Wykorzystujemy ciasteczka (ang. cookies) w celu gromadzenia informacji związanych z korzystaniem ze strony. Stosowane przez nas pliki typu cookies umożliwiają: utrzymanie sesji Klienta (także po zalogowaniu), dzięki której Klient nie musi na każdej podstronie serwisu ponownie się logować oraz dostosowanie serwisu do potrzeb odwiedzających oraz innych osób korzystających z serwisu; tworzenie statystyk oglądalności podstron serwisu, personalizacji przekazów marketingowych, zapewnienie bezpieczeństwa i niezawodności działania serwisu. Możesz wyłączyć ten mechanizm w dowolnym momencie w ustawieniach przeglądarki. Więcej tutaj. Zamknij

logo kdk.pl
Testy Tech Historia Prawo Felietony Gazeta ikona szukaj
Testy Tech Historia Prawo Felietony Ekomoto Inspiracje KATALOG FIRM Cennik logo KATALOG dla kierowców SZUKAJ






Test

BMW seria 1 - Czarna owca


Wojciech Dorosz


BMW seria 1

Całe szczęście jesteśmy już jakiś czas po wyborach, których prawdę mówiąc, szczerze nienawidziłem. Głównie ze względu na latające wszędzie resztki plakatów. I niezależnie czy w waszym okręgu wygrała lewa czy też prawa strona, to solidnie dostało się partii zielonych, których nienawidzę jeszcze bardziej.

Dla jasności, nie mam nic do zielonych drzew, czystego powietrza, rzek, z których można pić. Na dodatek uwielbiam sielskość gór oraz szum morza. Niestety, jak płachta na byka działa na mnie ekologiczny terroryzm, czyli wymysły, a wręcz wynaturzenia kilku ekologów, aby uratować planetę, a przy okazji uczynić życie zwykłych obywateli jeszcze bardziej uciążliwym i nieznośnym. Jeszcze gdyby ich pomysły były sensowne i w ogóle działały.

Doskonałym przykładem tego jest BMW 118i. W momencie debiutu w 2012 roku to oznaczenie
zwiastowało wspartą turbosprężarką rzędową czwórkę o mocy stu siedemdziesięciu koni mechanicznych. Nie za dużo, ale wystarczało do sprawnego przemieszczania się. Ku uciesze ekologów i trwodze entuzjastów lifting sprzed dwóch lat pozbawił silnik jednego cylindra oraz obciął moc do poziomu nieco żałosnych stu trzydziestu sześciu koni mechanicznych. Taki sam agregat znajdziecie w Mini, a po niewielkich modyfikacjach także w i8.

Jak przystało na BMW, rozwiązanie zostało należycie przemyślane i ma nawet kilka zalet. Jednostka jest lekka i zwarta, co pozwoliło umieścić ją za przednią osią. Dzięki temu uzyskano idealny rozkład mas, rzecz bez precedensu w miejskich hatchbackach. Mimo niedostatku mocy 118i rozpędza się do setki w mniej niż dziewięć sekund, a moc rozwijana jest płynnie. Być może zasługa w tym oprogramowania turbosprężarki. Albo małej mocy.

Na tym niestety zalety się kończą. Trzycylindrowy silnik zaraz po rozruchu drży niczym stare TDI na mrozie. Mistrzem oszczędności również nie jest, spalając dziesięć litrów w mieście, siedem na trasie. Podobne wyniki można było uzyskać również w poprzedniej wersji, więc nie wiem gdzie tu oszczędność.

To wszystko byłbym w stanie wybaczyć, jednak dźwięku już nie. Przypomina skuter rozwożący pizzę, a jakby tego było mało BMW chyba sknociło wygłuszenie, bowiem w „jedynce” nawet jadąc z niewielką prędkością jest zbyt głośno. Z pewnością jakiś ekolog poczuł ulgę.

Na dodatek, sam nie wiem, że to piszę, odpuście sobie manualną skrzynię biegów. W Dacii byłaby świetna, jednak tu sprawia nijakie wrażenie. Znacznie lepszy jest ośmiobiegowy automat firmy ZF, który po prostu musicie kupić. Inaczej zwykły drążek przez cały czas będzie wam przypominać, że nie było was na niego stać.

Jednak największym problem jest to, jak ta wersja BMW jeździ. Nie ma adaptacyjnych amortyzatorów, a o zawieszeniu

pneumatycznym nawet nie słyszało. Nie wie nawet co to magnezowe opiłki ani specjalny olej w kolumnie. A mimo to jeździ świetnie. Zdaje się, że BMW na tyle pochłonęły prace nad silnikiem, że zapomnieli o innym ustawieniu zawieszenia. Tak więc sprawia wrażenia „na wyrost”. Niemniej jednak zawieszenie nie jest twarde jak „sprzęt” aktora porno. Jest sprężyste, aczkolwiek nienastawione na komfortowe tłumienie, lecz na dynamiczną jazdę. Oczywiście, na tyle na ile pozwolą elektroniczne systemy bezpieczeństwa.

Wszystkimi przyrządami sterującymi operujemy wykonując niewielkie ruchy, BMW można prowadzić tylko nadgarstkami i kostkami. Jednak tylko do pewnego momentu. Samochód jest co prawda tylnonapędowy, mimo to zapomnijcie o zamiataniu tyłem. Szybka jazda w zakręcie zamiast oczekiwanej nadsterowności wywołuje podsterowność, której nie można zniwelować pedałem przyspieszenia ze względu na zbyt niską moc na kołach.

Na dodatek elektrycznie wspomaganemu układowi kierowniczemu daleko do ideału, a hamulce przy pełnym obciążeniu mają zbyt małą efektywność.

Zatem w kwestii mechaniki Seria 1 nie jest co prawda kiepska, ale również nie błyszczy. Daleko jej do panteonu świetnych „beemek”. Wnętrze również ma kilka skaz.



BMW seria 1 BMW seria 1 BMW seria 1 BMW seria 1 BMW seria 1















Marzec 2019

Tekst: Wojciech Dorosz
Zdjęcia: BMW

Gwarancja niezależności testu.
Oznacza ona, iż test nie był inspirowany, sponsorowany, sprawdzany oraz korygowany w jakikolwiek sposób przez firmy czy też osoby powiązane z testowanym produktem. Nie miały one również wpływu na jego kształt oraz formę.

Tekst pochodzi z poniższego numeru miesięcznika motoryzacyjnego:


POBIERZ NUMER




Warte uwagi