali postawieni w niekorzystnej sytuacji, a dodatkowo rok 2020 nie okazał się przewidywalny, to wykazali się oni dużą kreatywnością i szybkością w działaniach, której mogliby pozazdrościć niejedni kierowcy niemogący się zdecydować z którego pasa skręcić z drogi. Jednak nie ma co się im dziwić skoro na szali zostały postawione pokaźne sumy, które mogły zniknąć z ich kont bankowych. PA Consulting w opublikowanym w styczniu 2020 roku raporcie policzyło ile producenci powinni przygotować funduszy, aby zaspokoić opłaty wynikające z niespełnienia normy CAFE przez sprzedawane przez nich samochody. Jak pokazała przyszłość, do czego przyczynili się sami producenci samochodów redefiniując swoją ofertę, ich wyliczenia z rzeczywistością rozminęły się tak bardzo jak twórczość George R.R. Martina z literaturą faktu. Zaczęli oni łączyć się w grupy, handlować między sobą limitami emisji dwutlenku węgla, czy chociażby przekonstruowali gamę modelową i przykładowo modele miejskie zastąpili SUV-ami, co miało wręcz lecznicze właściwości i zadziałało dwojako. Po pierwsze SUV-om łatwiej jest spełnić wymogi CAFE (norma uzależniona jest również od wagi pojazdu, a tym samym cięższy, taki jak SUV ma większy limit emisji dwutlenku węgla), a po drugie, SUV-y klienci wręcz pokochali i zaczęli masowo je kupować, co odbiło się na strukturze parku maszynowego Europejczyków, gdzie stanowią już one znaczną jego część. Nie będzie przesadą stwierdzenie, że efekty przerosły największych myślicieli i to nie w kierunku którego oczekiwali. Zamiast spodziewanego spadku emisji dwutlenku węgla do atmosfery, rok 2019 przyniósł kolejny jego wzrost, tym razem średnio o 1,6 g/km (r/r). Finalnie kary okazały się dużo niższe od zakładanych, a emisja dwutlenku węgla pokazała, że ma się dobrze i zamiast zmaleć, kolejny raz zwiększyła się.
Rok 2020 tylko pogłębił chaos, pokazał jednak iż gra dopiero się rozpoczęła. Czas zatem zaopatrzyć się w napoje oraz popcorn i zasiąść wygodnie obserwując wielopoziomowy serial pod tytułem „zarządzanie chaosem”. Tylko trochę szkoda, że rozgrywka toczy się o pieniądze, a pierwotny cel, którym było ograniczenie emisji dwutlenku węgla do atmosfery, obecnie wygląda jak wyblakła, nadgryziona przez „ząb czasu” zapomniana przez wszystkich reklama piesków – maskotek – kiwających głową w rytm jazdy samochodu, o których istnieniu niewielu już pamięta, a kiedyś były praktycznie obowiązkowym wyposażeniem każdego samochodu.