Wykorzystujemy ciasteczka (ang. cookies) w celu gromadzenia informacji związanych z korzystaniem ze strony. Stosowane przez nas pliki typu cookies umożliwiają: utrzymanie sesji Klienta (także po zalogowaniu), dzięki której Klient nie musi na każdej podstronie serwisu ponownie się logować oraz dostosowanie serwisu do potrzeb odwiedzających oraz innych osób korzystających z serwisu; tworzenie statystyk oglądalności podstron serwisu, personalizacji przekazów marketingowych, zapewnienie bezpieczeństwa i niezawodności działania serwisu. Możesz wyłączyć ten mechanizm w dowolnym momencie w ustawieniach przeglądarki. Więcej tutaj. Zamknij

logo kdk.pl
Testy Tech Historia Prawo Felietony Gazeta ikona szukaj
Testy Tech Historia Prawo Felietony Ekomoto Inspiracje KATALOG FIRM Cennik logo KATALOG dla kierowców SZUKAJ






Test

Suzuki Swift Sport – Jak jeździ użyteczny hot hatch?



Suzuki Swift Sport

Suzuki Swift Sport nie jest oczywistym wyborem, jeśli chodzi o hot hatcha. Niektórzy nawet by go do tej klasy nie zaliczyli. A jednak sprawia sporo frajdy z jazdy za niewielką cenę. Jak wiele zmieniło się w nowej generacji? Sprawdziliśmy podczas pierwszych testów.

Suzuki Swift Sport pojawił się po raz pierwszy w 2005 roku. Choć często próbowano go zestawić z konkurencyjnymi hot hatchami, to jednak Suzuki chyba nie do końca chciało w takich zestawieniach brać udział. Stworzyło
samochód, który ma być przyjemny w prowadzeniu, budzić emocje, ale nie za cenę praktyczności. Jego ogólna użyteczność jako samochodu miejskiego była ważnym punktem projektu. Niemal tak samo ważnym, jak niska masa własna.

Wygląda nowocześnie
Odkąd na rynku pojawił się pierwszy Suzuki Swift, jego wygląd raczej ewoluował. Projektanci musieli być zadowoleni z charakterystycznych kształtów, bo przejście do drugiej generacji wyglądało trochę jak daleko posunięty facelifting, a niekoniecznie jak zupełnie nowy model.

Nowa generacja nadal zapatruje się w przeszłość i widać w niej nawiązania do poprzedników – w kształcie przednich i tylnych reflektorów czy lekko uwydatnionej klapie bagażnika. To dobry ruch, bo znając poprzednie generacje, z łatwością odgadniemy, na jaki model patrzymy. Swift ma swój charakter.

Ten charakter jest jednak teraz o wiele bardziej nowoczesny. Kształty są ostrzejsze, przednie lampy zyskały LED-owe światła do jazdy dziennej, mamy duży, pionowy grill, dwie rury wydechowe z tyłu, 17-calowe felgi – sportowe dodatki są tu subtelne, ale pozwolą zabłyszczeć w mieście.

Wnętrze niezłe, ale twarde
Projekt deski rozdzielczej jest na pewno mniej toporny niż w poprzednikach – wygląda całkiem ładnie, choć prosto. Czerń przełamano

czerwonymi pasami, nie mogło się też obyć bez sporego ekranu na środku konsoli. Klimatyzację obsługujemy nadal manualnie.

Kierownica ze spłaszczonym wieńcem przypomina o sportowych aspiracjach Swifta, ale trochę jest też przeładowana przyciskami – różnymi rodzajami przycisków. Fajnie za to wyglądają sportowe zegary z czerwonym obrotomierzem.

Wygląd to jednak nie wszystko. Wnętrze sprawia dobre pierwsze wrażenie, ale przy bliższym kontakcie większość materiałów okazuje się twardym plastikiem. Podczas jazdy to nie przeszkadza, bo przecież siedzimy w sportowych fotelach ze zintegrowanymi zagłówkami i trzymamy ręce na skórzanej kierownicy. Fotele zostały mocniej wyprofilowane, ale są trochę za wąskie dla bardziej rosłych kierowców.

Suzuki Swift Sport ma być użyteczny na co dzień i ma być samochodem do miasta. Ilość miejsca w kabinie jest więc całkiem znośna i w zupełności wystarczająca dla kierowcy i jednego pasażera, a bagażnik mieści 265 litrów.

Nie samą mocą człowiek żyje
Pierwszy Swift Sport zdobył szacunek przez bardzo poważne podejście do tematu. Hot hatch Suzuki zyskał wysokoobrotowy silnik 1.6 z kutymi tłokami – zupełnie, jak w naprawdę mocnych samochodach. Moc może nie porażała – 125 KM to żaden wyczyn, ale czyniła z niego bardzo sprawnego miejskiego malucha.



Suzuki Swift Sport Suzuki Swift Sport Suzuki Swift Sport Suzuki Swift Sport Suzuki Swift Sport















Czerwiec 2018

Tekst: Mateusz Raczyński
Zdjęcia: Maciej Gomułka


Gwarancja niezależności testu.
Oznacza ona, iż test nie był inspirowany, sponsorowany, sprawdzany oraz korygowany w jakikolwiek sposób przez firmy czy też osoby powiązane z testowanym produktem. Nie miały one również wpływu na jego kształt oraz formę.

Tekst pochodzi z poniższego numeru miesięcznika motoryzacyjnego:


POBIERZ NUMER




Warte uwagi