Wykorzystujemy ciasteczka (ang. cookies) w celu gromadzenia informacji związanych z korzystaniem ze strony. Stosowane przez nas pliki typu cookies umożliwiają: utrzymanie sesji Klienta (także po zalogowaniu), dzięki której Klient nie musi na każdej podstronie serwisu ponownie się logować oraz dostosowanie serwisu do potrzeb odwiedzających oraz innych osób korzystających z serwisu; tworzenie statystyk oglądalności podstron serwisu, personalizacji przekazów marketingowych,
zapewnienie bezpieczeństwa i niezawodności działania serwisu. Możesz wyłączyć ten mechanizm w dowolnym momencie w ustawieniach przeglądarki. Więcej tutaj.
W obiegowej opinii Straż Miejska jest tylko po to żeby przynosić dochód miastu. Urzędnicy tej instytucji traktowani są – szczególnie przez kierowców – jako „wypisywacze mandatów” i główne źródło dochodów miasta, żerując na jego mieszkańcach. Tylko, że...
Dla przypomnienia, Straż Miejska jako formacja wspomagająca działania policji została powołana do ochrony porządku i spokoju w miejscach publicznych. Utrzymywana jest z budżetu miasta, które ją powołało. Co pewien czas pojawiają się głosy, iż jest za droga i zbędna. Sprawdziliśmy – na przykładzie paru wybranych miast – ile faktycznie kosztuje jej utrzymanie.
Jak widać na powyższej tabeli w żadnym z miast nakłady na jej funkcjonowanie nie przekraczają 1% budżetu miasta (przy średniej 0,64%). Procentowo
najmniej z budżetu przekazuje Szczecin, a obciążenie stanowi 0,40% całego budżetu tego miasta.
Bardziej intrygujące od „ile” jest „na co” idą pieniądze w Straży Miejskiej. Bez względu na to jaka kwota przekazywana jest na jej działalność zawsze, około 80%, wydatkowane jest na wynagrodzenia i składki funkcjonariuszy.
Zastanawiające – i niepokojące – jest wpisanie przez niektóre miasta w budżet dochodów z tytułu dochodów uzyskanych z grzywien i mandatów nałożonych przez Straż Miejską. Przykładowo w Gdańsku do budżetu powinno spłynąć od Straży Miejskiej 950 000 zł (przy 22 593 394 zł nakładów), w Katowicach 960 000 zł (8 970 338 zł), a w Łodzi 3 500 000 zł (29 572 842 zł).
Ciekawie jest we Wrocławiu. Chciałby on odzyskać 2 800 000 zł (przy nakładach 19 600 000 zł), co będąc trochę złośliwym, może dawać jasny przekaz: „my zapłacimy za wynagrodzenia, a na działania statutowe sami sobie zaróbcie”.
Faktem jest, że najwięcej interwencji realizowanych przez nią dotyczy wykroczeń drogowych. Faktem pozostaje również, iż stanowią one (tak jak wynagrodzenia w straży) najważniejszą pozycję. Skupimy się zatem tylko na nich.
Czy Straż Miejska nastawiona jest tylko na przynoszenie pieniędzy miastu? Ciężko to jednoznacznie stwierdzić. Rozpiętość pomiędzy interwencjami, a wystawionymi mandatami w zależności od miasta kształtuje się od ponad 21% (Szczecin) do ponad 71% (Katowice). Jak widać, w Szczecinie możemy liczyć na większe zrozumienie i karę w postaci pouczenia, a nie mandatu.
Analizując obie tabele pojawia się jeszcze jeden wniosek. Niektóre ze Straży Miejskich prawie sfinansowały swoje statutowe działania z wystawionych mandatów. Przykładowo w Poznaniu brakło 805 695 zł (przy budżecie 21 176 486 zł).
I na koniec, dla rozszerzenia obrazu. Policjanci Ruchu Drogowego w 2017 roku wystawili 3 326 919 mandatów karnych na kierujących pojazdami. Nad kwotą jaka trafiła z ich tytułu do skarbu państwa lepiej „spuścić zasłonę milczenia”.
Marzec 2018
Tekst pochodzi z poniższego numeru miesięcznika motoryzacyjnego: