Wykorzystujemy ciasteczka (ang. cookies) w celu gromadzenia informacji związanych z korzystaniem ze strony. Stosowane przez nas pliki typu cookies umożliwiają: utrzymanie sesji Klienta (także po zalogowaniu), dzięki której Klient nie musi na każdej podstronie serwisu ponownie się logować oraz dostosowanie serwisu do potrzeb odwiedzających oraz innych osób korzystających z serwisu; tworzenie statystyk oglądalności podstron serwisu, personalizacji przekazów marketingowych, zapewnienie bezpieczeństwa i niezawodności działania serwisu. Możesz wyłączyć ten mechanizm w dowolnym momencie w ustawieniach przeglądarki. Więcej tutaj. Zamknij

logo kdk.pl
Testy Tech Historia Prawo Felietony Gazeta ikona szukaj
Testy Tech Historia Prawo Felietony Ekomoto Inspiracje KATALOG FIRM Cennik logo KATALOG dla kierowców SZUKAJ






Test

Alfa Romeo 4C - Nawet po kastracji będziesz najseksowniejszym mężczyzną na świecie


Wojciech Dorosz


Alfa Romeo 4C

Sportowe samochody są bez sensu. Zdanie, którego nie spodziewaliście się tutaj, nieprawdaż? Z ekonomicznego punktu widzenia to strzał w kolano. W dzisiejszych czasach ciężko kupić coś, co nie jest wózkiem sklepowym na sterydach za mniej niż pół miliona. Wiem, że Boxster i Cayman są tańsze, ale teraz mają czterocylindrowe silniki, a poza tym 911 jest tym, czego naprawdę pragniecie. Kropka.

Ubezpieczenie będzie kosztować was tyle, że będziecie musieli wygrać w Eurojackpot. Co roku. Spalanie? Oczywiście, producenci zapewnią was, że wasz samochód potrafi zużyć raptem dziesięć litrów na sto kilometrów. Odłączanie cylindrów, system Start/Stop, turbosprężarka, lekkie nadwozie i inne. Mają rację. Każde Lamborghini to potrafi, mimo silnika V12. Pod warunkiem, że dziewięćdziesiąt kilometrów pokona na lawecie.

Ale są również inne wydatki. Serwisowanie na przykład. Mercedesy AMG zjadają własne opony, więc nowy komplet będzie wam potrzebny co kilka metrów, a każda z nich będzie
kosztować półtora tysiąca. Odwiedziny w autoryzowanej stacji? Zapomnijcie o częstotliwości wizyt jak w Passacie. Sama wymiana oleju w Maserati Quattroporte kosztuje tyle, co nowy iPhone. Ceramiczne hamulce w Audi tyle, co nowy samochód segmentu miejskiego. Wymiana sprzęgła w Ferrari F430 podobnie. I na koniec moje ulubione, opony w Bugatti Veyron. Strzelajcie. 20 tysięcy? 50? Komplet opon do jeszcze niedawna najszybszego samochodu na świecie kosztuje okrągłe sto tysięcy. Jeśli zrobiliście to już trzy razy, to przy kolejnym będziecie musieli również wymienić felgi, co łącznie będzie was kosztować pół miliona. Przy okazji nie zapomnijcie zmienić oleju za skromne osiemdziesiąt tysięcy.

Jeśli przez to przebrniecie dotrzecie do najgorszej części, tego, jak będziecie wyglądać w każdym z nich. Gdy kupicie GT3 RS wszyscy będą wiedzieć, że nie pojawicie się nim na torze ani razu. Kupujecie GT3 RS jako manifest, że was na niego stać. Zresztą mężczyźni kupują sobie drogie samochody, ponieważ chcą sobie coś zrekompensować, odmłodzić się, ale przede wszystkim zaimponować płci przeciwnej. I tu jest największy problem. Jedenaście na dziesięć kobiet myśli o praktycznym kombi albo wysokim suvie. Nie podobają im się skrzydła mewy w SLS-ie, z którego nie będą mogły wysiąść. Parkowanie Aventadora zapewni wam tłum porównywalny z jakimś protestem w stolicy, a na dodatek wysiadanie dla faceta, który nie jest człowiekiem gumą nie jest zbyt godnym widokiem. A wasz koniec pleców i początek innej części ciała z pewnością będzie w czołówkach gazet ze względu na zdjęcia, które wam zrobią.

Poza tym jazda supersamochodem jest nieco niebezpieczna. Wszystko, czego chcecie to odrobina atencji szczupłych blondynek z wielkimi talentami. Tymczasem na każdym postoju będziecie otoczeni przez wianuszek małych chłopców, pytających ile ma na liczniku. A od tego w dzisiejszym przewrażliwionym świecie jest całkiem blisko do niewygodnej celi.

Jest jednak pewne dobre rozwiązanie. Nazywa się Alfa Romeo 4C. Wiem, co powiecie. Trzysta tysięcy za samochód, który psuje się już na linii

montażowej to czyste szaleństwo. Ale zostańcie do końca.
Najpierw po prostu spójrzcie na nią. 4C jest jednym z najładniejszych coupe, nie tylko spośród dostępnych teraz, ale i wszech czasów. Przyjazny wyraz twarzy ciekawskiego stworzenia, które gładko przechodzi w linię bioder supermodeliki leżącej nad horyzontem w blasku zachodzącego słońca. Linia boczna ma w sobie coś z Ferrari 250 GTO. Do tego tył w stylu Zagato oraz przód z charakterystyczną atrapą. Coś, co Alfa wypracowała przez wiele lat, a nie kombinowała jak Audi z coraz większym grillem. Na zdjęciach sprawia wrażenie, jakby miała coś nie tak z proporcjami, ale spotkanie twarzą w twarz rozwiewa wszelkie wątpliwości. Jedyne, nad czym się zastanawiam to fakt, czy nie wyglądałaby lepiej z poziomymi przednimi reflektorami. To najbardziej kontrowersyjny element designu, ale to tak, jakby czepiać się Cindy Crawford, że ma pieprzyk. Stylistyka to zdecydowanie jeden z największych atutów 4C. Oglądają się za nią nie tylko mali chłopcy, ale co najważniejsze również kobiety. I z pewnością nie patrzą na ciebie, jak na eunucha.

Niestety, wnętrze już nie jest tak wielką zaletą. Naturalnie, jeśli uwielbiasz prowadzić i ciąć zakręty docenisz fotele z odpowiednim podparciem bocznym, niską pozycję za kierownicą i poczucie, że wszystko zostało przemyślane. Jest jednak kilka wad. I to całkiem sporych. Plastiki użyte do wykończenia są gorszej jakości, niż w najtańszej Dacii. Facet odpowiedzialny za stylistykę prawdopodobnie nie potrafił trzymać ołówka w ręce, bowiem stworzył dziwne wnętrze. Nie jest tragiczne, ale radio z Norauto wygląda kiepsko. Ekran TFT nie należy do najbardziej przejrzystych ani szybko reagujących. Zresztą za dużo się na nim dzieje, przez co rozprasza uwagę. W końcu kierownica. Od czasów starych Citroenów mam uraz do dwuramiennych kierownic. Jakby tego było mało, nie znoszę ściętych u dołu. W przypadku wyścigówek, gdzie skrajne położenia dzieli mniej niż jeden pełny obrót są w porządku, ale w cywilnym samochodzie się nie sprawdzają. A i schowków jest mniej niż MX-5.



Alfa Romeo 4C Alfa Romeo 4C Alfa Romeo 4C















Maj 2018

Wojciech Dorosz
(99octanow.pl)
Zdjęcia: FCA N.V.

Gwarancja niezależności testu.
Oznacza ona, iż test nie był inspirowany, sponsorowany, sprawdzany oraz korygowany w jakikolwiek sposób przez firmy czy też osoby powiązane z testowanym produktem. Nie miały one również wpływu na jego kształt oraz formę.

Tekst pochodzi z poniższego numeru miesięcznika motoryzacyjnego:


POBIERZ NUMER




Warte uwagi